ONE SHOT

764 27 13
                                    

Dedykuję ten one shot Trendi2312 która zawsze mnie wspierała i zachęcała do pisania I♡U

Nico:

1,2,3...16,17,18...32,33,34 tak, łzy ciekły po jego policzkach coraz szybciej. On płakał . Zawsze był taki wesoły. A teraz płakał. Czemu? Ja Syn Hadesa. Ja człowiek smutniejszy od wszystkich ludzi na świecie. Ja który często był zły , niemiły i samotny. Czemu płakał z mojego powodu? To co się zaraz stanie będzie ulgą dla każdego .

Rozeszedł się po mnie niewyobrażalny ból. Nie, to teraz nie ważne. Ważne jest to że osoba którą tak bardzo cenię płacze przeze mnie.
Najważniejsze że jest przy mnie w tym momencie. Uspokajala mnie monotonna kołysanka jego kroków .
Uśmiechnąłem się. Wiedziałem co się zaraz stanie. Ale wiedziałem też przy kim. I tylko to mnie obchodziło.                 Zasnołem.

Will.

Bieglem przez Las. Jak to się stało? Czemu to zrobił? Tak nagle. Już myślałem że pokonaliśmy wszystkie. Niezapomnę do końca życia okrzyku tego najcenniejszego mi głosu "WILL!"
I ciężar na moich plecach. Jego bezwładne ciało obsuneło się na mnie. Jego oczy. Te cudowne oczy. Zawsze było w nich tyle smutku bólu, które razem niszczyliśmy. Teraz bez wyrazu. Patrzące w przestrzeń. I sztylet wbity w jego klatkę piersiową . Za co? Za to że w życiu dostał tyle nieszczęsć ile... ile... nawet nie umiem powiedzieć. Za moje życie. Moje.
Płakałem. Nie mogę go stracić.

Jego szczupłe ciało spoczywało na moich ramionach.  Jeszcze troszeczkę. Tylko do sosny, dumnie stojącej na wzgórzu. Był zimny . Jego oddech był jak porysowana płyta.
- Jeszcze chwilę Nico. Wytrzymaj!-krzyknąłem płacząc. Biegłem najszybciej jak mogłem.
Przeskoczyłem bramę obozu.
-POMOCY!- wrzasnąłem najgłośniej jak potrafiłem.  Z domków zaczęli wybierać Herosi. Biegłem do szpitala.

Nico już nie oddychał. Nie nawet tak nie myśl. On żyje. ON PRZEŻYJE ! prawda? Wpadłem do szpitala.
- Austin! Kaila! Dajcie ambrozji i nektaru !!! Już- wydarłem się . Wypadło z pokoju obok. Z przerażeniem patrzyli na Nico.
- No JUŻ!!!!-wrzasnąłem. Austin wziął go od mnie i wyszedł do sali operacyjnej. Wszyscy wiedzieli że nie dam rady operować. Płakałem.

Czekałem...

Gdy nagle otworzyły się drzwi. Do holu wszedł Austin.  Poderwałem się z ziemi i podbiegłem do niego.popatrzył na mnie i powiedział
- Jesteś idiotą Will . Żeby nie widzieć jak jesteś dla niego ważny. No idź już do niego,  no- Nie wierzyłem . Przeżył?
Czy on... TAK. NICO ŻYJE !! MÓJ NICO ŻYJE. Łzy szczęścia poleciały mi po twarzy. Wpadłem jak burza do sali .
Leżał tam blady z czarnymi jak węgiel włosami , rozsypanymi po poduszce. Uśmiechał się lekko. A jego oczy te cudne błyszczące oczy wpatrywały się we mnie.żuciłem się na niego. Przytuliłem. Wiedziałem że jest bezpieczny. I dziwo odwzajemnił uścisk. Wtulił się we mnie. Cały drżał.
- Nico ja  ja przepraszam. Jestem temu wszystkiemu winny. Jestem taki głupi. Przeze mnie mogłeś umrzeć. Przepraszam . Ale czemu mnie uratowałeś ?

Spojrzał na mnie z pogardą

- Niczego się nie domyślasz?
- No nie do końca. Nie każdy zrobiłby coś takiego dla przyjaciela. - powiedziałem nie pewnie.
- Miałeś rację Solace, jesteś totalnym głupkiem.- uśmiechną się. A ja wiedziałem już czemu to zrobił. Moje serce zabiło mocniej...

Taki łan szocik×D. Mam nadzieję że się podobało. Oprócz tego będę jeszcze pisać opowiadanie o Nico i Alice.
Papaszki😙😘😚

Nico di Angelo and ...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz