you broke it.

1K 261 73
                                    

[3]

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


[3]

Dopiero co pofarbowane, czekoladowe, rozczochrane włosy zostały odgarnięte przez smukłą dłoń do tyłu. Następnie ta sama blada, drżąca ze stresu dłoń znalazła się na guzikach jego jeansowego ubrania, rozpinając powoli oraz niepewnie, kusząc przy tym nawet błyszczące gwiazdy na niebie, układające się w najpiękniejsze konstelacje.

Ale on i tak lśnił jaśniej, wręcz oślepiająco. I to odróżniało go od ciał niebieskich. W jego twarz nikt nie wpatrywał się z uczuciem, a czynów nikt nie obserwował z zafascynowanie, przymykając swe oczęta, by przypadkiem nie zranić się jego blaskiem. Kolejną rzeczą, która oddalała go od gwiazd były konstelacje, które sprawiały, że komety nie świeciły samotnie. On nie miał osoby obok której mógłby błyszczeć; dla której lśniłby najjaśniej. A tak przynajmniej uważał, epizodycznie nie zważając na to, jak ważną istotą był dla małego chłopca, który tamtego wieczoru został w domu. Patrząc i słuchając Wonpila, czuł się zafascynowany, nie oślepiony. Pewnie ów nocy również nie wychodziłby z podziwu, obserwując poczynania starszego, jednak nie miał takiej możliwości. Wonpil, jako słonće, pozostał sam, w miejscu, gdzie nie było miejsca dla małych gwiazdek jak Moonsoo.

Gdy ów ciuch znalazł się na brudnej podłodze, na jego miejsce wstąpiła czarna, gładka oraz cienka koszula wykonana z jedwabiu. Była rozpięta u góry, by dobrze wyeksponować szyję, na której znajdował się czarny, duszący choker, nadający wyglądowi chłopaka jeszcze więcej drapieżności. Jego dobrze wyeksponowane nogi opinały ciasne jeansy tego samego koloru, co koszula, która wsadzona była za pasek ów spodni.

Ktokolwiek, kto na niego spojrzał albo go usłyszał mogł utonąć w miłości, zakochać się w jego anielskim głosie oraz promiennym uśmiechu, a jednak nikt tego nie zrobił.

Wonpil, pomimo oszałamiającego blasku, był niekochany. Pomimo niesamowitego światła, które kryło się w jego oczach, nie był w stanie oświetlić ludziom życia, gdyż odwracali oni wzrok, ilekroć próbował się zbliżyć.

Ciemnowłosy wziął głęboki wdech, przenosząc przy tym swe orzechowe, pokreślone czarną kredką oczy na sufit, na którym nie był w stanie ujrzeć gwiazd. Postawiona została mu granica, pokazując znaczenie samotności. Ściana nie do zburzenia.

Nim obejrzał się, u jego boku pojawił się dobry przyjaciel — Brian — ubrany w przylegający, ciemny T-shirt z krótkim napisem w języku angielskim oraz najzwyklejsze jeansy z czarnym paskiem. Jego blond, długie włosy związane zostały cienką gumką w luźnego, niechlujnego kitka, by kosmyki nie opadały mu podczas gry na czoło. Chociaż Wonpil wiedział, że rozczochrany Brian z mokrymi włosami, przylegającymi do spoconego czoła oraz uśmiechem zostałby pokochany przez publiczność. Oczywiście, kitek też bardzo mu pasował, tak jak wszystko inne. Blondyn przez ramie przewieszony miał jego ukochany bas, dzięki któremu tworzył prawdziwą sztukę. Tego wieczoru chciał ją tworzyć z przyjacielem.

❝the sky is a neighbourhood❞ + dopil Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz