12 września, Stadio Friuli
Późne lato na Półwyspie Apenińskim jak zwykle było piękne. Słońce tego przedpołudnia leniwie chowało się za niewielką, kłębiastą chmurą. Lekki wiatr poruszał delikatnie kolorowe jeszcze liście na drzewach. Pogoda wręcz idealna. Idealna na mecz.
Była i ona. W uszach dudniła jej ulubiona piosenka, a na twarzy malował się delikatny uśmiech. Cieszyła się na dzisiejszy mecz, gdyż był on dla niej ważny. Od dzisiejszego spotkania zależy, czy klub z Neapolu wyprzedzi Udinese w tabeli Serie A.
Dochodząc do ulicy Piazzale Repubblica Argentina, na której mieścił się Stadio Friuli, brunetka spotkała zmierzającego również na stadion obrońcę Udinese - Marco Davide Faraoni'ego.
- Elo karzeł! - krzyknął z daleka. Maja, zdezorientowana, odwróciła się i zobaczywszy chłopaka, mimowoli uśmiechnęła się.
- Siema stary, jak tam łyda? Nadal boli czy tylko udajesz? - zapytała przybijając piątkę piłkarzowi. Marco spojrzał na nią gniewnym spojrzeniem i uderzył ją lekko w ramię.
- Dzięki stara, nie narzekam. Zgaduję, że w tej teczce znowu nosisz statystyki przed meczem, mam rację? - dziewczyna uśmiechnęła się lekko. - Oh, wiedziałem, japierdyle, pewnie będziesz znowu nas pouczać, nie?
- Nie jesteś aż tak głupi jak myślałam.
- Spadaj idiotko.
- Też Cię kocham skurwibąku.3 godziny później, rozgrzewka przed meczem
Maja z uwagą przyglądała się drużynie z Neapolu. Zaciekawił ją jeden piłkarz - Arek Milik. Nie mogła spuścić z niego wzroku. Chłopak chyba to zauważył, bo zaczął się nieźle popisywać. Dziewczyna patrzyła na to z dystansem, ale gdy Arek zamiast w piłkę trafił między nogi trenera Sarriego - wybuchła śmiechem.
Po półgodzinnej rozgrzewce obie drużyny nareszcie wychodzą na murawę. Maja kątem oka spogląda na Arka - gęba uśmiechnięta od ucha do ucha, śmieje się z czegoś razem z Mertensem.
- Coś czułam, że to idiota. - mówi pod nosem.
Nagle słyszy gwizd sędziego, mecz właśnie się zaczął! Od pierwszych minut spotkania Napoli napierało na bramkę Udinese, jednak bezskutecznie.
Wreszcie, pod koniec pierwszej połowy Marek Hamsik przesyła Milikowi świetne podanie, chłopak wykorzystał to najlepiej jak potrafił i już po kilku sekundach piłka znalazła się w bramce zawodników z Udine. Maja wraz z całym sztabem i zawodnikami na ławce rezerwowej złapała się za głowę i nie dowierzała. Jakiś polaczek pokrzyżował im plany.
Piłkarze Udinese, z trenerem na czele, w ponurych nastrojach skierowali się do szatni. Byli zdruzgotani, bo wiedzieli, że ich szanse po golu Milika spadły o połowę.
Druga połowa spotkania przebiegła bez większych ekscesów, Napoli wygrało z Udinese 1-0.
Maja opuściła szatnię jej kolegów, gdyż grobowa atmosfera która tam panowała była nie do zniesienia.
Przechodząc przez korytarz w stronę drzwi wyjściowych, poszuła, jak coś z wielką siłą w nią uderza. Po chwili leżała już na podłodze i jedyne co widziała to kogoś pochylającego się nad nią. Z upływem czasu jej świadomość wracała. Była pewna, że to facet. Spojrzała na jego twarz.
- Kurna, Milik. - szepnęła.
Chłopak spojrzał na nią z zawadiackim uśmieszkiem. Ta tylko zrobiła głupią minę, podniosła się i chciała ruszyć dalej. Jednak w ostatniej chwili napastnik złapał ją za nadgarstek i przyciągnął lekko do siebie.
- Ouuuh, no i dokąd tak kopytkujesz, przepiękna gazelo?
- Napewno nie do twojego serca, o to się nie martw. A teraz puść mnie skurwipączku. - chłopak zaśmiał się.
- Ostra jesteś. Fajnie. Takie są najlepsze. - ręka Mai szybko powędrowała w pobliże policzka młodego napastnika, jednak Arek powstrzymał ją. - Nie no, dobra, teraz na serio. Nic Ci nie jest? Dosyć mocno uderzyłaś o podłogę.
- Dzięki, czuję się normalnie, puść. - brunetka zaczęła się szarpać, jednak chłopak mocniej ją złapał.
- To moja wina, więc w rekompensatę zapraszam Cię jutro na lody. Nie przyjmuję odmowy.
- Dobra, niech Ci już będzie.
- No i prawidłowo! Jeśli zdradziłabyś mi jeszcze swoje imię ślicznotko, to byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.
- Jestem Maja, nazwiska ci nie powiem, bo jesteś dziwny. - Arek słysząc imię dziewczyny wyraźnie się pobudził.
- Maja? Jesteś polką? O mój Boże! Moja przyszła żona jest z Polski, nie wierzę.
- Oh zamknij się i wreszcie mnie puść.
- Ah no, sorki. - Milik puścił dziewczynę, jednak ani na sekundę nie odwracał od niej wzroku. Maja przewróciła tylko oczami, wyjęła z torebki długopis i napisała na ręce chłopaka swój numer telefonu.
- Zadzwoń, ah no i pamiętaj - moje ulubione lody to czekoladowe. Cześć. - rzuciła na pożegnanie i z uniesioną głową opuściła stadion. Arek stał dalej, jednak na jego twarzy pojawił się zawadiacki uśmieszek.×
Nie wiem co to, ale mam bekę nieXD
Rozdział pojawia się dzisiaj, bo mam taką podjarę tym fanfikiem lol
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE GWIAZDKI I KOMENTARZE AW!
CZYTASZ
non cadiamo mai × arkadiusz milik
FanfictionMamy marzenia, dzięki którym żyjemy. Mamy mięśnie i najbardziej szczere serce. Żyjemy dniami, kiedy możemy liczyć chmury. Możemy ukryć tę miłość w kieszeni. Nie patrzymy w tył, nigdy się nie poddajemy. Balansujemy. Już czas, aby odejść bez obrony bo...