Kawiarenka znajdowała się niedaleko budynku BigHit. Jin lubił do niej chodzić, kiedy mieli trochę wolnego czasu. Miała miłe dla wzroku wnętrze i przyjemną atmosferę.
Poza tym, dawali pyszną Caramel Macciato i sernik.
Sonya poczuła się niepewnie, gdy usiedli przy jednym ze stolików.
-Tutaj możemy spokojnie porozmawiać.- powiedział Kim, uśmiechając się do dziewczyny.
Sonya zacisnęła pięści.
*
J-Hope opadł ciężko na kanapę, wzdychając.
-Myślicie, że liderowi się udało?- spytał.
Reszta wzruszyła ramionami.
-Mam nadzieję.- odpowiedział JungKook i jęknął.- Niech to się wreszcie skończy.
*
Sonya spuściła wzrok na swoją Latte, czując zbierające się w oczach łzy. Jin przyglądał jej się bez żadnego konkretnego wyrazu twarzy.
-Sonya.- zaczął cicho.- Wiem o twojej chorobie. Rozumiem, że było ci ciężko i nie dziwię się, że zareagowałaś tak, a nie inaczej. Ale wciąż uważam, że nie powinnaś grozić YoonGi'emu. Twoja choroba nie jest tu usprawiedliwieniem. Rozumiesz to?
Dziewczyna kiwnęła niepewnie głową. SeokJin położył swoją rękę na tej dziewczyny i ścisnął ją lekko.
-Będzie dobrze, Sonya. Suga i SeolJi nie zgłoszą tego na policję. Chłopaki też nic nie powiedzą. Ale obiecaj mi, że nie zrobisz już nic głupiego. Dobrze?
-Dobrze.
*
Do odprawy zostało już tylko kilka minut. NamJoon czuł dziwną ulgę, że wraca do domu. Spojrzał na SeolJi. Dziewczyna była bledsza, a pod jej oczami rysowały się lekkie cienie, ale wyglądała lepiej, niż raper się spodziewał.
-Dasz sobie radę, noona?- spytał.- Zawsze możemy przełożyć lot i dokupić ci bilet. Nie ma w tym problemu.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i pokręciła głową.
-Zostanę tu, Joonnie, ale dzięki.- odpowiedziała.- Idź już. Odprawa zaraz się zacznie.
Chłopak kiwnął głową. Przytulił ciemnowłosa na pożegnanie, po czym poszedł w stronę barierek.
Zauważył jeszcze na taśmie dwie walizki.
*
Jimin uśmiechnął się szeroko na widok tylu ARMY. Cały czas machał do nich, wysyłał buziaki, albo robił aegyo. Wszystko dla ARMY. Reszta tak samo.
Menadżer Bang puścił muzykę. Rozległy się pierwsze dźwięki Cypher part 3. Rap Monster i J-Hope, w akompaniamencie wiwatów fanek, wyszli na scenę z mikrofonami i zaczęli rapować.
Fanki krzyczały ich pseudonimy i śpiewały razem z nimi. Były zachwycone.
-Haterdeureun manchi
But no problem, I kill
nal mutgi wihae nae keorieoeda padaeneun sapjil
But I don’t care
You can’t control my swit
bulsineul chamanaen ninjaga dwae dasi dorawatji!
Wszyscy myśleli, że w tym momencie muzyka ucichnie. W końcu nikt nie mógł zastąpić Sugi.
-SUGA a.k.a Agust D du beonjjae ireum!
ARMY rozstąpiły się, piszcząc i płacząc że szczęścia. Suga szedł w stronę sceny z mikrofonem w dłoni, rapując swoją partię utworu. Wszedł na scenę i stanął obok pozostałych raperów.
Muzyka w końcu ucichła. J-Hope uściskał mocno przyjaciela, witając go. Reszta Bangtan wbiegła na scenę i rzuciła się na YoonGi'ego. V i JungKook rozpłakali się, tuląc do hyunga.
Rap Monster poprosił najstarszego rapera o kilka słów do ARMY.
-Em... Od czego by tu zacząć.- Min podrapał się po karku.- Na początek chciałem was wszystkich przeprosić. Możliwe, że powinienem wtedy przemyśleć wszystko na spokojnie, ale odejście z BTS uświadomiło mi, jak bardzo zależy mi na chłopakach i na was, ARMY. Chciałem w szczególności podziękować mojej przyjaciółce, która przyjęła mnie, kiedy bez zapowiedzi stanąłem w drzwiach jej domu w Meksyku. Pomogła mi na spokojnie wszystko przemyśleć i chociaż przeze mnie straciła kogoś ważnego, utrzymywała mnie i siebie na duchu. Dzięki niej wiem, czym jest prawdziwa przyjaźń. Busty, miałeś niesamowitą panią!- krzyknął do nieba.- Park SeolJi, jeśli to oglądasz, bardzo ci dziękuję. Wam też z całego serca dziękuję, ARMY. Będę pracował ciężej i dam z siebie wszystko, żebyście byli ze mnie dumni. Kocham was.~*~
I tak oto ostatecznie kończę to opowiadanie :) I co sądzicie?
CZYTASZ
Boję się (BTS Suga)
FanfictionSuga odchodzi z BTS? Książka o przyjaźni, wpływie jednego człowieka na drugiego i o tym, jak ważna jest rozmowa.