nigdy nie wiesz co się spotka

89 4 0
                                    

Wycieczka do Wrocławia, nudy, nudy, nudy. Aktualnie zwiedzaliśmy jakieś... Jednak kierowaliśmy do ZOO. Cudownie, na pewno jesteśmy małymi dziećmi, że trzeba nas prowadzić do ZOO.

- Szkoda, że już wracamy. - odezwała się Tris, moja przyjaciółka - Chloe, dlaczego nic nie mówisz?

- Przepraszam zamyśliłam się. - oznajmiłam cicho.

Czas w ZOO mijał w miarę szybko. Włóczyłyśmy się z Tris i śmiałyśmy z naszego nauczyciela historii, który z pasją przyglądał się każdemu z zwierząt. Dołączył się do nas Paul, adorator Tris. Szalał za nią od roku, a ona dała mu złudną nadzieję, po czym olała go. Biedny chłopak. Chociaż, musiałam przyznać, że był okropnie natrętny. Usiedliśmy na ławce i rozmawialiśmy.

- Spójrz, Chloe, ale przystojniacy! - pisnęła Tris.

Zerknęłam w prawo i zobaczyłam idących przed siebie przystojniaków. Jeden szczególnie przyciągnął moją uwagę. Miał brązowe włosy, ładnie przystrzyżone i cudowny uśmiech. Nasze spojrzenia spotkały się, a czas jakby zwolnił. Poczułam jak moje serce zaczyna galopować, więc szybko odwróciłam wzrok. Chłopcy poszli dalej.

- Jeny! Dlaczego tacy chłopacy nie mogą być w naszej szkole!? - lamentowała smutna Tris.

- Dlatego, że nasze miasteczko to siedlisko frajerów. - skwitowałam.

Taka właśnie była prawda. Małe miasteczko oddalone o pół godziny drogi od Piły. Nigdy nic się tam nie działo, no chyba, że były jakieś festyny albo agrotargi. Żenada. Zdecydowanie wolałabym mieszkać w Anglii, albo Finlandii. Ah te marzenia, ale czyż za marzenia nie karają? Otóż to, miałam te swoje siedemnaście lat... I brata w Californii. Tak cudownie się składało, że za dwa miesiące miałam lot do Stanów. Delektowałam się więc ostatnimi chwilami z przyjaciółmi... Jakimi przyjaciółmi? Tak naprawdę nikogo nie darzyłam szczególną sympatią, więc nic nie traciłam. Tris była fałszywa, zresztą jak każda dziewczyna.

- Nie chcę nic mówić, ale usiedli na ławce obok. - z zamyślenia wyrwała mnie Tris.

Przechyliłam lekko głowę i zerknęłam w tamtą stronę. Brunet, który wcześniej wpadł mi w oko wpatrywał się we mnie. Lekko zmieszana odwróciłam spojrzenie. Czułam jak przerażenie wkrada się w najbardziej skryte zakamarki mojego umysłu. Z chłopcami w moim przypadku było ciężko. Kumpli zdobywałam łatwo... Rzadko kiedy ktoś mi się podobał, a ten chłopak zdecydowanie należał do tej małej grupki. Nasze spojrzenia napotkały się po raz kolejny i kolejny, i kolejny, aż w końcu przeszły obok nas „najlepsze" dziewczyny ze szkoły. Od razu pomyślałam sobie, że jak brunet ujrzy Margaret to straci dla niej głowę. Nic bardziej mylnego, zmierzył ją wzrokiem i powrócił do mnie. Zrobiło mi się miło, aczkolwiek to, co dobre szybko się kończy. Wstałyśmy z ławki i ruszyłyśmy w stronę zebranych uczniów, za chwilę mieliśmy wyjechać z Wrocławia. Stałyśmy przed wyjściem.

- Chloe, spójrz.

Podniosłam głowę i napotkałam spojrzenie bruneta, który posłał mi ciepły uśmiech. Tego było już za wiele. Poczułam motyle w brzuchu. Nie, nie, nie. Chloe uspokój się to tylko chłopak... Przystojny chłopak... NAJPRZYSTOJNIEJSZY JAKIEGO W ŻYCIU WIDZIAŁAM, UWIERZCIE.

- Idziemy! - krzyknął pan Friedrich, nauczyciel historii.

Ruszyłyśmy jako ostatnie do wyjścia, w tym czasie zagadnęła nas Sofia.

- I co tam?

- Spójrz na tych przystojniaków, ten brunet ciągle patrzy się na Chloe. - rzuciła Tris.

- Nie chcę nic mówić, ale on tu idzie z kumplem, a raczej biegnie. - oznajmiła Sofia.

- Chodźcie szybko! - rzuciła Tris i uciekłyśmy.

Przemineło z wiatremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz