Wysiadam z taksówki i przechodzę na tył samochodu.
- Pomóc pani ? - pyta kierowca taksówki, omiatając mnie pożądliwym wzrokiem.
- Nie, dziękuję. - mówię, wyciągając z bagażnika dwie duże walizki. - Ile się należy ? - pytam, otwierając portfel.
- Dwadzieścia dolarów. - mówi mężczyzna.
Wręczam mu pieniądze, po czym chwytam walizki do rąk i ruszam w stronę czerwonego, trzypiętrowego, ceglanego budynku, w którym mam od dzisiaj mieszkać.
Biorę głęboki oddech i wchodzę. Widząc w środku brak windy, wzdycham głośno i zaczynam dźwigać ciężkie torby na samą górę.
Gdy wreszcie docieram na trzecie piętro, biorę się za szukanie kluczy w torebce, pchając nogą, jedną walizkę, a drugą ciagnąć za sobą.
Przez moją nieuwagę wpadam na kogoś, a torebka wypada mi z rąk, przez co wszystko co było w środku się wysypuje.
- Przepraszam. - mówię, kucając i zbierając porozrzucane rzeczy.
- To moja wina. - słyszę, głęboki, gardłowy, męski głos, a potem zauważam przed sobą bardzo przystojnego mężczyznę. Ma wydatny nos, łagodne różowe usta, jasnobrązową cerę i brązowe, faliste włosy. Pachnie kawą. Nie potrafię oderwać od niego wzroku.
- Pisałem na telefonie i nie patrzyłem przed siebie. - mówi, pomagając mi zbierać rzeczy.
Najwyraźniej chłopak wyczuwa to, że się na niego gapię, bo podnosi głowę i spogląda na mnie. Nasze spojrzenia się spotykają. Jego piękne brązowe oczy są wpatrzone w moje.
- Proszę. - wyciąga torebkę w moją stronę i uśmiecha się, ukazując szereg śnieżnobiałych zębów.
- Dzięki. - mówię cicho, wstając i znów chwytam torebkę w celu odnalezieniu kluczy.
- William Hodgman. - słyszę głos chłopaka i odwracam się.
- Hm ? - Spoglądam na niego, marszcząc brwi.
Dopiero teraz zauważam, że jest bardzo wysoki. Góruje nade mną.
- Jestem William Hodgman. - mówi z uśmiechem i wyciąga do mnie rękę.
- Och. - przerzucam torebkę przez ramie. - Cassie Markey. - mówię, ściskając jego dłoń, która jest o wiele większa od mojej.
- Wynajmujesz ? - pyta, chowając ręce za plecy i chwiejąc się na piętach.
- Tak. Będę tutaj studiowała.
- Doprawdy ? Gdzie ? - dopytuje, patrząc, jak szperam w torebce.
- W Juilliard School. - odpowiadam.
- Co za zbieg okoliczności. - śmieje się. - Ja też się tam uczę.
- W takim razie jeszcze nie raz się spotkamy.
- Na pewno. Mieszkam na przeciwko.
- Super. - mówię mało entuzjastycznie, ale to spowodowane jest tym, że jestem okropnie zmęczona po podróży.
Nagle czuję, że ktoś kładzie dłoń na moim pośladku.
Odwracam głowę i zauważam uśmiechającego się chytrze Williama.
Chłopak wsuwa dłoń do mojej kieszeni i wyciąga klucz.
Mruga do mnie, po czym wkłada go do zamka i przekręca.
- Proszę bardzo. - mówi, oddając mi klucz. - Jeśli będziesz potrzebowała jakiejkolwiek pomocy, to wiesz, gdzie mnie znaleźć.
Przytakuję i szybko wchodzę do mieszkania, zabierając z korytarza bagaże.
Nie fatyguję się nawet rozpakowywaniem walizek i przechodzę do sypialni.
Gdy tylko kładę się na łóżku, od razu zasypiam.
CZYTASZ
Bad Habit
RomanceZAWIESZONE ! Dwudziestotrzyletnia Cassie Markey zostawia przeszłość za sobą i przeprowadza się do Nowego Yorku, by móc studiować w Juilliard School. Jej życie nie było idealne. Musiała sama zarobić na wyjazd do dużego miasta. Dziewczyna stara się...