Teddy Bear: 2

384 51 5
                                    

Mimo, że minęła dopiero osiemnasta, byłem już wykończony. Popołudniowe zmiany zawsze były gorsze niż te na rano. Starałem się być przykładnym pracownikiem, jednak nie dziś. Bezcelowo chodziłem po lokalu, udając, że coś robię.

Gówno prawda.

Ciągle patrzyłem w kierunku okna, szukając wzrokiem jednej osoby. Misia.

To dopiero drugi dzień, a on już przestał przychodzić, pomyślałem.

Każdy kto przechodził koło naszej kawiarni, patrzył na mnie jak na jakiegoś wariata, kiedy przyklejałem swoją twarz do szyby. Powinienem odpuścić skoro on też sobie odpuścił? Teoretycznie tak, lecz nie byłem typem osoby, która łatwo odpuszczała.

Na myśl o tym, że mnie wystawił, denerwowałem się. Czas płynął mi bardzo wolno. Mijała minuta za minutą, godzina za godziną. Postanowiłem zakończyć zmianę wcześniej.

– Szefie, mogę wyjść dzisiaj wcześniej? –zapytałem szczupłego mężczyznę w białej koszuli.

– Z jakiego powodu?- Uniósł badawczo lewą brew do góry.

– Bo... - Nie wiedziałem co powiedzieć. Nie miałem żadnej sensownej wymówki. – Nie czuję się najlepiej.

– I nie najlepiej wyglądasz... Idź, ale przyjdź jutro wcześniej.

– Dobrze, szefie. Dziękuję. – Posłałem mu blady uśmiech i skierowałem się do wyjścia.

Mimo, że było lato, wieczory bywały chłodne. Opuściłem lokal, pełen negatywnych myśli, kiedy go dostrzegłem. Wiedziałem już, jakie pytanie chcę mu zadać. Zmniejszyłem dystans między nami i stanąłem z nim twarzą w twarz, jeśli można to tak nazwać. Milczał.

– Dlaczego nie przyszedłeś? – zapytałem.

– Jestem tu – odpowiedział.

– Ale...

– Pracuję na rano.

I wtedy zdałem sobie sprawę...

Ubrał to cholerne przebranie teraz tylko po to, by móc się ze mną spotkać. Z jednej strony, zabolało mnie to, że nie przyszedł w normalnym ubraniu, tylko w pieprzonym przebraniu, ale z drugiej wcale nie musiał przychodzić, ponieważ miał teraz wolny wieczór. A jednak stał tu teraz ze mną.

– Więc... – Z zamyślenia wyrwał mnie jego głos. – Nie mam dzisiaj zbyt wiele czasu na rozmowę

– Jasne! Rozumiem, przepraszam. Może dzisiaj ty zaczniesz? –zapytałem z uśmiechem

– Okej. Hmm...ile masz lat? Wyglądasz bardzo młodo i nie jestem pewny, czy mogę zwracać się do ciebie hyung.

– Dwadzieścia jeden. Jestem studentem – odpowiedziałem krótko.

Skoro ja nie mogłem wiedzieć o nim wszystkiego, on też nie powinien.

– No dobra, hyung. Będę się już zbierał. Może jutro porozmawiamy trochę dłużej.

– Czekaj, przecież jeszcze ja muszę zadać ci pytanie. – Złapałem go delikatnie za ramię, odwracając z powrotem w moją stronę.

– Ale ty już zadałeś mi dzisiaj pytanie, hyung.

– Wcale, że nie!

– Właśnie, że tak. Czemu Cię dziś nie było, spytałeś, a ja odpowiedziałem, że przecież jestem tu. – Zaśmiał się cicho.

– Cholera, nie wierzę, że zmarnowałem pytanie. –Zdenerwowałem się. Jak mogłem tego nie przemyśleć i w tak głupi sposób stracić swoją dzisiejszą szansę? Wspaniale, Kim Taehyung.

Teddy Bear✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz