01

21 2 17
                                    

- Ej kotku! Może się podzielisz? - Brandon krzyknął za mną z chytrym uśmieszkiem na ustach.

Będąc potulną Summer sprzed półtora roku, zapewne oddałaby mu wszystkie swoje fajki. Choć warto mieć na uwadze, że nie dysponowałam wtedy ani jedną.

Posłałam mu buziaka i wystawiłam środkowy palec. Pewnie tego się spodziewał, dlatego bez większego zaskoczenia pokręcił głową i wyszczerzony odpowiedział mi tym samym.

Odwróciłam się i przyłożyłam zapalniczkę do ust. Wokół uniosła się chmura z założenia cuchnącego dymu, który dla mnie miał wręcz przyjemny zapach. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam obrzydliwą ulicą, na której widok robiło mi się niedobrze. Jedyne wspomnienia związane z tą popękaną kostką brukową i przeżartymi od wewnątrz chorobą drzewami jakie mam, nierozerwalnie wiążą się też z Harrym. Tak, tym Harrym. Bóstwem milionów dziewczyn na całym świecie. I moim byłym przyjacielem, tak na marginesie.

Dlatego też szłam z uniesioną głową i wzrokiem utkwionym w horyzont. Nie rozglądałam się na boki, nie spoglądałam na twarze mijających mnie ludzi.

Zgasiłam obcasem papierosa, nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi, które zawsze były otwarte. Mama jak zwykle siedziała w kuchni z krzyżówką przed nosem i kubkiem kawy w dłoni.

- Córciu, słonko! Właśnie skończyłam zupę, może masz ochotę? - jej irytująco piskliwy głos rozniósł się po całym domu, gdy tylko mnie zauważyła.

- Niezbyt - odpowiedziałam szybko - jest już Timmy?

- Poszedł na dwór z Katy - uśmiechnęła się pod nosem - miła z niej dziewczynka. I ładna.

Mama miała dziwne podejście do dziecięcych przyjaźni i najchętniej zarezerwowałaby już sale weselną.

- Pamiętasz, że oni mają po siedem lat?

- Ty miałaś cztery, kiedy poznałaś Harrego - wzruszyła ramionami - pamiętam jak poszłam pierwszy raz do Ann, żeby

- Przestań mamo.

Z wielką chęcią kopnęłabym w tym momencie coś twardego. Bardzo, bardzo mocno.

- Jesteś przewrażliwiona skarbie. Dlaczego nie chcesz o nim słyszeć? To świetny chłopak. Przecież się lubicie - spojrzała na mnie i wydęła usta - prawda?

- Lubiliśmy - wyszłam z kuchni ignorując dalsze słowa kobiety.

Każdy w tym domu, na tej ulicy, a nawet w całym cholernym mieście go podziwiał. Był dumny, że chłopak ze wsi osiągnął tak wiele w młodym wieku, że spełnia marzenia, podróżuje. Pełni podziwu sąsiedzi, śledzili każdy jego krok w wielkim świecie showbiznesu. I nikt nie zauważył, że ten cudowny, lokowaty chłopiec jakim go pamiętali, odszedł już dawno temu. A osoba którą pokazują w telewizji uśmiechającą się do kamery, jest nam zupełnie obca.

Bo Harry Styles wybrał karierę, sławę i pieniądze. Zapomniał o nas. Dlaczego więc my nie zapominamy o nim?

Rzuciłam torbę w kąt pokoju i włączyłam radio.

Najpopularniejszy brytyjski boysband od czasów Beatlesów, One Direction, właśnie zakończył swoją trzecią trasę, Where We Are.  Członkowie zespołu mają teraz chwilę wytchnienia od wyczerpujących podróży i koncertów. Co będą robić? Harry Styles w jednym z wywiadów zapowiedział powrót do rodzinngo Holmes Chapel...

Wyłączyłam odbiornik i opadłam na łóżko ciężko wzdychając.

Kiedy byłam już na dobrej drodze do wyparcia z umysłu jego osoby, on postanawia wrócić tu, i swoją obecnością doszczętnie zniszczyć mi życie. Po raz kolejny.

Doprawdy, Bóg, los, przeznaczenie, czy cokolwiek innego co tym kieruje, ma bardzo kiepskie poczucie humoru.

***

Mam nadzieję, że kogokolwiek zainteresowałam. Choć jeśli nie to i tak będę dalej pisać. Bo lubię.

Nie zmienia to jednak faktu, że będzie mi miło jeśli dacie o sobie jakiś znak.

Do następnego x

I'm back darling | StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz