Wyjazd z rodzinnego Detroit to jedna z najlepszych decyzji, jaką mogłam teraz podjąć. Przez ostatni rok, moje życie było monotonne i bez inspiracji do tworzenia. Dziewiętnaście lat spędziłam w tym mieście, z rodzicami - których kochałam ponad wszystko, z siostrą - która była jak druga połówka mojej duszy, to tutaj popełniłam swoje pierwsze błędy, to tutaj pierwszy raz się zakochałam, to tutaj poznałam jak to jest mieć złamane serce i to tutaj odkryłam swoją pasję do fotografii.
Zdjęcia to wspomnienia, uchwycenie danej chwili aby można było kiedyś po nie sięgnąć i powiedzieć ,,to widziałem", ,,to była kiedyś moja przyjaciółka", ale dla mnie zdjęcia to coś więcej.
Odkąd pamiętam moje całe życie kręciło się wokół fotografii. Do dziś pamiętam jedno ze świąt, kiedy to najbliższa rodzina zebrała się u nas w domu, aby spędzić ten magiczny czas razem. Jako jedenastoletnia dziewczynka siedziałam przy dorosłych i słuchałam ich rozmów, mimo iż tak naprawdę nic nie rozumiałam o czym oni mówią, moja starsza siostra Hanna siedziała wtedy ze swoimi przyjaciółkami, a ja jako ta młodsza nie mogłam się do nich zbliżać. Na to wspomnienie uśmiechnęłam się. Gdyby nie to, że babcia chciała mieć ze wszystkimi zdjęcie, nigdy bym nie pomyślała, że będzie to coś bez czego nie będę mogła żyć. Biegałam po całym domu i uchwycałam na zdjęciach wszystko co tylko przyszło mi do głowy. Oczywiście wszyscy byli zachwyceni a zwłaszcza Hanna i jej koleżanki, które marzyły o karierze modelek. I tak naprawdę tak to się zaczęło, od zwykłych zdjęć rodzinnych. Z czasem zaczynałam się interesować tym coraz bardziej, moje zdjęcia stawały się bardziej dokładne i wiele osób zauważało, że moje oko potrafi dostrzec coś co dla innych nie jest widoczne. Rodzice byli bardzo szczęśliwi, że znalazłam coś co mnie interesuje, jednak nie mogli już znieść tego, ze ciągle chciałam im robić zdjęcia albo prosiłam ich o nowe karty, bo wszystkie zostały już zapełnione. Z biegiem lat technologia zaczęła się rozwijać a z nią i ja, na piętnaste urodziny dostałam od rodziców swoją wymarzoną lustrzankę, dzięki której mogłam robić bardziej profesjonalne zdjęcia, które z wielkim zapałem oglądałam na wystawach i w internecie. Człowiek, który nigdy nie miał pasji, nie zrozumie jak z czasem staję się ona ważna dla osoby, która poświeciła kilka lat na to aby dopracowywać każdy szczegół i stawać się coraz lepszym.
Jedyne co było dla mnie tak ważne jak aparat była moja pierwsza miłość. Ian to moja miłość od pierwszego wejrzenia, ale również przyjaciel, który mnie wspierał. Chłopak z którym nigdy się nie kłóciłam, zawsze mogłam na nim liczyć i oczywiście on na mnie. Zawsze był blisko mnie, pomagał mi i wspierał mnie, we wszystkich moich decyzjach, niezależnie od tego co znów przyszło mi do głowy. Myślałam, że nasza miłość to jest to i już nigdy się nie rozstaniemy, że pewnego dnia zamieszkamy razem, oświadczy mi się w Paryżu, znajdę pierścionek w mojej ulubionej Muffince z kawałkami czekolady, pod wieżą Eiffla, weźmiemy ślub na statku, ja w pięknej sukni do ziemi wyglądająca jak księżniczka, on w czarnym garniturze, i uśmiecha się do mnie jak idę z drugiego końca statku. Trochę dziecinne marzenia, ale chyba każda dziewczyna marzy o swoim księciu z bajki, a ja właśnie myślałam, że już go znalazłam. Niestety wszystko zrujnowała moja pasja, a dokładniej moje marzenia.
