Luke połknął siedem ładnych, białych tabletek, nadal patrząc na swoje zakrwawione nadgarstki.
Michael by mu na to nie pozwolił.
Był jego Aniołem Stróżem,
którego tak mocno potrzebował.
Bo Luke bez niego był tylko zagubionym chłopakiem.
~*~
koniec!dziękuję, że przeczytaliście te wypociny
bardzo mi miło z tego powodu
przepraszam za śmierć luke'a czy coś XDDDDD
ily mocno paa