final

208 30 9
                                    

Wszystko zaczęło się od tej cholernej soboty. Wyszedłem z domu pewny siebie, w nowej marynarce idealnie dopasowanej do mojego wspaniałego ciała. Z szerokim uśmiechem człowieka sukcesu wkroczyłem do najlepszego seulskiego klubu. Usiadłem przy barze i spokojnie sącząc drink rozglądałem się po pomieszczeniu. Nie znajdując nikogo ciekawego odwróciłem się do barmana i BUM! Zapomniałem gdzie jestem, jak się nazywam i ile mam lat. Byłem tak zszokowany, że prawie upuściłem swój kieliszek. Mam tylko nadzieję, że nie miałem otwartych ust, kiedy na niego patrzyłem. Jeśli kiedykolwiek mówiłem komuś, że jestem heteroseksualny, to musiałem być pijany. Wychodząc z klubu próbowałem rozwiązać zagadkę mojego życia: jakim cudem, 100% hetero w jedną minutę stał się homo? Chociaż nie, jeśli patrzeć na sprawę jasno, to nie interesują mnie faceci. Chcę tylko jego. Ale najlepsze jest to, że nie potrafiłem się do niego odezwać. Ja, Kirs Wu, jeden z najlepszych koreańskich prawników, łamacz kobiecych serc i człowiek sukcesu nie potrafiłem odezwać się do smarkacza stojącego za ladą. Staczam się. Z tego wszystkiego wszedłem do przydrożnego sklepiku i kupiłem pierwsze lepsze papierosy. Zaciągając się dymem zorientowałem się, że łamię jedną z moich najważniejszych zasad (nie palić). Całą siłą woli zebrałem się i ruszyłem z powrotem do baru. Fajki oddałem bezdomnemu, który krzyknął "Bóg ci w dzieciach wynagrodzi". Zaśmiałem się w duchu - nie tym razem. Siadając na tym samym miejscu i zamawiając tego samego drinka czułem na sobie spojrzenie blondyna.

-Widzę, że wróciłeś - powiedział z uśmiechem, stawiając przede mną kolorowy napój.
-Musiałem wykonać ważny telefon - lepszej wymówki nie znalazłem. Odchrząknąłem i przybrałem najbardziej obojętną minę na jaką było mnie stać. - Pracujesz tu od niedawna? Pierwszy raz cię widzę.
-Właściwie to moja pierwsza zmiana - wyjaśnił, w między czasie realizując kolejne zamówienie. - Trudno było tu dostać pracę, mają strasznie wysokie wymagania.
-Nie dziwię się, tutaj przesiadują sami bogacze, a oni wymagają.
-Nie ma to jak dobra reklama. Przyznawaj się, pewnie jesteś szefem jakiejś mafii, nie? - rzucił ze śmiechem.
-Mafii? No co ty! Raczej jednej z największych seulskich firm prawniczych - poprawiłem go, chociaż wziął to chyba za żart, bo zaśmiał się lekko i poszedł do innych klientów. Boże, gdzie podziała się moja charyzma i poczucie humoru?

Trudno było go określić. Zbywał zaloty lasek oblegających bar, ale też ani razu nie spojrzał w moją stronę (czego nie mogę powiedzieć o pozostałych dziewczynach w klubie). Po prostu wykonywał swoją robotę. Kiedy obsługiwał innych klientów przyjrzałem się mu uważniej i mogę stwierdzić, że:

1# Od tyłu wygląda tak samo dobrze jak z przodu.
2# Z takim ciałem może spokojnie pracować w modelingu.
3# A z takim tyłkiem... wcale nie wychodzić z mojej sypialni.
4# Ma lekko umięśnioną klatkę piersiową (ahh, kochanie noś luźne bezrękawki cały czas).
5# Jego długa, chuda szyja idealnie pasowałaby do moich ust.
6# Ma wąskie usta, prosty nos i zimne oczy. Boże, ta twarz będzie mi się śnić po nocach.

Już na wstępie mógłbym krzyknąć: BIERZ MNIE, MOJE AUTO, MIESZKANIE I KARTY KREDYTOWE. No ale... nie chcę wyjść na napalonego palanta i stracić jakiekolwiek szanse na zgłębienie jego... hmm.. osobowości.

Posiedziałem jeszcze 15 minut, rozejrzałem się, pokręciłem się i wróciłem do domu. Podsumowując:
-nie wiem jak się nazywa
-nie wiem ile ma lat
-nie wiem czy jest homo ewentualnie bi

MIODZIO, JESTEM W DUPIE.

*

Od mojego fatalnego zauroczenia (zakochaniem bym tego nie nazwał) minęło sporo czasu. Oprócz tego, że dowiedziałem się, jak się nazywa (Sehun) to nic się nie zmieniło. No może jedynie to, że jestem w klubie co sobotę, a wcześniej bywałem tam raz na ruski rok (najważniejsze, że on o tym nie wie). Jest sierpień, dokładnie 19 i siedzę od godziny na cholernym spotkaniu integracyjnym w mojej firmie. Atmosfera jest dość napięta, ale wszyscy i tak udają, że jest świetnie. Zgaduję, że nie mam zachęcającej miny, bo ludzie omijają mnie szerokim łukiem. Na co dzień jest tak samo, a zawdzięczam to mojemu bitch fejsu i chłodnemu charakterowi. Ludzie wolą mnie raczej unikać i nie narażać się. Jedynym wyjątkiem jest Kim Jongin – szef działu finansów. Inteligencji za grosz, gust marny i brak kultury. Dostał tę posadę dzięki ojcowi (kto by się spodziewał?), ale i tak wozi się po firmie jak król. Z tego co słyszałem to rucha wszystko co się rusza i cud, że jeszcze nie ma HIV-a. No cóż, jak dla mnie to tylko kwestia czasu. Ale najgorsze z tego wszystkiego jest to, że tek gnojek uwielbia mnie drażnić. Robi to przy każdej okazji i nieźle mu to wychodzi. Gdybym mógł to wylałbym go na zbity pysk, ale cóż. Nade mną jest jego ojciec, więc mogę sobie pomarzyć. No i oczywiście kto dosiada się obok mnie?

Tokio Lights | KrishunWhere stories live. Discover now