Zerknęłam na tablice odlotów, niestety mój samolot miał lekkie opóźnienie. Była późna godzina, więc na lotnisku nie było tłoczno. Założyłam torebkę przez ramię i poszłam w kierunku łazienki, dobrze, że moje walizki zostały już zabrane, bo poruszanie się z nimi były nie lada wyzwaniem. Jak myślałam toaleta była całkowicie pusta, oparłam się o umywalkę i pozwoliłam moim łzom płynąć.
Marzeniem każdego artysty jest, by ludzie zaczęli doceniać jego dzieła, ja chciałam aby umieli spojrzeć na świat moimi oczami. Moje zdjęcia zaczęły się pojawiać w internecie, wygrywałam konkursy fotograficzne, do których zachęcała mnie moja nauczycielka i tak naprawdę gdyby nie ona, to moja sztuka nigdy nie zostałaby zauważona. Zaczęłam się angażować w różne akcje, jednak nic nie sprawiało mi takiej radości jak fotografowanie w samotności, przechadzając się po ulicach Detroit wieczorem. W wieku osiemnastu lat, dzięki wsparciu rodziców, przyjaciół i siostry w jakiś sposób udało mi się wygrać pewien konkurs, który gwarantował mi niezapomniane dwa tygodnie w Nowym Yorku z fotografami takimi jak ja, pełnych zapału i dobrego oka. Był to moment w moim życiu, który uświadomił mi, że nie chcę robić w swoim życiu nic innego, czas, który spędziłam z osobami tak bardzo podobnymi do mnie na zawsze miał zostać w mojej pamięci.
Po chwili w głośnikach odezwał się miły głos kobiety, który uświadomił mnie, że samolot jest gotowy do startu i pasażerowie są proszeni do wejścia. Spojrzałam w lustro. Miałam cienie pod oczami, które nie ukryłby nawet dobry korektor, przemyłam twarz zimną wodą, przeczesałam ciemne włosy i ruszyłam do wyjścia.
Z Ianem znałam się od dobrych trzech lat, poznaliśmy się na mojej imprezie urodzinowej, świętowałam swoje siedemnaste urodziny, prawie pijana a tu widzę jak wchodzi najprzystojniejszy chłopak jakiego w życiu widziałam, nie byłam jednak aż tak rozpita, aby nie pamiętać do dnia dzisiejszego jego spojrzenia, które wtedy mi posłał . Przyszedł razem z moją koleżanką. Ian był bardzo miły i od razu znaleźliśmy między sobą kontakt, spędzaliśmy na imprezie większość czasu rozmawiając i śmiejąc się ze wszystkiego. Byłam osobą, która nie ucieka od towarzystwa, jednak życie samotnika bardziej mi odpowiadało, kiedy reszta piła i tańczyła, ja siedziałam i rozmawiałam z osobami, które miały coś do powiedzenia. Od tamtego momentu byliśmy nierozłączni, na skończenie imprezy zamieniliśmy się numerami, napisał jeszcze tego samego dnia życząc mi kolorowych snów, pomyślałam wtedy, że powinien napisać szybkiego powrotu do zdrowia, gdyż odpisywałam mu z łazienki klęcząc przy sedesie a Hanna przytrzymywała mi włosy, kiedy wymiotowałam. Zakochałam się w nim bez pamięci, spędzałam z nim tyle czasu ile mogłam, rodzice byli szczęśliwi, że nie skupiałam się tylko na aparacie. Kiedy wyjechałam do Nowego Yorku, była to nasza pierwsza rozłąka odkąd byliśmy razem, nie długa, ale daleka. Kiedy miałam wolną chwilę zwiedzałam to piękne miasto które uwieczniałam na zdjęciach i rozmawiałam przez telefon z Ianem. Jego głos doprowadzał mnie do łez, bardzo za nim tęskniłam, ale też cieszyłam się z rozłąki, mogliśmy dzięki temu zobaczyć czy umiemy bez siebie żyć i czy nasz związek ma sens. Kiedy dwa tygodnie dobiegły końca, szczęśliwa nie mogłam usiedzieć w samolocie, wyjechałam dzień wcześniej aby zrobić mojemu kochanemu niespodziankę.
