1

13 2 2
                                    

Była zima. Puszysta poducha śniegu spadła na cały świat. Tylko ja smacznie spałam. Nagle obudziłam się. Dzisiaj jest 11 grudnia! Zima! Odruchowo wstałam, pobiegłam po schodach
na dół i poszłam do kuchni. Zrobiłam jajecznicę i właśnie wtedy przyszedł mój młodszy brat
Pablo. Zobaczył śniadanko i od razu nałożył sobie na talerz.
- Ummm, jakie pyszne! - pochwalił
- Och, dziękuję - zachichotałam
Po paru minutach dołączyli do jedzenia mama i tata. Zajadaliśmy szybko, więc musiałam iść
do sklepu po jeszcze jedną paczkę jajek. Kiedy wróciłam, mama zawołała:
- Klara, przejdziesz się z nami do sklepu? Zapomniałam ci wspomnieć o reszcie zakupów...
- Emm... ja pójdę do lasku , tak nie mam co robić - odpowiedziałam, a mama odrzekła że
ja sobie wybieram. Ten lasek był niedaleko, więc szybko do niego doszłam. Usiadłam na
ławeczce, wyciągnęłam telefon i słuchałam muzyki. "La,la,la your very cool'' brzęczało mi
w uchu. Ta muzyka była tak głośna, że nie usłyszałam trzasków dobiegających z krzaków.
                                                                                                *   *   *
Po 20 minutach zaczął padać śnieg i zrobiło się zimno. Schowałam telefon do kieszeni kurtki i
pomyślałam, że już pójdę do domu. Nagle z grupki śniegu wyłoniła się jakaś postać. Nie było
widać jej zbytnio, ponieważ śnieg przykrył cały las. Po chwili zobaczyłam małego, białego liska. Był przestraszony kiedy do niego podeszłam, ale obwąchał mnie i lekko się uśmiechnął.
- Dzień dobry - powiedział
- Yyyy.... aaaee.. czy... ty gadasz?!
Pomyślałam sobie że to żart, ale za tajemniczym liskiem nikogo nie było. Może to moja wyobraźnia płata figle...

Cześć, to znowu ja, autorka tej książki :) Myślę, że podoba wam się początek.
Przepraszam, że tak krótki ale tak czasami się pisze...
Bay! :*

Magiczna istotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz