Obudził mnie dźwięk budzika, który stał w drugim końcu pokoju, przez co musiałam wstać i podejść do niego, aby go wyłączyć. Zapowiadał się bardzo zagoniony dzień, a ja odczuwałam lekki ból głowy po wczorajszej imprezie. Po tym jak z Melanie wypiłyśmy butelkę wina, postanowiłyśmy, że przez jedną noc nie będziemy myśleć o niczym tylko będziemy się bawić. Chłopakom nie trzeba było mówić dwa razy, szybko się wyszykowałyśmy i poszliśmy całą ekipą na miasto. Weszliśmy do pierwszego klubu jaki był po drodze i był to strzał w dziesiątkę. Odczuwałam każdy najdrobniejszy mięsień w moich nogach, które wręcz błagały o litość, jedynym lekarstwem mógł być długi, gorący prysznic. Jak postanowiłam tak też zrobiłam.
-Żyjesz ? - zapytał Eric wlokąc się z kawą do kanapy
-Ciiszej - szepnęłam wyciągając z szafki tabletki na głowę.
Było to trochę głupie z mojej strony, gdyż dobrze wiedziałam, że mam dzisiaj wykład, który był bardzo ważny i nie mogę pozwolić sobie na zostanie w łóżku. Popiłam tabletkę wodą i zabrałam się za szykowanie szybkiego śniadania.
Z tego co mi się wydawało to na dworze było dość ciepło, więc założyłam ciemne rurki, biały t-shirt i ramoneskę. Włosy spięłam w luźnego koka, założyłam torebkę przez ramię i wyszłam z pokoju.
-Widzę, że już wstałaś - powiedziałam do Mel, która siedziała na kolanach Erica na kanapie
-Cii - powiedziała przykładając palec do ust.
Roześmiałam się i zabrałam za ubieranie białych conversów.
-O której dzisiaj wracasz ? - spytała Mel
-A co ? Romantyczna kolacja ? - uśmiechnęłam się mrugając do Erica
-Coś w tym stylu - powiedziała Mel
-Nie martw się, wykłady mam do piątej a potem idę do Kylie, więc macie całą chatę dla siebie - posłałam im całusa i wyszłam.
Tak naprawdę Mel poprosiła mnie wczoraj żebym nie wracała na noc do domu, chciała spędzić miły wieczór z Erickiem i jak najbardziej to popierałam. Eric ciągle pracował a Mel miała studia na głowie, więc czas, który razem spędzali był znikomy. Kylie bardzo się ucieszyła, kiedy zaproponowałam kolacje i kino na mieście, dawno się nie widziałyśmy bo Kylie była tydzień w domu a potem nadrabiała wszystkie wykłady.
Jak też myślałam, że na dworze była bardzo ładna pogoda z lekkim wiaterkiem, ale na szczęście nie miałam rozpuszczonych włosów, które by mi wpadały do ust. Uniwersytet nie znajdował się daleko, jednak żeby być na czas musiałam dojeżdżać metrem. W godzinach szczytu w metrze było najwięcej ludzi, a nikt chyba nie lubi zatłoczonych miejsc, niestety w Chicago trudno było znaleźć miejsce w którym nie byłoby sporo ludzi.
-To wszystko na dziś - powiedział profesor i nagle wszyscy zaczęli pakować swoje notatki i wychodzić z sali wykładowej.
- Vanesso mogę cię prosić na chwilę ? - zapytał profesor siadając na swoim miejscu przy biurku.
Zabrałam swoją torebkę i podeszłam do biurka, które znajdowało się na samym dole. Bardzo lubiłam pana Evansa, był jednym z tych profesorów, który starał się pomagać studentom, reszta zazwyczaj nie ingerowała w ich sprawy, zależało im tylko aby prace były oddane na czas i żeby była cisza na sali wykładowej. Pan Evans często oglądał moje prace, które udało mi się zrobić w czasie wolnym. Dawał mi dobre rady i wspierał mnie, trochę jak pani Cassandra.
- Już prawie wszyscy zaczęli swój staż a ty nadal się na nic nie zdecydowałaś - powiedział pakując książki do swojej torby.
- Ciągle szukam - rzekłam szczerze.
CZYTASZ
The Beginning | JB
FanfictionHistoria dziewczyny, która straciła wiele ważnych dla niej osób, ale pasja pomogła jej znowu żyć. Vanessa zaczyna od nowa, nowe miejsce, nowi znajomi i nowa ona. Czy chłopak, którego spotka pomoże jej odnaleźć cel, czy to ona pomoże mu odnaleźć jego...