Gabrielu,
uczyniłem z Ciebie swój konfesjonał, ponieważ nie mam z kim porozmawiać. Nie żyjesz, ale przynajmniej pozbędę się tych wszystkich myśli, których nie mogę wypowiedzieć.Jak to się stało, że zawsze byłeś taki zabawny? Chciałbym potrafić rozśmieszać innych tak jak Ty. Dean tego potrzebuje. Dziwnie się ostatnio zachowuje. Zawsze brał wszystko na siebie, teraz nie może i irytuje go dosłownie wszystko. Wiem, że chce mi pomóc. Przydałoby mi się jego wsparcie, ale zdaję sobie sprawę, że jego czas przeminął. Myślę, że on też to wie. Bardzo cierpi. Żałuję, że nie jestem w stanie zastąpić mu Sama. Nie potrafię być dla niego bratem. Chciałbym abyś pokazał mi drogę. Tak, jak wtedy, gdy chciałem poznać Ojca i błądziłem na skraju Edenu, a ty wytłumaczyłeś mi, że nie mogę mieć wszystkiego i pokazałeś mi Ziemię. Piękno stworzenia. Byłem przy tym, jak powstawało życie, ale dopiero Ty sprawiłeś, że prawdziwie je pokochałem. Byłeś moim starszym bratem. A potem zniknąłeś bez słowa, a rozkazy stawały się coraz bardziej niezwykłe, aż w końcu zwątpiłem w ich słuszność. Mimo wszystko, miłość i wiara jakie we mnie umocniłeś trwały. Dzięki nim osiągnąłem tak wiele... To prawda, że popełniałem błędy. Koszmarne błędy. Ale świat przetrwał, nie nastąpiła Apokalipsa, ani żaden inny jego koniec. Dzieją się złe rzeczy, naprawdę złe, robię co w mojej mocy aby wszystko naprawić, ale moim priorytetem jest Dean. Nie mogę go stracić. On pomaga mi nie zbłądzić. Dlatego Gabrielu, muszę odpuścić. Zająć się nim. Czy to słuszne? Czy to nie jest zbyt egoistyczne? Ojciec mi nie odpowiada. Ty też nie odpowiesz.
To dobrze, bo znam odpowiedź. Wiem, co zrobię.
CZYTASZ
Gołębie pocztowe[Destiel]
Fanfiction-zawieszone- Kiedy przez całe życie obserwujesz licznik swojej ukochanej Impali, nie myślisz o tym, że te kilometry odcisnęły piętno także na tobie. Lata, które spędziłeś na ratowaniu ludzi, polowaniu na potwory, na rodzinnym biznesie, powoli dają o...