-Cioto oddawaj moją mirinde! - krzyknął Kacper na Jakuba.
-Daj spokój, zostaw to - odpowiedział Gilgamesz odchodząc w stronę pokoju.
-To ty to zostaw! - Ahus zdjął swojego laczka ze stopy i rzucił Kubie w głowę - Yea! Hed szot!
-Ja ci dam hedszota! - wykrzyknął roźwścieczony Gargamel i rzucił się na Kacpra z pazurami.
-A idź ty, niedobre pazurowe - powiedział blondyn zakrywając rękoma swoją piękną twarz. - A kysz! -Ahus zaczął uciekać w stronę kuchni.
-Nawet nie idz do matki mały kurwiu - powiedział brunet (czy tam szatyn, chuj wie)
-Nie mów mi co mam robić - blondyn walnął Gargamela w jego największą i najbardziej odstającą część ciała, czyli w nos.
-Ała! Mamo! Ratunku!
Do pokoju wbiła Grażyna- matka Kacpra i Kuby i żona Janusza.
-och synuś! Co ci się stało?! No pokarz swoją twarz ty mój rozpuszczalniku. - zmartwiła się Grażynka - o nie, to chyba rak
-Sama jesteś rak matka - odpowiedzial wkurwiony Jakub i se wstal i poszedl se do swojego pokoju.
-I jak ty swojego brata wychowałes! - krzyknęła matka na Ahusa.
Ahus sie wkurwił i wyjebał jej z łokieta i poszedł se do swojego pokoju.
***
Co ja robie ze swoim życiem...