Z Detroit do Chicago jest z jakieś 300 kilometrów i pewnie mogłabym zajechać tam samochodem, jednak moi rodzice nie byli zachwyceni tym, że w ogóle wyjeżdżam a co dopiero gdybym chciała sama tam dotrzeć. Rodzina jest dla mnie wszystkim i wiem jaki smutek sprawiłam rodzicom, może tego nie okazywali, ale płacz mamy nie raz dochodził z sypialni rodziców. Musieli sobie zdawać sprawę, że kiedyś będę chciała spełniać swoje marzenia, a gdzie jest lepsze miejsce niż w School of the Art Institute w Chicago. Hanna również była smutna, od momentu, kiedy przespała się z moim chłopakiem nasze relacje się całkowicie pogorszyły. Na początku unikałam jej, nasze rozmowy kończyły się na ,,daj mi spokój". Było bardzo ciężko bo była to jedna z najbliższych mi osób, a w tym samym momencie straciłam aż dwie osoby, którym ufałam najbardziej na świecie.
Siedziałam w pokoju zamknięta, póki ludzie całkowicie nie opuścili domu z imprezy. Hana razem z Ian'em próbowali się dostać do środka, jednak po tym, kiedy cały dzień nie wychodziłam z pokoju, Hanna zadzwoniła do rodziców, którzy wsiedli w pierwszy lepszy samolot. Kiedy teraz o tym myślę, wydaję mi się to całkowicie głupie, bo naraziłam ich na niewybaczalny stres. Ale w tamtej chwili nic się dla mnie nie liczyło. Znaleźli mnie na łóżku, nie płakałam, po czasie nie miałam już nawet sił aby cokolwiek czuć. Początek był trudny, zachowywałam się jak nieprzytomna, rodzice zawozili mnie od jednego psychologa do kolejnego. Wszystko się zmieniło, kiedy znalazłam swoje dawne prace, w które włożyłam całe serce i jeszcze więcej czasu i wtedy zdałam sobie sprawę, że nie mogę zmarnować życie przez ludzi, którzy teraz nic dla mnie nie znaczą. Ból zniknął, a ja zaczęłam się zastanawiać nad swoją przyszłością i tak znalazłam się tutaj, w samolocie.
Lot był bardzo krótki, ale mało przyjemny. Odczuwałam już te wszystkie godziny spędzone na pakowaniach i oczekiwaniu na samolot. Marzyłam żeby znaleźć się w jakimś wygodnym łóżku i móc zasnąć. Odebrałam swoje bagaże i usiadłam na pobliskiej ławeczce.
Kiedy dowiedziałam się, że zostałam przyjęta na studia, od razu zabrałam się za przygotowania. Priorytetem był oczywiście pokój, rodzice namawiali mnie abym wynajęła mieszkanie, nie chcieli się zgodzić na akademik, który nie miał zbytnio dobrej opinii. Nie chciałam jednak mieszkać sama, wiadomo posiadanie mieszkania samemu ma też swoje plusy, ale zawsze jest przyjemniej, kiedy się ma do kogo odezwać, zwłaszcza, kiedy się nikogo tutaj nie zna. Chciałam znaleźć coś ładnego, nie dużego i w przystępnej cenie. Akurat miałam to szczęście, że trafiłam na ogłoszenie pewnej pary, która chciała wynająć pokój z łazienką, od razu się z nimi skontaktowałam. Jak się okazało dziewczyna była tylko o dwa lata starsza ode mnie i również studiowała. Melanie była przemiłą osobą, która wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie. Miałam czas aby poznać ją lepiej i całkiem dobrze się dogadywałyśmy, miesiąc przed rozpoczęciem roku akademickiego, razem z tatą przyjechaliśmy do Chicago aby podpisać umowę i zobaczyć Uniwersytet. Poznałam wtedy również Erica, chłopaka Melanie, który pracował jako tatuażysta w profesjonalnym studiu. Spędziłam z nimi dwa dni, dzięki którym mogłam się przekonać, że mieszkanie z nimi będzie tylko przyjemnością.
-Przepraszam, że musiałaś czekać, ale są ogromne korki a o parkowaniu to wolę nie wspominać.
Melanie obiecała, że przyjedzie po mnie na lotnisko, żeby pomóc mi się pozbierać z bagażami, za co byłam jej ogromnie wdzięczna.
-Długo na mnie czekasz ?
Uściskałam ją.
-Dopiero co usiadłam. Dziękuję, że po mnie przyjechałaś. Nie wiem jak bym sobie sama poradziła.
Razem z tatą przywieźliśmy kilka rzeczy, które mogły już zostać w mieszkaniu do mojego przyjazdu, jednak resztę mogłam przywieźć dopiero teraz.
CZYTASZ
The Beginning | JB
FanfictionHistoria dziewczyny, która straciła wiele ważnych dla niej osób, ale pasja pomogła jej znowu żyć. Vanessa zaczyna od nowa, nowe miejsce, nowi znajomi i nowa ona. Czy chłopak, którego spotka pomoże jej odnaleźć cel, czy to ona pomoże mu odnaleźć jego...