1

8.5K 731 534
                                    


Notka od autora.

Pierwotnie miał to być one-shot, lecz w trakcie realizacji doszedłem do wniosku, że dłuższe opowiadanie (długości 2-3. rozdziałów) będzie lepszym rozwiązaniem.

Mam nadzieję, że trzymam się kanonu, czego zwykle prawie nie robię, ale przerażająca jest rzecz, że w uniwersum "Pottera" mamy nawet konkretne daty, jak na przykład dzień śmierci Syriusza. Nie wiem jak i kto do tego doszedł, ale za jakiś czas pewnie dojdą też godziny.

Nie przedłużając - Wolfstar.


Deszcz dudnił o szybę wprawiając Syriusza Blacka, dziedzica jednego z niewielu czarodziejskich rodów o nieskalanej, czystej krwi w stan niezwykłego dlań odrętwienia. Był on młodzieńcem o przystojnej twarzy o reguralnych rysach i ciemnych oczach, na które opadała mu przydługa już grzywka czarnych jak atrament włosów. Ubrany był w koszulę, lecz nie zapiął jej mankietów i kołnierzyka, podobnie jak nie włożył jej w szare spodnie. Na piersi opadał mu niezawiązany krawat w barwach Gryffindoru - domu, do którego należał oraz w którego pokoju wspólnym samotnie przebywał. W kominku wesoło tańczyły płomienie, oświetalając sobą ciemne pomieszczenie.

W pewnym momencie Syriusz się wyprostował i przeciągnął, ziewając potężnie. Przetarł oczy, a następnie znowu zgarbił się w fotelu.

Ile można czekać? przeszło mu przez myśl. Przecież Lunaś i Rogaś powinni już skończyć ze Smarkerusem.

Westchnął. Jak bardzo nie cierpiał tego paskudnego chłopaka o wiecznie nieumytych włosach! Pogładził swoje, miękkie i błyszczące , jak psia sierść... Uśmiechnął się w duchu - nikt nawet nie podejrzewał, że jest tym czarnym wilczurem, który od czasu do czasu pojawiał się w pobliżu Hogwartu wraz z jeleniem, szczurem oraz... Wilkołakiem. A byli nimi, rzecz jasna, jego przyjaciele Huncwoci. Syriusz spojrzał w stronę okna i zmarszczył brwi. Pełnia się zbliżała, a już teraz zza horynontu wynurzała się więcej, niż połowa księżyca. Lupin, oczywiście, wyglądał coraz gorzej - bladł, miał worki pod oczami, unikał ludzi...

Wtem wejście do pokoju wspólnego się otworzyło i wkroczyła doń dwójka przyjacił Syriusza - James Potter oraz Remus Lupin. Różnili się od siebie prawie wszystkim - Potter włosy miał czarne i potargane, Lupin zaś jasne i ułożone . Tego pierwszego najwyraźniej, zupełnie jak Blacka, nie interesował schludny wygląd, co kłóciło się z mundurkiem i odznaką prefekta drugiego. Mimo tych różnic jednak było widać, iż łączy ich serdeczna przyjaźń.

- Wreszcie jesteście! - zawołał Syriusz, podchodząc do nich - Myślałem, że gdzieś zabłądziliście - dodał z rozbawieniem.

- No co ty - prychnął James - Tylko Snape się trochę rzucał - Parsknął śmiechem. - No i Lunatyka trochę ruszyło sumienie...

Remus odwrócił wzrok, czując , jak płoną mu koniuszki uszu.

- Jestem prefektem, nie mogę tak stać i przyglądać się, jak znęcasz się nad innymi... - mruknął.

- Ja się nie znęcam! To tylko żarciki, co nie, Łapo? - zapytał James, szturchając w bok Syriusza. Ten parsknął urywanym śmiechem, przypominającym z lekka szczekanie psa, po czym przysunął się do Remusa.

- No, już, wiemy, że ty jesteś tym najodpowiedzialniejszym. - powiedział, a następnie wziął go pod rękę, wolną dłonią łapiąc za ramię Jamesa i ruszył w stronę dormitorium - Ale ja mam dla was niespodziankę! Znalazłem typa, który sprzedał mi Ognistą Whisky...

- świetnie! - zawołał uradowany Potter.

- Syriuszu! - warknął oburzony Lupin - Jesteśmy niepełnoletni i...

Wilki wyją do Psiej Gwiazdy [WOLFSTAR] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz