First Attemp

11 3 0
                                    

Jako, iż za niedługo będą święta (i później nie będę miała pewnie czasu), chciałabym Wam przedstawić inną wersję zwiastowania do momentu narodzin Chrystusa. Wszelakie przerabianie tego na scenariusz (na przykład do jasełek) jest ZABRONIONE.
Zapraszam do czytania!

Maryja Matka Różańca Świętego siedziała na krzesełku i modliła się po kolei, paciorek za paciorkiem. Kolejna Maryja Nieustającej Pomocy wyszła z budynku do chorych i biednych, aby im pomagać. Maryja Matka Bolesna modliła się za strapionych, aby im ulżyć, a Maryja Gwiazda Zaranna przyświecała innym o świcie i nie tylko wtedy.

Było pełno oblicz Maryi, takich dobrych, troskliwych, czułych. Mimo swoich wad, żyła jako prosta żydowska dziewczyna. Była ładna, a jakiś czas temu skończyła czternaście lat. Miała już Oblubieńca - Józefa, który był stolarzem. Byli szczęśliwą parą, czego nie dało się ukryć.

Pewnego dnia, panienka modliła się żarliwie. Wtedy nagle, tak znikąd, nastała światłość. Oślepiający blask był przyjemnie ciepły, gorzej z gałkami ocznymi. Po chwili zniknęła poświata, a raczej zminimalizowała się. Niedaleko niej stał mężczyzna ze skrzydłami - jednym słowem wyglądał bosko. Opalone ciało, muskulatura oraz idealnie białe i równe zęby, ciemne włosy i takie same oczy. Szata była idealna i biła boskością na kilometr. Ale w nim było jeszcze coś.

Promieniał modlitwą i bliskością Boga. Tego Jahwe.

- Witaj Maryjo! - przywitał się aksamitnym głosem. - Jestem archanioł Gabriel i zwiastuję Ci wspaniałą nowinę! Poczniesz i porodzisz syna, a nazwiesz imię jego Jezus. Taka jest wola Boga i się spełni, jak ją zaakceptujesz. Dla formalności dodam, że trzeba złożyć jeszcze dwa podpisy tu i tu, a Józef zostanie bardzo łagodnie poinformowany. Twoja krewna Elżbieta również w swoim wieku, sześć miesięcy temu, zaczęła nosić pod swoim sercem dziecko.

W jej głowie wszystkie Maryję krzyknęły: ,,Że co?", po czym zaczęło nastolatce szumieć w głowie, jak po niezłej wódce. Biła się przez kilka minut ze swoimi myślami, próbowała wszystkie Maryje uspokić, ale na próżno.

- Dość! - wyszpetała. - Dobra, dobra. Niech mnie się stanie według słowa Boga! - wzięła rysik do ręki i zaczęła jeździć nim po papirusie.

- Dziękujemy! Życzymy wspaniałych i owocnych dziewięć miesięcy ciąży! Z Bogiem - rzucił na odchodne archanioł, a nastolatka została sama.

W jej głowie się zaczęły rodzić myśli przekazane przez Boga. Jezus będzie cierpiał za nas, bo on jest Mesjaszem, Zbawicielem. Będzie głosił nauki wśród wielu ludów, a zostanie zdradzony przez jednego ze swoich przyjaciół. Umrze dla naszego zbawienia, byśmy osiągnęli wieczne szczęście.

Maryja postanowiła pojechać do swojej krewnej Elżbiety. Mimo, iż miała męża i bardzo długo starali się o dziecko, nic to nie dawało. Tylko Bóg został nadzieją i ją dał im. Chciała się podzielić z kobietą swoją super hiper radosną wieścią. Poza tym, to dobra była okazja do odzwiedzin, ponieważ dawno się niewidziały.

To była długa podróż. Maryja przeszła całe sto pięćdziesiąt kilometrów z Nazaretu do Ain Karim. Tu mnie się film urwał i właściwie nie pamiętam, czy ona sama przeszła tyle kilometrów i czy nie dołączyła do jakiejś pielgrzymki. Bądź co bądź, dotarła tam szczęśliwie.

- Witaj Elka! - przytuliły się kobiety. - Dawno się nie widziałyśmy! Wiesz, że od niedawna jestem w ciąży?

- Niech będzie błogosławiony owoc waszej miłości! - Elżbieta napełniła się Duchem Świętym. W jej brzuchu poruszyło się małe dziecko i tak już duże, bo Bóg podpowiedział, że szósty miesiąc na dziewięć. - Ja też jestem w ciąży, upragnionej i wyczekiwanej!

- Jak ja się cieszę! A jak go nazwiecie wraz z Zachariaszem? - spytała z ciekawością.

- Jan - odparła dumnie starsza kobieta. - A jak Wam Bóg przykazał?

- Jezus - uśmiechnęła się młodsza i pogładziła ręka po brzuchu.

Takie i inne rozmowy toczyły się podczas tego spotkania. Obie kobiety spożywały chleb i piły wodę, żeby alkoholem nie zaszkodzić dziecku.

Kilka miesięcy po tych odwiedzinach, Elżbieta zaczęła rodzić. Modliła się, żeby dziecku nic nie zaszkodziło. I tak się stało. Ósmego dnia razem z Zachariaszem, który przez ciążę do tego czasu był niemy, poszli obrzezać nowonarodzonego chłopczyka. Elżbieta mówiła twardo ,,Jan", a Zachariasz również się zgodził oraz odzyskał mowę.

Ale wróćmy do Józefa. Był sprawiedliwym rzemielśnikiem i dowiedział się od Maryi, że jest w ciąży. Nie chciał, żeby ją ukamienowano, dlatego powziął myśl, żeby ją potajemnie odesłać. Jednakże, najpierw uciął sobie dosyć długi sen i przyśnił mu się ten boski archanioł, jak jej Oblubienicy.

- Józek! Słuchaj, nie bój się wziąć twojej dziewczyny do siebie, jesteście małżeństwem, to raz. Ona jest w ciąży zesłanej przez Ducha Świętego. To dziecko zostanie zabite na krzyżu, by zbawić mu wierne następne pokolenia.

Mężczyzna obudził się w szoku i od razu postarał się zrozumieć sen. Wolał nie wojować z przeznaczeniem, jak to zrobili niektórzy śmiałkowie. (Tak, później wszystko im się rozsypało, a Bóg postanowił zbudować na tym gruzie coś lepszego). Nie wiedział, jak skończyli, dlatego starał się być posłusznym.

Po jakimś czasie, wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby spisać ludność. Wszyscy szli do Syrii, gdzie wielkorządcą był Kwiryniusz, żeby zapisać się do swojego miasta i nie mieć problemów.

Oboje zapisali się do Betlejem, bo stamtąd pochodził Józef z rodu Dawida. Maryja miała za chwilę rodzić i prędko szukali miejsca, żeby się zatrzymać. Pukali, stukali.

- Niestety, nie mamy już miejsca. Przykro mi - oznajmił starszy mężczyzna, który mieszkał w niedużym domu wraz z żoną i pięciorgiem dzieci.

Dalej poszukiwali i jakaś dobra dusza im otwarła.

- Dobry wieczór, czy moglibyśmy się i Pani zatrzymać? Moja żona będzie za parę chwil rodzić, a nie mamy się gdzie zatrzymać - powiedział zgrabnie Galilejczyk.

- W domu nie mamy miejsca, ale mamy stajnię, jeśli to państwa zadowoli - spaliła się ze wstydu, że zaproponowała takie coś.

- Jasne, nie ma problemu. Dziękujemy bardzo, każda pomoc się liczy!

Zostali zaprowadzeni do owego miejsca i zaraz, gdy tamta Pani poszła, rozpoczęła się akcja porodowa. To był ciężki poród w mało przyjemnych warunkach.

Ale to właśnie tej nocy narodził się Zbawiciel.

Kobieta owinęła dziecko w swoją chustę, aby nie było maluchowi zimno. Płakał, a Józef nadał mu imię Jezus. Potem zasnęli wszyscy ze zmęczenia na stogach siana, a następnego wieczora wielka gwiazda wskazała pasącym owce pasterzom Chrystusa.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 20, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

One Shoty by PrincessCissy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz