Pakowałam właśnie rzeczy do walizki, żeby móc jak najszybciej wyjechać do tej głupiej akademi. Moja mama jak zwykle przesadzała, że wzięłam za mało ciepłych ubrań, a ja postawiłam na swoim i spakowałam wystarczającą ilość ciuchów.
Kiedy zjadłam ciepłe i pożywne śniadanie, wybiegłam z niesamowitą szybkością z kuchni i zaczęłam dokańczać pakowanie, którego nie umiałam skończyć.-"Nie... to... chyba jest mi nie potrzebne"- uznałam.
- "Wziąć Ci nic nie zaszkodzi"- odrzekł mama, a jej głos brzmiał jakby miała zaraz się zaraz rozpłakać.
-"Ale wyglądam w tym jak stara babcia, która nie dawno wróciła z kopalni, bo musiała zanieść drugie śniadanie dziadku, bo on jak zawsze zapomniał je wziąść"- odpowiedziałam mamie, a mój głos brzmiał jak zepsute radio u ciotki Daciany, do której przyjezdzmay co roku na Święta.
-" Nie przesadzaj"- odrzekła mama.
-" Dobrze... niech już będzie"- odpowiedziałam.
Wszystko było "pięknie" wyjazd już zaplanowany, byłam juz spakowana, jedyną rzeczą,która nie dawała mi spokoju było... a gdzie w tym wszystkim byłam ja?- zastanawiałam się
-" Mam wielki mętlik w głowie, czy tylko mi się tak wydaje?"- mówiłam do siebie.-" A może jeszcze nie jestem gotowa na ten wielki krok, który "przewróci" moje życie do góry nogami".-" Nic, trudno"- uznałam.-"Muszę porozmawiać z rodzicami".
Gdy zeszłam na dół do jadalni, zaczęłam wyszukiwać wzrokiem taty, który leżał na kanapie w milczeniu.-"Tato..."- zaczęłam, z niepewnym głosem.
-"Tak, kochanie"- rzekł
-"Czy muszę wyjeżdzać?"- zapytałam się, jak bym nie znała odpowiedzi na to bezsensowne pytanie.
-"Taka jest nasza tradycja, skarbie..."- odrzekł.
-"Rozumiem..."- odrzekłam z głosem, który brzmiał jak niewinne dziecko, które nigdy nic złego nie zrobiło, a mimo to nie zasłużyło na taki los.Gdy nadszedł oczekiwany dzień wyjazdu, zjadłam śniadanie i wyruszyłam w stronę podwórka, po to, żeby móc wsiąść do auta, które znajdowało się na końcu parkingu. Lecz to nie był mój najmniejszy problem, bo dzięki mojej szybkości znalazłam się tam w parę sekund.
Parę godzin temu, siedziałam już w aucie, słuchając muzyki.
-"Amando, tyko proszę Cię bądź grzeczna i nie sprawiaj żadnych problemów, dobrze?"- rzekła mama.
-"Oczywiście!"- odrzekłam, pełna entuzjazmu i z chwilą zwątpienia, które nie dawało mi spokoju.Gdy dotarliśmy na miejsce, w którym miałam rozpocząć wyjazd do akademi w Luksemburgu, nie umiałam odnaleźć się w otoczeniu, w którym się w tej chwili znajdowałam. Wszyscy tak naprawdę byli dla mnie obcymi wampirami, które pragną tylko jednego... móc zostać tutaj, z rodziną. Rozumiałam ich znakomicie, no bo tutaj mają dom, rodzinę, znajomych... I tu musiałam zawiesić swój głos, który przerwała nie znana mi dotąd kobieta, wchodząca do stacji metra.
-"Witam wszystkich tu zebranych"- zaczęła.-" Jestem waszą nową nauczycielką, będę was uczyła matematyki, ale za nim to nastąpi, musicie wsiąść do tego "magicznego pociągu" i rozpocząć nowy dział w swoim życiu.- rzekła nie znana mi kobieta, którą chyba na pierwszy rzut oka dałabym radę polubić"-podsumowałam.
-"Kochanie bądź dzielna i zawsze bądź sobą"- rzekła mama.
-"Trzymajcie się"- odrzekłam, powstrzymujac się od łez.Kiedy pani Selena, a tak miała na imię moja nowa nauczycielka, wyczytywała nazwiska nowych uczniów w kolejności alfabetycznej, w pewnym momencie wyczytał też moje, a to był dla mnie znak, że muszę już wsiadać.
-"Będę tęsknić"- rzekł tata.Rozpłakałam się.
Wsiadajac do autobusu, Pani oznajmiła nam, że mamy usiąść na miejscach taki jaki mamy numerek na kartce, dawanej przy wsiadaniu. Ja miałam numer 26, Janatte 18, a Rosie 38. Nie miałysmy najmniejszych szans usiąść razem.
Wszyscy zajęli już miejsca, oprócz mnie. Miałam siedzieć z chłopakiem, który na pierwszy raz wydawał się dość sympatyczny.
-"Cześć, jestem Amanda"- powiedziałam.Cisza...
-"Halo? Rodzice nie nauczyli Cię słowa "Cześć"?!- rzekłam ze wzburzeniem.
Cisza...
-"Co? Czego chcesz dziewczyno! Nie widzisz, że jestem zajęty!- odrzekł dość szorstko.
-"Chcę, żebyś się przesunął, bo chcę zająć swoje miejsce!
-"Proszę! I daj mi już żyć, chcę odpocząć!"Godzinę potem...
-"Ej... przepraszam ty jesteś Amanda?"- rzekła dziewczyna siedząca za mną.
-"Tak"- odrzekłam.
-"Chciał Ci powiedzieć, że z chłopakiem, którym siedzisz nazywa się Leon i jest synem dyrektorki Pawłowskiej.Chwila ciszy.
-"No to niezłego gbura urodziła- odrzekłam, śmiejąc się głośno.
-"A tak wogóle, jestem Felicja"- rzekła dziewczyna.
-"Cześć miło mi!"
-"Mi również."Felicja, była bardzo fajną dziewczyną, która wydawała się miła. Całe godziny spędziłam z nią na dyskusji, ale szkoda, że jeszcze wtedy nie znałam jej prawdziwych obliczy...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć! Jest to moja pierwsza książka i Bardzo prosiłbym was o opinię! Piszcie co byś Cię chcieli zmienić albo dodać ! Jakie są na pierwszy raz wrażenia! Pozdrawiam :))( 100 widzów kolejny rozdział :)) )
CZYTASZ
Wataha Wampirów Północy
VampireAmanda Sheas to 15- letnia wampirzyca, która jeszcze nie przeszła przemiany. Jej rodzice to kwio żercze wampiry z potężnego rodu. Tata Haris- potężny wampir przywódca, a mama Brita- pół- człowiek, pół- wampir. Rodzice chcą wysłać Amandę do akademi d...