Część 4

79 5 0
                                    

Nastał ranek , było jasno i bardzo duszno. Jest  piąta nad ranem ,a ja już muszę wstać i stawić się na apel. Nie wiem jak normalni ludzie mogą tak funkcjonować codziennie poddawać się codziennej monotoni .Ludzie harują jak woły tylko dla kilku monet ,na jedzenie i zapłatę za dach nad głową. Nie podawając się dalszej melancholi skupiłam się na otaczającej mnie rzeczywistości .Słońce już zaczęło wchodzić ,co oznacza że zaraz mam pojawić się na apel obecności służby. Znów ma być bankiet, na który zaproszono szanownego pana Kapitana ,na wielki topór mam nadzieję że go nie spotkam i mam nadzieję że jego wizyta nie potrwa długo.  Mojej przyjaciółki nie było w pokoju, pewnie wyszła wcześniej pomóc w sprzątaniu posiadłości, cóż często tak robi,dobroduszność to jej druga strona. Wychodząc z pomieszczenia zobaczyłam Henryka szedł z miotłą w ręku pomagał innym w sprzątaniu. Pomachałam do niego i nie czekając aż mi odmacha ruszyłam w stronę wielkiej sali balowej.Po całe wieczności i przejściu labiryntu licznych korytarzy i stopni ,nareszcie znalazłam się pod drzwiami wielkiej sali.Otwieram drzwi i widzę masę ludzi szwendających się jak szczury ,sprzątających lub pomagającym innym pracownikom.Od razu jak moja noga znalazła się za posadzką drzwi ,ktoś wepchnął mi do rąk miotłę. A któż inny jak nie Alec pupil pana Analio lewa ręka szlachcica i jego zastępca.Zawsze jest na apelu , on kocha nami pomiatać.

- Radzę ci się śpieszyć ,nie dość że się spóźniłaś to, jak zobaczę że się obijasz zostaniesz wychłostana jak ostatnio , pamiętaj.

- Rozumiem, wezmę twoje uwagi do serca i zapamiętam to na zawsze. - Powiedziałam słodko.

Szczerze go nie lubię.Jest strasznie dziwny. Ruszyłam przed siebie posyłając swój słodkim uśmiechem do każdego kto na mnie spogląda.Idąc nagle spostrzegłam że ktoś idzie za mną. Stanęłam w miejscu a prześladowca wpadł na mnie ,odwróciłam się do tego kogoś i na raz złapałam go za rękę, obróciłam mu łokieć przekręcając go do mnie plecami.W między czasie zerknęłam na jego twarz. Stanęłam na palcach by dosięgnąć do jego ucha ustami i wyszeptałam.

- Czego chcesz, że za mną leziesz ?

Wokół nas było tylu ludzi którzy byli tak zajęci pracą ,że nie zauważyli tego lekkiego aktu przemocy.

- Powiem ci jak przestaniesz wykręcać mi rękę.-Odpowiedział nieznajomy. Parę twarzy zwróciło się w naszą stronę , a ja aktorsko posłałam im przyjemny uśmiech.Odwzajemnili go i wrócili do pracy. To jest tak zadziwiające że aż zaskakujące ,że nikt nie zauważył jak wykręcam mu rękę.

- Cóż chyba się nie znamy może pójdziemy w bardziej ustronne miejsce? Nie sądzisz? 

- Jak puścisz moją rękę ,to udam się wszędzie gdzie ty kotku.- Powiedział słodko.

- Chyba lubisz ból ,co ?-Zaczął mocniej pojękiwać ,kiedy zaczęłam mocniej wykręcać jego rękę.

- Tak zwłaszcza od  takich słodkich kotków jak ty.  

- Dobra idziemy.          

Szybko zaciągnęłam go na taras i gdy już nikt nie patrzył przyparłam go do ściany.Napierając swoim ciężarem o jego plecy. Jękną gdy mocno pchnęłam jego głową w ścianę. O na brodatą damę sprawiało mi to satysfakcję.

- A więc kim jesteś ?

- Kotku damy mają pierwszeństw kultura i tak dalej ,wiesz prawda ?

Wzięłam jego włosy w wolną rękę i oderwałam od ściany a następnie mocno uderzyłam nią o cegłówkę.

- Och wiem i wiem też co jest nie kulturalne.Śledzenie kobiet ,wiedziałeś? 

- Och a no tak zapomniałem.

- Mów kim jesteś ?

- Nie.-Zaprzeczył i jękną z bólu.

- No dobrze nie mam za dużo cierpliwości ,więc tak ja nazywam się Kasura teraz ty . Mów! 

- Solen. 

- O jak miło widzisz .Dobrze więc następne pytanie czemu za mną szedłeś?

-Moja siostra kazała mi znaleźć osobę o czarnych włosach i imieniu Kasura .

-Kim jest twoja siostra ?

-Paima.

-Nigdy mi nie mówiła o tym że ma jakieś rodzeństwo. 

-Nie chwali się mną za bardzo.Ale dobrze wiedzieć że wreszcie cię znalazłem ,nawet nie wiesz jak długo musiałem szukać . - Zaśmiał się nerwowo i co jakiś czas pojękiwając z bólu 

-Masz coś jeszcze do powiedzenia ? 

-Tak. Masz piękne niebieskie oczy. 

Szybko puściłam go jak poparzona i poczułam wielki ból w sercu ,coś jak by łamało żebra.Podbiegł do mnie i złapał w samą porę zanim upadłam.Ma obdarty policzek aż do krwi , a rękę spuchniętą, będzie mieć siniaki. 

-Nic ci nie jest ? Nie wiedziałem że moje komplementy tak działają na kobiety.

-Nie dotykaj mnie !- Naraz mnie puścił i odsunął się aż do ściany.

-Co się dzieje ? Nic ci nie zrobiłem prawda ?

-Hahaha- zaśmiałam się gorzko pomiędzy oddechami siedząc na zimnej ziemi - To klątwa za to że jestem piękna.

-Hahaha - zaśmiał się lekko zakłopotany nieporadnością -Serio?

-Nie.-Odpowiedziałam gorzko nadal próbując złapać oddech .

--------------------------------------------------------------------------------------------

Nareszcie znalazłam wenę i dziękuję tym co komentowali próbuję się stosować do tych porad cóż jako tako wyszło <3 i dziękuje   :)

AnvalionWhere stories live. Discover now