A oto i zapowiadany oneshot JongKey~~ Taki tam mikołajowy prezent ode mnie :3
Koniec jest... dziwny... właściwie cały shot jest dziwny, ale trudno xD
Koreańskie słówka w oneshocie:
• mianhae - przepraszam/sory
• aniya - nie
• neh - tak***
Key's POV
Old-man hyung, 7:39 P.M.
Przyjedziemy po ciebie za jakieś 20 minut, okej? Taemin postanowił pobawić się nożami, aishh...Ja, 7:41 P.M.
Nie trzeba, jednak nie jadę. Źle się czuję. Kiedy indziej, dobrze?Old-man hyung, 7:42 P.M.
Coś się stało?Ja, 7:43 P.M.
Nie, naprawdę. Położę się i wszystko będzie okej.Old-man hyung, 7:44 P.M.
Chcesz, abym przyjechał?Ja, 7:47 P.M.
Dam sobie radę. Lepiej idź i zajmij się Taeminem, bo znowu będzie marudził, że nie potrafisz go zaspokoić B)Old-man hyung, 7:48 P.M.
AISHHHHHH OK, DOBRANOCUśmiechnąłem się do telefonu mimo łez spływających po moich policzkach. Jinki zawsze był taki dobry i troskliwy. Dla każdego z nas. Wystarczyło jedno skinięcie palcem, a on nachodził z pomocą. Nie zostawiał nikogo w potrzebie. Taki hyung to prawdziwy skarb.
Otarłem mokrą twarz rękawem bluzy, jednak nic to nie dało. Cichy szloch wstrząsnął moim ciałem i jedyne co mogłem robić to mocno przytulać Comme Des i Garconsa. Oba psiaki przybiegły do mnie, gdy tylko usłyszały moje pociąganie nosem. W ich oczach mogłem dojrzeć nieme współczucie i bezsilność. Nie potrafiły mi pomóc. Onew też nie mógł mi pomóc. Nikt nie mógł tego zrobić. To była moja własna wewnętrzna walka z samym sobą.
Od zawsze byłem mieszany z błotem. Ledwo przeżyłem przy narodzinach. W szkole nie miałem wielu przyjaciół, byłem przez to słaby w ocenach, bałem się tam przychodzić. Z powodu bycia "pączkiem" i odstawaniem od innych, codziennie mnie wyśmiewano, za plecami czy też prosto w twarz, popychano, aż w końcu stałem się workiem treningowym. W końcu moja blizna na brwi nie wzięła się znikąd. Ukradkiem podbierałem kosmetyki mamy, aby ukryć sińce oraz rany. Zabiegani przez pracę rodzice tego nie zauważali, lecz nie miałem im tego za złe. Zarabiali na nasze życie. Dlatego wychowywała mnie głównie babcia. To ona dostrzegła, że coś było nie tak. To ona kazała mi wszystko powiedzieć. To ona zaproponowała mi udział w przesłuchaniach do SM Entertainment. To ona dała mi siłę do walki. To z nią świętowałem swoją wygraną, kiedy parokrotnie jeździłem przez pół kraju do Seulu. To za nią płakałem, kiedy musiałem wyjechać. To za nią najbardziej tęskniłem. To jej zwierzałem się z najbardziej wstydliwych sekretów. To jej pierwszej powiedziałem o swojej orientacji i Jonghyunie. Nigdy mnie nie odrzuciła, nigdy nie wyśmiała. Pomagała mi. Teraz, gdy jej zabrakło, czułem się całkiem sam.
Jinki był niemal taki sam, jak moja babcia. Po zerwaniu z Jonghyunem wspierał mnie i próbował podnosić na duchu. Nigdy nie oceniał, nigdy nie nakłaniał. Wiedział, że to dla mnie trudne. Przez jakiś czas cierpiał na tym jego związek z Taeminem (raz wyszło małe nieporozumienie, kiedy mnie przytulił, a mały maknae nas nakrył), ale dokładnie to sobie wyjaśniliśmy. Onew był dla mnie jak brat, więc nie musiał nas o nic podejrzewać. Cieszyłem się, gdy to zrozumiał. Nie mogłem jednak ciągle prosić go o pomoc. Miał własne życie.
Zapomniałem o czasach krzywd, gdy tylko zakończyłem edukację. Moje myśli zajął zespół i rozwijająca się kariera. Mogłem pokazać innym, że stać mnie na więcej niż mogliby się spodziewać. Nadal spotykałem się z nieprzyjemnymi komentarzami, lecz - dzięki Jonghyunowi - nie zwracałem na nie większej uwagi. Dziewczyny, które mną pomiatały, zaczęły się do mnie lepić. Z wielką przyjemnością odrzucałem ich zaloty. Od samego początku nawiązałem dobry kontakt z wokalistą, co nie zdarzało mi się często. Nadawaliśmy na tych samych falach. W ciągu kilku lat zdołaliśmy dowiedzieć się o sobie wszystkiego. Minho był cichy, ale często się kłóciliśmy. Dopiero z czasem nam przeszło i nawet dzieliliśmy pokój. Jinki traktował wszystkich równo (no, może nasz maknae miał większe przywileje, gdyż znali się zanim zostaliśmy zespołem), do każdego zwracał się z szacunkiem. Taemin za to był naszym otwartym na wszystko, zawstydzonym, kiedy kazano mu robić aegyo wesołkiem. Stali się dla mnie rodziną, a Jonghyun w końcu... kimś więcej.
