Michał przeprowadził akcję zdobycia broni wraz z Celiną i kilkoma innymi ludźmi. Była niezbędna na powstanie. Wszystko szło dobrze, dopóki nie zauważył karabinu wymierzonego w, swoją stronę. W ostatnim momencie Celina przyjęła za niego pocisk. Trafił centralnie w brzuch. Krew była wszędzie. Na jego rękach, chodniku, jej brzuchu. Wszędzie...
Niemiec wymierzył po raz drugi karabin w jego stronę i strzelił.
Trafił w rękę.
Jeden z kumpli chłopaka zastrzelił tego Niemca. Trafił do szpitala razem z Celiną.
Następnego dnia miał się wydostać z tego cholernego szpitala. Wstał. Doszedł na wielki, szeroki korytarz, wyłożony białymi kafelkami. Natchnął się na jakiegoś starszego mężczyznę. Był to Słowiński.
-Czekaj chłopcze, zaprowadź mnie do domu! - zawołał.
-Niestety nie mogę. Muszę już iść.
-Chłopaku! Nie jesteś w żadnym przedziale. Ja ci pomogę! Tylko proszę, ty pomóż mi.
-No dobrze.
*Hotel Victoria*
Przy murze stał wysoki blondwłosy, o niebieskich oczach, chłopak o pseudonimie Apacz.
Apacz uwielbiał karabiny maszynowe. Gdy tylko mu się jakiś trafił był nim wręcz zachwycony.
Miał na sobie zgniło zieloną furażerkę, koszulę koloru piaskowej żółci, popielato-biały bawełniany sweter, czarne spodnie i brązowe glany.
Bronek podszedł do ich całej drużyny. Chłopak spojrzał się na starszego od niego.
-Zaczynamy-powiedział. - Janek zdejmujemy dwóch-zwrócił sie do kolegi.
Wyszli zza muru. Zaczęły padać pierwsze strzały. Po chwili nic nie pozostało po stojących przed chwilą wartownikach. Apacz wychylił się. Zaczęli schodzić się Niemcy. Zaczął w nich strzelać.
Nagle dostał w ramię.
-Zabieramy go!-wykrzyknął od razu Janek.
Został szybko przeniesiony do siostry, która zaczęła go opatrywać. Na jego nieszczęście za mocno uciskała. Nazywała się Irena.
Miała długie rude włosy związane w warkocz, czarno-biało-zielony sweter, biało- czarną koszulę, szare spodnie i ciemne skórzane oficerki.
-Mówiłem ci żebyś została w domu-powiedział.
-Apacz nie umieraj - załkała.
-Skoro już tu jesteś to nie przeszkadzaj, weź się w garść i uważaj na siebie.
W tym samym czasie oddział Biało-Czerwonych dalej ostrzeliwał wroga.
-Ulicą jednak nie przejdziemy! - wykrzyknął stojący za słupem z ogłoszeniami Janek.
-Nie ma innej drogi -odkrzyknął mu Bronek.
-Jest! Przez ruiny getta!-wykrzyknął znów.
Bronek i Janek spojrzeli na siebie. Stwierdzili to samo.
-Adam, granat zasłona-powiedział Wojciechowski.
-Gotowy?-zapytał Janek.
-Tak jest - odpowiedział mu Adam po czym rzucił granat w stronę Niemców.
-Reszta za mną - krzyknął Bronek.
-Dawaj! Dawaj! Dawaj - krzyczał Janek - Osłaniać!
Zaczął biec na drugą stronę, jednocześnie strzelając we wroga.
Reszta pobiegła za nim. Wszyscy przebiegli. Schowali się za murem. Wróg zaczął strzelać w metalową rynnę obok Janka.
-Dawaj! Dawaj!
Wszyscy przebiegli i znaleźli się w ruinach getta.
Powróciłam. (miejsce na oklaski) Od dzisiaj rusza Projekt 2017. Na czym on polega? Polega on na tym,że 2 razy w tygodniu będę dodawać rozdziały mej opowieści. Więc nie musicie się martwić,że nie macie czytać, bo od dziś powracam i będą rozdziały. Oficjalnie odwieszam to opko i mój profil.
CZYTASZ
Gdy wróg staje się sprzymierzeńcem-ZAWIESZONE
Historical FictionHistoria opowiada o młodej blondwłosej dziewczynie imieniem Agnese. Jest ona Polką i jednocześnie Niemką. Odkąd jej ojciec niemiecki oficer Claus von Stauffenberg umarł, jej życie legło w gruzach. Musi wyruszyć z Chorwacji do Polski . W warszawie s...