Rozdział 8

93 7 0
                                    

Michał przeprowadził akcję zdobycia broni wraz z Celiną i kilkoma innymi ludźmi. Była niezbędna na powstanie. Wszystko szło dobrze, dopóki nie zauważył karabinu wymierzonego w, swoją stronę. W ostatnim momencie Celina przyjęła za niego pocisk. Trafił centralnie w brzuch. Krew była wszędzie. Na jego rękach, chodniku, jej brzuchu. Wszędzie...

Niemiec wymierzył po raz drugi karabin w jego stronę i strzelił.

Trafił w rękę.

Jeden z kumpli chłopaka zastrzelił tego Niemca. Trafił do szpitala razem z Celiną.

Następnego dnia miał się wydostać z tego cholernego szpitala. Wstał. Doszedł na wielki, szeroki korytarz, wyłożony białymi kafelkami. Natchnął się na jakiegoś starszego mężczyznę. Był to Słowiński.

-Czekaj chłopcze, zaprowadź mnie do domu! - zawołał.

-Niestety nie mogę. Muszę już iść.

-Chłopaku! Nie jesteś w żadnym przedziale. Ja ci pomogę! Tylko proszę, ty pomóż mi.

-No dobrze.

*Hotel Victoria*

Przy murze stał wysoki blondwłosy, o niebieskich oczach, chłopak o pseudonimie Apacz.

Apacz uwielbiał karabiny maszynowe. Gdy tylko mu się jakiś trafił był nim wręcz zachwycony.

Miał na sobie zgniło zieloną furażerkę, koszulę koloru piaskowej żółci, popielato-biały bawełniany sweter, czarne spodnie i brązowe glany.

Bronek podszedł do ich całej drużyny. Chłopak spojrzał się na starszego od niego.

-Zaczynamy-powiedział. - Janek zdejmujemy dwóch-zwrócił sie do kolegi.

Wyszli zza muru. Zaczęły padać pierwsze strzały. Po chwili nic nie pozostało po stojących przed chwilą wartownikach. Apacz wychylił się. Zaczęli schodzić się Niemcy. Zaczął w nich strzelać.

Nagle dostał w ramię.

-Zabieramy go!-wykrzyknął od razu Janek.

Został szybko przeniesiony do siostry, która zaczęła go opatrywać. Na jego nieszczęście za mocno uciskała. Nazywała się Irena.

Miała długie rude włosy związane w warkocz, czarno-biało-zielony sweter, biało- czarną koszulę, szare spodnie i ciemne skórzane oficerki.

-Mówiłem ci żebyś została w domu-powiedział.

-Apacz nie umieraj - załkała.

-Skoro już tu jesteś to nie przeszkadzaj, weź się w garść i uważaj na siebie.

W tym samym czasie oddział Biało-Czerwonych dalej ostrzeliwał wroga.

-Ulicą jednak nie przejdziemy! - wykrzyknął stojący za słupem z ogłoszeniami Janek.

-Nie ma innej drogi -odkrzyknął mu Bronek.

-Jest! Przez ruiny getta!-wykrzyknął znów.

Bronek i Janek spojrzeli na siebie. Stwierdzili to samo.

-Adam, granat zasłona-powiedział Wojciechowski.

-Gotowy?-zapytał Janek.

-Tak jest - odpowiedział mu Adam po czym rzucił granat w stronę Niemców.

-Reszta za mną - krzyknął Bronek.

-Dawaj! Dawaj! Dawaj - krzyczał Janek - Osłaniać!

Zaczął biec na drugą stronę, jednocześnie strzelając we wroga.

Reszta pobiegła za nim. Wszyscy przebiegli. Schowali się za murem. Wróg zaczął strzelać w metalową rynnę obok Janka.

-Dawaj! Dawaj!

Wszyscy przebiegli i znaleźli się w ruinach getta.

Powróciłam. (miejsce na oklaski) Od dzisiaj rusza Projekt 2017. Na czym on polega? Polega on na tym,że 2 razy w tygodniu będę dodawać rozdziały mej opowieści. Więc nie musicie się martwić,że nie macie czytać, bo od dziś powracam i będą rozdziały. Oficjalnie odwieszam to opko i mój profil.

Gdy wróg staje się sprzymierzeńcem-ZAWIESZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz