- WIDZIAŁAŚ TO?! WIDZIAŁAŚ?! TO BYŁO ZAJEBISTE! - wykrzyczał do mnie Alan z entuzjazmem, wymachując rękoma.- No masz racje. Trochę było. - odparłam ze śmiechem, przenosząc wzrok na jego oczy. Chłopak intensywnie się we mnie wpatrywał. Czuję się przez to trochę niekomfortwo.
Poczułam gęsią skórkę na ciele, co oznacza, że siedzimy tu dłuższą chwilę. Zerwałam się na proste nogi.
- Um, chyba muszę już iść do domu. - zwróciłam się do niego, jednocześnie pocierając ramiona z zimna.
- Mogę cię odprowadzić jeśli chcesz? - podrapał się po głowie, po czym ponownie przeniósł swój wzrok na mnie. Znów dostrzegłam w jego oczach tajemniczy błysk.
- Um, okej. - powiedziałam, zaczęliśmy iść w kierunku mojego domu.
- Cholera, zapomniałbym! - krzyknął znienacka i zdjął z siebie bluzę, po czym założył ją na mnie. Zrobiło mi się odrazu cieplej. Nie jestem tylko pewna od czego... od bluzy, czy może od niego.
Nie rozmyslając dłużej nad tym, posłałam w jego stronę nieśmiały uśmiech.
Podczas spaceru rozmawialiśmy na różne tematy. Dowiedziałam się, że niezbyt lubi się uczyć oraz że będzie chodzić do tej samej klasy co ja. Gdy już miałam go spytać, gdzie wcześniej mieszkał, zauważyłam, że stoimy właśnie przed furtką przed budynkiem, w którym mieszkam.
- Noo to, do zobaczenia - uśmiechnął się cwaniacko. Nie wiem dlaczego, ale spojrzałam na jego ramiona, za które się trzymał. Spod palców można było dostrzec dość spore, czerwone kreski. Jego top sięgał mu do połowy przedramienia, więc nie widziałam za dużo. Zdziwiło mnie to. Zauważył, że przyglądałam się im, więc zakrył je jeszcze bardziej - o ile w ogóle było to możliwe.
- Do zobaczenia. - szepnęłam, uśmiechając się. Poszłam w kierunku drzwi wejściowych. Po chwili odwróciłam głowę, żeby spojrzeć czy jeszcze tam jest, lecz już go nie było.
Z zamiarem cichego wejścia do środka, starałam się nie narobić większego hałasu, lecz z moim szczęściem (lub nieszczęściem) potknęłam się o własne buty, które stały na korytarzu. Huk był niewielki, ale i tak trochę się bałam, że mógł kogoś obudzić. Szybko wstałam i ruszyłam po schodach na górę. Gdy tylko znalazłam się w moim pokoju, runęłam na łóżko i szybko zasnęłam.
Ze snu wyrwał mnie wściekły głos mojej mamy dochodzący z korytarza. Chwilę po tym weszła do mojego pokoju i zaczęła się drzeć.
- WIESZ KTÓRA JEST GODZINA?! - wrzasnęła i zrzuciła moja kołdrę na podłogę. Od razu poczułam chłód, jaki panował w pokoju, przez co przeszedł mnie dreszcz.
Jakbym wiedziała to bym ci powiedziała, phh.
W ślimaczym tępie sięgnęłam po telefon, leżący na szafce nocnej. Na ekranie widniała godzina 10:02.
W pośpiechu wyskoczyłam do łazienki trzymając w ręce pierwsze lepsze ubrania, które wyjęłam z szafy. Okazało się, że była to biała, trochę za krótka bluza z kapturem z Hype oraz jeansowe spodnie. Włosy niechlujnie spięłam w koka i wybiegłam z pokoju trzymając w ręce torbę z książkami.
Zabrałam jabłko ze stolika w salonie, założyłam buty i kurtkę. Zgarnęłam moją fiszkę wybiegłam z domu.
Drogę do szkoły pokonałam na mojej ukochanej deskorolce, dzięki czemu dotarłam do budynku w trochę ponad pięć minut a nie piętnaście.
10:35
Zaajebiście.
Właśnie zabrzmiał dzwonek na przerwę. Podbiegłam do szafki, wkładając do niej niektóre książki oraz deskę.
CZYTASZ
I'm just a Psychic Boyfriend, Princess
RomanceFragment książki: - Chcesz zrobić cos szalonego? - nachylił się nademną blondyn. Naprawdę niewiem co on ma na myśli. Z jednej strony się boję, ale z drugiej... w sumie czemu nie? - Okej. - odpowiedziałam, po czym chłopak kazał mi za sobą iść na górę...