Przed wejściem do samolotu stała już dość duża grupka ludzi. Byłam już dość zmęczona, samolot powinien mieć wylot już dwie godziny temu. Upiłam kilka łyków wody a pustą butelkę wrzuciłam do pobliskiego kosza.
Ale było chyba na odwrót, to ja sama zostałam zaskoczona, jako że w tym czasie były wakacje rodzice wyjechali, aby spędzić ten czas razem a w domu została Hanna. Jakież było moje zdziwienie, kiedy weszłam do domu w którym trwała impreza. Nigdy w życiu nie widziałam tylu ludzi u nas w domu, rodzice na pewno nie byliby zadowoleni z faktu, że właśnie jakiś koleś załatwiał się do jednego z ulubionych kwiatków mamy. Zniesmaczona odwróciłam się i zobaczyłam ich. Kumpli Iana, z którymi miał bardzo dobry kontakt, na każda imprezę chodzili razem. Moje serce zaczęło bić mocniej, wiedziałam że gdzieś tu jest, nie było go przy nich, więc musiał być gdzieś indziej. Kiedy Ashton, jego najlepszy przyjaciel mnie zobaczył ja już biegłam po schodach na górę. Nie słyszałam głosu który mnie nawoływał, w tym momencie chciałam tylko go zobaczyć, przytulić się do jego umięśnionego ciała, pocałować go najmocniej jak potrafiłam i zanurzyć dłonie w tych brązowych włosach, które tak uwielbiałam. Z uśmiechem na ustach otworzyłam drzwi do swojego pokoju gotowa do wskoczenia w jego ramiona, za którymi tak tęskniłam. Ale to co zobaczyłam wystarczyło mi, aby wykopać go z mojego serca na całe życie. Z łzami w oczach zaszyłam się w sypialni rodziców, zamykając drzwi na klucz, nie mogłam być w swoim pokoju i siedzieć na łóżku na którym to się właśnie stało, nie chciałam być w miejscu w którym wydarzyło się coś co zrujnowało moje życie. Otumaniona siedziałam na podłodze obok łóżka, w tle słyszałam muzykę i bawiących się ludzi, a ja chciałam zapomnieć, chciałam zapomnieć widoku mojej siostry w ramionach mojego ukochanego.
Podałam kobiecie bilet i ruszyłam korytarzem w swoje nowe życie. Silniejsza i odważniejsza.
___________________________________________________________
Jeżeli ktoś tu dotarł to bardzo mi miło, że mogliście poznać prolog mojego nowego ff. Mam nadzieję, że skoro dotrwaliście do końca, to w jakiś sposób zostaliście zainteresowani. Jak się można spodziewać będzie to opowiadania z JB, jednak nie będzie ono takie zwykłe, ale o tym przekonacie się z czasem. Nie napisze wam teraz, że kolejne części będą pojawiać się co tydzień, bo tak naprawdę nie wiem jak to będzie, ale wiem jedno - CHCĘ TO PISAĆ i łatwo nie zrezygnuję :)
CZYTASZ
The Beginning | JB
FanfictionHistoria dziewczyny, która straciła wiele ważnych dla niej osób, ale pasja pomogła jej znowu żyć. Vanessa zaczyna od nowa, nowe miejsce, nowi znajomi i nowa ona. Czy chłopak, którego spotka pomoże jej odnaleźć cel, czy to ona pomoże mu odnaleźć jego...