Głośne, natarczywe pukanie przerwało dość wulgarną przemowę, którą właśnie układałam w głowie na wypadek spotkania z jedną z najbardziej rozchwytywanych osób na świecie.
- Proszę - westchnęłam głośno.
Do pokoju wparowała moja mama z telefonem w ręku i szerokim uśmiechem na twarzy.
- Właśnie skończyłam rozmawiać z Ann, Harry wraca! - usiadła na brzegu łóżka i wpatrywała się we mnie z naiwną nadzieją - przyjmij go ciepło Summer.
- Przywitam go tak samo jak on mnie pożegnał. A uwierz, do ciepłych to nie należało - mruknęłam z wzrokiem utkwionym w ścianę.
- Przynajmniej spróbuj. Powinnaś być z niego dumna, tyle osiągnął...
- Po prostu mu się poszczęściło, mamo. Przestań cały czas go bronić!
- Nie bronię go - odparła szybciej niż zrozumiała o czym mówię.
- Nie, wcale! Ciągle słyszę tylko Harry to, Harry tamto. Dajcie już wszyscy spokój - wstałam i szybkim krokiem wyszłam z pokoju.
Wołała za mną, ale po raz kolejny tego dnia, puściłam jej słowa mimo uszu. Tak jak ona robiła to przez ostatnie miesiące. Zanim wyszłam, zgarnęłam z przedpokoju czarną bluzę. Wyciągnęłam z jej kieszeni paczkę papierosów i odpaliłam jednego, który okazał się być ostatnim.
Wyrzuciłam puste opakowanie do najbliższego śmietnika i choć nienawidziłam tego robić, najzwyczajniej w świecie się rozpłakałam. Kręcąc się po zarośniętej polanie czułam dym w płucach i łzy na policzkach. Bałam się tego spotkania. Bałam się, że nie będę potrafiła spojrzeć na niego obojętnie i zawód, który sprawi mi zielonookie źródło nieszczęść, rozbije moje posklejane serce na jeszcze drobniejsze kawałeczki.
Od czasu X-Factora Harry był w domu parę razy. Z początku, kiedy pisał i dzwonił, myślałam, że to chwilowe. Że zaraz wróci i znów będziemy spędzać wieczory w ogródku, owinięci w koce.
Tak, głupie nastoletnie marzenia bez prawa bytu w realnym świecie. Ostatni raz rozmawialiśmy półtora roku temu, kiedy przyleciał ze Stanów na rocznicę rodziców. Do dziś nie otrzymałam odpowiedzi na żadnego spośród kilkunastu wysłanych sms-ów, nie oddzwaniał, nie kontaktował się nawet z własną matką. Wymienił nas na miliony fanów, uganiające się za nim setki reporterów i fotografów. Tak po prostu.
Z pomocą chusteczek doprowadziłam się do stanu używalności i z odrobinę czystszym umysłem skierowałam swoje kroki w stronę domu. Po drodze zauważyłam Timmiego, który razem z Katy i dwójką innych dzieciaków grał na boisku w klasy. Pomachałam mu z daleka, na co podbiegł do mnie i mocno przytulił. Poczochrałam jego prawie że czarną czuprynę i pocałowałam w czoło.
- Jak leci młody? - przykucnęłam i spojrzałam na jego ubabraną ziemią twarz.
- Idę dziś na noc do Katy, fajnie prawda? - iskierki tańczące w jego dużych, brązowych oczach sprawiały, że nie sposób było powstrzymać uśmiech.
- Świetnie. Baw się dobrze - spojrzałam na resztę wpatrzonych w nas małolatów - a teraz wracaj do reszty, czekają na ciebie.
- Pa Summe! - wtulił się jeszcze raz, brudząc przy okazji całą moją bluzę i w podskokach wrócił do dzieci.
Wolnym krokiem dotarłam w końcu do domu. Miałam w zwyczaju szwendać się po polach, dlatego mama nie fatygowała się z pytaniem gdzie byłam. Nawet nie podniosła na mnie wzroku, kiedy przekroczyłam próg. I bardzo dobrze. Niezauważona czmychnęłam do pokoju, przebrałam się w czysty dres i opadłam na łóżko. Przykryłam się po uszy fioletową kołdrą, a następnie sięgnęłam po telefon leżący na szafce nocnej. Miałam jedną nieprzeczytaną wiadomość.
Od Harry:
Hej Summer, będę jutro w Holmes. Tęsknie xx
H
Przycisnęłam do twarzy poduszkę i najgłośniej jak potrafiłam, wykrzyczałam wiązankę wszelkich przekleństw i wyzwisk jakie przyszły mi do głowy.
CZYTASZ
I'm back darling | Styles
FanficI choć zawiódł mnie boleśnie i głęboko, zdawałoby się, że wystarczająco bym zapomniała, nie potrafię.