3

6.6K 593 322
                                    

- Co to za pomysł, żeby pływać w naszym jeziorze?! - krzyknęła wściekła na Blacka pielęgniarka  susząc z pomocą magii jego pościel na szpitalnym łóżku. - Mogłeś tam utonąć! Dobrze, że byli z tobą James i Remus, inaczej...

Trójka przyjaciół siedziała przy łóżku niedoszłego topielca. Peter dotarł chwilę po tym, jak wprowadzono Syriusza do sali i teraz chłonął każdą informację z zaciekawieniem malującym się w okrągłych, przypominających szczurze oczach. Remus w dalszym ciągu wydawał się być przeygnębiony, zaś James, bohater tego dnia siedział z wysoko uniesioną głową.

Łapa przyjmował łajanie w absolutnym, niepodobnym do niego spokoju. Zerkał co jakiś czas na towarzyszy, chcąc się uśmiechnąć, ale absolutnie mu to nie wychodziło.

- Panią się tak nie wścieka... - powiedział w pewnym momencie Lupin - On chyba ma już nauczkę. Zresztą, wygląda dosyć blado...

Kobieta westchnęła teatralnie.

- Remusie ty jesteś takim dobrym chłopakiem... Co ty robisz w tym towarzystwie? W szkole mamy tyłu innych, zdolnych uczniów...

Lupin zarumienił się i spuścił wzrok.

- Po prostu to są moi przyjaciele - wyjaśnił cicho - I nie opuszczę ich nawet, a może zwłaszcza, jeśli będą nieodpowiedzialnymi wariatami. Ktoś musi och pilnować, prawda?

- Złoty chłopiec z ciebie, naprawdę - wymamrotała pielęgniarka, po czym odeszła, zostawiając Huncwotów samych.
Syriusz spojrzał na Remusa i wyciągnął do niego rękę. Ten na nią zerknął.

- Zostawcie nas na chwilkę - poprosił Łapa Jamesa i Petera, a ci unieśli brwi w zdziwieniu.

- Czemu? - zapytał Glizdogon.

- Chcę pogadać z Remusem - odparł stanowczo.

Chłopcy westchnęli, po czym wstali i z ciężkim sercem wyszli z pomieszczenia. Remus zaś wciąż siedział w bezruchu, wbijając spojrzenie w dłoń Syriusza. Teraz byli sam na sam... Miał dziwne wrażenie, że powrócą do incydentu sprzed kilku dni. Westchnął w duchu, tak bardzo nie chciał tego robić... Lecz, gdy uniósł wzrok, napotkał uważne spojrzenie swego czarnowłosego przyjaciela.

- Remusie... - zaczął.

- Tak, Syriuszu? - zapytał bezbarwnym tonem.

- Przestaniesz mnie unikać?

- Tylko, jeżeli mi wszystko wyjaśnisz.

Nastała cisza. Black spojrzał na swoje splecione już palcami dłonie i westchnął. Jak mógłby mu wyjaśnić, co do niego czuje? To było cięższe, niż przypuszczał. Nigdy nie był dobry w tego typu rozmowach żale jeśli to miało ratować ich przyjaźń, a może i coś więcej, gotów był się poświęcić...

- Pocałowałem cię, ponieważ mi się podobasz - Zacisnął dłonie w pięści - Czuję że gdybyś mnie zostawił... Nie, Remusie. Wzdycham do ciebie od jakiegoś czasu, zawsze wydawałeś mi się taki mądry i zdolny... - Spojrzał Lupinowi w oczy - Co taki jak ja może ci zaoferować?

Remus milczał długą chwilę, zastanawiając się nad tymi słowami. Syriusz naprawdę musiał coś do niego czuć. Mógł, ale to niekoniecznie musiało być TO. Istniała możliwość, że się pomylił, a analityczny umysł Lunatyka od razu to sprawdzał. Zawahał się. Coś mu mówiło, że chce tego spróbować. Ba - pragnie tego, bez względu na prawdopodobieństwo sparzenia się.

Przesiadł się na brzeg łóżka i pochylił nad brunetem, spoglądając mu w oczy.

- Jesteś bardzo wartościowym, inteligentnym i przystojnym chłopakiem - wyszeptał, uważnie dobierając każde kolejne słowo - A ja będę radosny, mogąc zawrzeć związek właśnie z tobą - Ujął go za dłoń i splótł z nim palce. Na twarzy Syriusza pojawił się pełen niedowierzania uśmiech.

- Naprawdę?

- Tak - Lupin ciepło odwzajemnił uśmiech, po czym go pocałował.

Gdyby w tym momencie ktoś wszedł do sali, miałby temat do plotek na następny miesiąc. Nikt jednak nie wszedł, a trwający kilka sekund pocałunek zakończył się, gdy Remis odsunął się od przyjaciela. Zarumienił się mocno i wbił spojrzenie w podłogę, sprawiając, że Black ryknął śmiechem. Ten zaś zmienił się w kaszel i Lupin musiał mu pomóc, obracając go na bok i klepiąc w plecy.

- Nie uduś się, proszę. Przecież dopiero zaczęliśmy... Chodzić ze sobą - powiedział cicho.

Łapa uśmiechnął się lekko.

- Tak, zaczęliśmy.

🌙🌙🌙

Remus i Syriusz siedzieli pod drzewem nad jeziorem, a ten drugi trzymał na kolanach gitarę, wydając z niej przypadkowe dźwięki. James poszedł na trening quidditcha, a za nim nieodłącznie Peter, jednak Black chciał się tego dnia zrelaksować.

Było ciepło, wiosennie, a na drzewach zaczęły pojawiać się pierwsze listki. Siedzący przy nim Remus trzymał w dłoni butelkę piwa kremowego, które sączył wolno, przysłuchując się zarówno grze swego ukochanego, jak i śpiewom ptaków obudzonych z zimowego letargu. Spojrzał na Syriusza, rzucając mu radosny, jak nigdy uśmiech.

- Piękny dziś mamy dzień, nie uważasz? - oparł głowę o jego ramię, ukrywając twarz w długich, czarnych włosach. Wziął w palce jedno pasmo - Pozwól mi je przyciąć...

- Nigdy! - Złapał jego rękę, po czym przyciągnął objął się nią za szyję - Podobam się sobie taki, jaki jestem, a tobie nic do tego - dodał ciszej i pochylił się nad nim, by złożyć pocałunek na jego czole. Lupin zamknął oczy, pozwalając mu na to z wyraźnym zadowoleniem.

- I tak postawię na swoim...

- Zobaczymy - Odstawił gitarę, po czym przyparł go do pienia drzewa, łapiąc pod pachami. Remus otworzył roziskrzone, zielone oczy i spojrzał w Syriuszowe wyzywająco. Ten uśmiechnął się i pocałował go w usta, długo i z pasją. A gdy oderwali się od siebie, wpił palce w najwrażliwsze miejsca na ciele wilkołaka, przyprawiając go o napad śmiechu.

Rzeczywiście, nie postawił na swoim. Ani wtedy, ani później, a ich miłość rosła proporcjonalnie do włosów Syriusza.

Więc to już koniec tej i tak krótkiej i niedopracowanej opowieści. Mam nadzieję, że nie było TRAGICZNIE, a poza tym dziękuję, że czekaliście <3 było naprawdę ciężko...

... Ale w międzyczasie zrodził się pomysł na dłuższą i bardziej dopracowaną historię. Oczywiście z Wolfstar, choć może nie tak wyraźnym.

Jako, że wstawiam to wieczorem, dobrej nocy :3

Wilki wyją do Psiej Gwiazdy [WOLFSTAR] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz