Rozdział 2

5.1K 305 164
                                    

Z lotniska odebrała mnie mama i Jack, który od razu mnie podniósł i obrócił wokół.

- Jeju ale ty brzydka jesteś, taka jak cię zapamiętałem. - Powiedział i wyszczerzył zęby łapiąc mnie za policzki.

- Jeju ale ty głupi jesteś, taki jak zapamiętałam. - Odpowiedziałam i trzepnęłam go w bok głowy.

Masakra teraz pora na mamę, która już jest cała zasmarkana i zapłakana.

- Moje dziecko! Jak ja tęskniłam, jaka ty chudziutka jesteś muszę cie utuczyć troszkę bo aż ci żeberka wystają. - Proszę państwa oto typowa mamuśka.

- Też tęskniłam mamo. - Powiedziałam i ją uściskałam.

- Mamo no co ty, czy ty nie widzisz że to same mięśnie? - Zawył ze śmiechu Jack.

- Jack... ty dupku skopie ci zadek w domu!

Tak oto żartując i rozmawiając dojechalismy do domu. Dzięki bogu nic się w nim przez te 2 lata nie zmieniło. W salonie czekał na mnie tata.

- Moja gwiazda cała i zdrowa, jakie szczęście. Bardzo za tobą tęskniłem.

- Ja za tobą też tato. - Powiedziałam i go przytuliłam.

Od razu po przywitaniu pobiegłam do pokoju i gdy tylko zapaliłam światło zza mebli wyskoczyli nasi przyjaciele. Kurcze była Zoe, Samuel, Chris, Emilly, Kelly... i Ash, który stał oparty o ścianę i przyglądał się mi z kamiennym wyrazem twarzy.

- Nareszcie nasza mała stokrotka przyjechała! - Piszczały dziewczyny.

- Jejku jak ja za wami wszystkimi teskniłam.

Jack poprosił rodziców by zostawili nam wolną chatę bo chcemy uczcić mój przyjazd. O godzinie 3 nad ranem wszyscy się rozeszli i zostałam ja Jack i Ash. Mój brat jak zwykle po tym jak się nawalił poszedł spać. Jedynie Ashton był trzeźwy i asekurował mnie bym nie zaliczyła widowiskowej gleby. Zaprowadził mnie pod sam pokój.

- Poradzisz sobie? - Zapytał beznamiętnym tonem.

- Nie, chce żebyś poszedł ze mną. - Powiedziałam zalotnie dotykając go w klatkę piersiową.

Ash pow.

Boże co ona powiedziała... Ja chyba zwariuje... Tak cholernie za nią tesknie, chce by znowu była moja i tylko moja, ale ona jest zaręczona. Jestem kurewsko głupi że w ogóle dalem jej odejść. Teraz tu stoi pijana kokietujaca i mega mnie jara. To jest marakra jakaś. Nie wiele myśląc złapałem ją za pośladki podnioslem i przycisnąłem do jej warg moje usta. To będzie gorąca noc, a konsekwencjami będę się jutro przejmował.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 22, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Czy wciąż go kocham?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz