2. To nie koniec

153 13 3
                                    

Do szkoły przybiegłaś w swoich spodniach sportowych, Zielonej bluzie i znoszonych butach. Tym razem nie traciłaś czasu na cackanie się z wyglądem, tylko popsikałaś się antyperspirantem i ruszyłaś do klasy. Po drodze wpadłaś na kogoś. Poleciałaś za nim na podłogę. Po upadku przyjrzałaś się mu. Był to chłopak z twojej klasy. Rin Matsouka, czy jakoś tak. Z wyglądu czerwona kapusta z twarzą. Dziwny typek, ale widać, że ma powodzenie. Kapusta na baby... świetnie! I co jeszcze? Ach... los nie mógł być dla mnie łaskawy i odbywały się dziś zawody pływackie, na które obowiązkowo trzeba przyjść. W Polsce poznałam Janusza Brzęczyszczykiewicza, który z pewnością powiedziałby teraz piękne, polskie i soczyste "kurwa". Ach... jak mi brakuje Europy... Albo w Anglii James powiedziałby "Shit" albo "fuck". Z rozmyślań wyrwała mnie niezręczna sytuacja. "Kapuśniak" chcąc wstać, pocierał nogą o moje krocze. Zwinnym ruchem zwaliłam go z siebie i odeszłam z poker face'm. 

Przed wejściem na basen zawahałam się. Unikałam kontaktu z większymi zbiornikami wody od śmierci rodziców. Mimo tego, że była dla mnie wszystkim. Przełamałam się i unikając spojrzenia błękitnej tafli usiadłam jak najdalej od niej. Zawody się rozpoczęły, a ja patrzyłam jak "Kapuśniak" wygrywa. Po wszystkim, gdy sala była już pusta, poślizgnęłam się wychodząc i wpadłam do basenu. zaczęłam opadać na dno, ale cieszyła mnie bliskość znajomej substancji. Czułam się jakbym odżyła. Wynurzyłam się i zdjęłam wierzchnie ubranie. Zostałam w samej bieliźnie, jednak w wodzie nie przeszkadzały mi bokserki i stanik sportowy. Wręcz przeciwnie. Podpłynęłam do ścianki i wystartowałam. Znów pochłonął mnie kraul. Żyłam tylko stylem dowolnym. Tak jak kiedyś. Nurkowałam i trenowałam. Przerobiłam wszystkie możliwe ćwiczenia, przypominając sobie dawne czasy. Położyłam się na dnie i wtedy przypomniał mi się pogrzeb rodziców. Wynurzyłam się i usiadłam na drabince. Skuliłam się i po raz pierwszy od czterech lat z oczu pociekły mi łzy. Wściekła na swoją słabość zaczęłam pływać kraulem tak szybko i intensywnie jak na jakichś mistrzostwach. Próbowałam się wyżyć. Potem wysuszyłam się, ubrałam i poszłam na siłownię. Tam również się nie oszczędzałam. Zaczęłam walić z całej siły w worek treningowy. Bez żadnych rękawic, skończyło się to głębokimi ranami na całych palcach, ale to nic. Pobiegłam do domu. Babcia już spała, więc cicho wzięłam apteczkę, opatrzyłam rany i poszłam spać.

Następnego dnia wzięłam szybki prysznic, zmieniłam opatrunek i ubrałam luźny top i spodnie. W szkole zagadała do mnie niejaka Shirane Umari. Szybko znalazłyśmy wspólny język... sarkazm. Nie potrafię rozmawiać o modzie itp. Stwierdziła więc, że jestem chłopczycą i oddaliła się irytującym krokiem. Reszta dnia minęła dość szybko. Nikt nie zadawał zbędnych pytań,a po lekcjach ręce były już w miarę zagojone. Miałam plan na następny dzień. 

Basen uczuć (Rin x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz