Wszystko zaczęło się nieprofesjonalnie, nudno i bez wyrazu. Tak wyglądał kolejny dzień człowieka, który nawet nie wiedział co czeka go za rogiem. Za rogiem czekało go jednak bardzo dużo, jak szybko się o tym przekonał. Przechodząc po raz kolejny "niewyspany" ciemną uliczką, w końcu naciął się na szybką pięść lecącą prosto na Jego twarz. - AŁA. To bolało. Tylko tyle zdążył wydukać, gdy następnie przemiło zasnął. Jak się okazało, dostał w pysk za darmo. Za to, że po prostu tędy szedł. Za to... w sumie za nic. Takie życie w Poznaniu.
Wcześniej się z tym nie spotykał - nigdy za darmo nic nie dostał, aż w końcu! Za darmo dostał piękny cios w twarz. Czyli nic, tylko się poddać i położyć spać. Gdy w końcu wstał i zmierzał do swojego domu, łóżka... znowu zrobiło się ciut słabo. Zaczął chwiać się na nogach... o mały włos by się przewrócił! Uratowała go jednak ona, która praktycznie złapała go w ostatniej chwili. Widziała, że już odpływa, więc powiedziała mu tylko jedno... zajmę się Tobą! Gdy zbliżała się ustami do jego czoła, zdążył zasnąć. Czuł jednak cały czas ten dotyk, to muśnięcie, to piękne... WSZYSTKO! - Dziękuję, jesteś najlepsza... jak masz na imię, co tu robisz... - w myślach mówił wszystko. Jednak minęła chwila i... okazało się, że nie powiedział nic, bo wszystko mu się śniło. Może w sumie nawet powiedział przez sen, ale raczej nie do człowieka - do pustego mieszkanka, z malutkim kundelkiem, którego przygarnął prosto z ulicy. Ten pocałunek w czoło, to też nie pocałunek... tylko słodkie budzenie Jokera przez Czołgusia - tak, to ten piękny, loczkowany kundelek, który został nazwany Czołgusiem od wielkiego CZOŁGA. Dlaczego Czołg? O tym kiedy indziej... tymczasem czas wstać, bo znowu... SPÓŹNIŁEM SIĘ DO PRACY! 8:18?! AAAAAAAA!!!!
Miejmy nadzieję, że kierowniczka go nie zabije i znowu mu nie odetnie grubej kasy, od marnych groszy, które dostaje każdego 10-go dnia miesiąca... a Jego ukochana po drugiej stronie galerii handlowej, ma minimum dwa razy tyle... ahh... oby była moja! Tyle, że gdzie ona tam się będzie zadawała z takim dzięciołem, bez kasy i małym psem w mieszkaniu... przecież ona chyba nawet nie wie, że ja w ogóle istnieje.
A on istniał... i zaistnieje jeszcze bardziej, gdy okaże się kim naprawdę jest...
CZYTASZ
Love On AIR
FanfictionPrezenter radiowy, artyści, idole, słuchacze, fani, muzyka, dramy... czy pośród takiego szału, można znaleźć swoją bratnią duszę? Może Love ON AIR?! Czy to jednak będzie jedna wielka klapa z kilometrem mułu? :) Przekonajcie się sami! :)