#2- Reynico

269 16 4
                                    

Hej hej! To znowu ja! Tym razem postanowiłam napisać coś innego. Coś, co jeszcze nie pojawiło się na moim profilu. Znacie Percy'ego Jacksona? Czytaliście 2 serię? (Olimpijscy Herosi)? To właśnie o tym będzie ten one shot. A raczej o moim ulubionym Parringu, czyli..... [werble] Reynicooooo ❤.
Zapraszam do czytania.

----------'---------'-------

*Reyna*

Słońce chyliło się już ku zachodowi. Przechadzałam się po Nowym Rzymie, gdzie mieszkali dorośli herosi ze swoimi rodzinami. Odkąd Leo Valdez spalił to miasteczko, wiele rzeczy uległo zmianie. Tak jak całe moje życie.

Minęło wiele miesięcy od ostatniej bitwy. Wiele osób nie może pogodzić się ze stratą Leona. Mnie też było żal chłopaka. Był bardzo miły i zabawny (pomijając fakt, że spalił połowę mojego obozu, ale już wszystko zostało wyjaśnione).

Pora wracać do Domu Senatu, aby potem, upewniwszy się, że wszystko dobrze, pójść do Via Pretoria i tam przespać resztę nocy.

Otworzyłam wielkie drzwi, i pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to, że pewna ciemno-skura żołnierka o długich lokach na głowie, siedząca na kolanach syna Marsa obejmującego aktualnie miano drugiego Pretora.

Chcąc nie chcąc, odchrząknęłam cicho, a potem jak najmilej potrafiłam, rzekłam:

-przepraszam że przeszkadzam kochani, ale przypominam, że to Dom Senatu- uśmiechnęłam się do nich promiennie i usiadłam na drugim "tronie" obok Zanga.

-och! Przepraszam Reyna. Już sobie idę- zachichotała Heazel. Dała buziaka Frankowi w policzek i wybiegła stukając butami o posadzkę.

-jakieś nowości?- westchnęłam

-nie...- odparł- raczej nie.

Wtedy do sali wbiegł jakiś żołnierz. Chyba z piątej Kohorty.

-pani pretor! Jeden z wartowników zobaczył go przy świątyni Plutona! To chłopak ubrany cały na czarno. Strażnik mówił, że jakby pojawił się znikąd. Przybysz mówił, że chce się widzieć z panią pretor- wyrecytował zdyszany lekko.

Chłopak. W czarnym. Jakby znikąd. Przy świątyni Plutona. To mógł być tylko jeden.

Spojrzałam na Franka z uśmiechem na ustach.

-panie pretorze? Czy myśli pan o tym, co ja?

Odwzajemnił gest.

-chyba tak.

*Nico*

Facet biegł tu aż z Domu Senatu? No... to baardzo miał daleko. Aż 200 metrów. Jak on to zrobił, no?

Reyna powiedziała, że będzie za "chwilę" i że on ma czekać przy świątyni. Fajne zajęcie. A poza tym, w Rzymie chyba inaczej liczą czas. Bo minęła już chyba godzina!

Hmmm... ostatnio zauważyłem, że zaczynam być lekko... ironiczny. Czy to dobrze? Może za dużo czasu spędzam z tymi grekami.

Nagle na końcu dróżki, w miejscu, gdzie akurat nie paliła się wielka, stojąca pochodnia, idzie ciemna, smukła postać. Zaniepokojony wyciągnąłem miecz.

-kto tam?- zapytałem.

-Spokojnie- odezwał się piękny głos- to ja.

Postać weszła w zasięg pochodni, przy której stał.

-Reyna...

-cześć Nico...

Niewiele myśląc, pobiegłem w jej stronę i... powstrzymałem w ostatniej chwili przed rzuceniem się jej na szyję. Westchnąłem ciężko i podrapałem tył głowy w zakłopotaniu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 04, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Różane różności- czyli One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz