Teddy Bear: 1

506 62 9
                                    

Biegłem wzdłuż płotu, oddzielającego plażę od wyłożonego brukowaną kostką deptaka. Byłem już spóźniony ponad dziesięć minut, a to był dopiero pierwszy tydzień w nowej pracy. Idąc kręta ścieżką, mijałem molo, przy którym znajdowało się miejsce mojego zatrudnienia. Moja twarz niespodziewanie zetknęła się z czymś twardym, czego konsekwencją był upadek na zimną ziemię. Złapałem się za głowę, sprawdzając, czy nie odniosłem żadnych obrażeń. Szybko podniosłem się z ziemi i spojrzałem na to, z czym się zderzyłem. Kilka kroków ode mnie stał miś. Nie taki grizzly z lasu, ale osoba przebrana za misia w niebieskich spodniach z szelkami. Otóż ten miś podnosił z ziemi ulotki, które prawdopodobnie upuścił, gdy na niego wpadłem. Otrząsnąłem się i pomogłem mu podnieść wszystkie kartki, na koniec podając je ich właścicielowi.

– Przepraszam bardzo – wydukałem, spoglądając na zegarek.

Miałem przerąbane.

Nie czekając na odpowiedź, pobiegłem przed siebie. W tej chwili liczyła się dla mnie tylko praca. Połykałem zimne powietrze, które rozpychało moje płuca od wewnątrz i paliło mnie w przełyk. Dzień nie był mroźny, wręcz przeciwnie, mimo to od zawsze byłem typem cieplucha. Kochałem leżeć godzinami pod kołdrą, tuląc się do poduszki i wyobrażać sobie przyszłość. Nie przewidziałem w niej kawiarni i problemów ze wstawaniem.

Wbiegłem do kolorowego lokalu, potykając się o własne nogi, skupiając tym samym uwagę wszystkich klientów na mojej osobie. Uśmiechnąłem się krzywo, wchodząc na zaplecze, gdzie zacząłem zakładać mój strój roboczy.

– Kim Taehyung. Wiesz która jest godzina? – zapytał mój współpracownik protekcjonalnym tonem.

– Dziewiąta?

– Otóż to... miałeś być tu ponad dwadzieścia minut temu! Masz szczęście, że szefa nie ma dzisiaj w pracy – warknął Jimin, po czym wrócił na główną salę.

– Przepraszam. – Ukłoniłem się i pobiegłem za ladę. Nie chciałem być złym pracownikiem.

Ważnym elementem odzieży pracownika prócz fartucha, była czapka z daszkiem, która zakładałem inaczej niż wszyscy, co denerwowało Jimina.

O tej porze dnia ruch nie był zbyt duży, dlatego mogłem pozwolić sobie na częste chwile odpoczynku. Siadałem przy stoliku znajdującym się tuż obok wielkiego okna z widokiem na molo i po prostu obserwowałem co dzieje się dookoła. W oczy rzucił mi się ten sam miś, na którego wpadłem kilkanaście minut temu. Gdyby nie to zderzenie, pewnie nadal bym go nie zauważył. Teraz jednak zastanawiałem się, kto kryje się pod spodem?

– Taehyung. – Usłyszałem twardy głos rudowłosego, jeśli jego pisk można nazwać twardym.

– Tak? – odpowiedziałem, nie odrywając od szyby oczu.

– To, że dzisiaj nie ma szefa, nie znaczy, że możesz się obijać. Rusz swoje cztery litery i zbierz zamówienie ze stolika trzeciego.

Pokiwałem głową na znak, że zrozumiałem i po raz ostatni spojrzałem na osobę w kostiumie. W tym samym czasie, miś popatrzył w stronę kawiarni i pomachał mi. A przynajmniej wydawało mi się, że machał do mnie, więc z uśmiechem odmachałem misiowi, powracając do pracy.

***

Z każdym dniem wydawało mi się, że jestem coraz lepszym pracownikiem. Starałem się nie spóźniać, pracowałem nawet po godzinach, byleby tylko zadowolić szefa. Moja uwagę jednak odwracał ten cholerny miś. Nie było dnia, żebym chociaż raz nie spojrzał w stronę molo i nie zastanawiał się, kim jest osoba, chowająca się za strojem misia. Spoglądałem na szybę tak często, jak to tylko możliwe. Był tam... lub była. Serce krajało mi się na myśl, że ten ktoś musi pracować w taki upał. Znałem to uczucie. Włosy oklejone potem i nieprzyjemny zapach kostiumu. Po pierwszej godzinie w takim stroju, podziękowałem mojemu pracodawcy, zwracając mu kostium.

Teddy Bear✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz