Lynx usiadła na kamieniu w lesie. Ta 13 letnia elfka, o kasztanowo-czerwonych włosach i zielonych oczach była na ogół osobą lubiącą samotność. Spojrzała na lśniący strumyk. Wstała i podeszłą do niego, aby się przejrzeć. Jej uwagę odwrócił szmer. Z krzaków wyłoniły się dwa rysie. Jeden duży i jasny, drugi nie za duży, ciemny. Jasny zaczął warczeć i syczeć. Lynx spojrzała na niego. Znieruchomiała. Ryś skoczył na nią i złapał ją wielkim pyskiem za rękę. Trysnęła krew. Ciemny ryś spojrzał z gniewem na drugiego i rzucił mu się na kark. Dziewczyna nadal stała w bezruchu.
Jasny ryś uciekł, a ciemny podszedł do niej i począł przyglądać się jej, swoimi żółtymi, przepełnionymi blaskiem oczami. Lynx podeszła do niego. Odnalazła swojego toważysza. Teraz wiedziała co oznacza jej imię. Nazywała się "ryś".