Owca pełna łez.

29 5 3
                                    

   Dawno, dawno temu...
Żyła owca, wybryk natury. Biała, ale jednak pełna nienawiści i smutku. Można by rzec, że wyglądała jak każda inna. Jadła, spała, nic kompletnie nie wyróżniało jej spośród stu tysięcy innych owiec. Posiadała identyczne czarne oczy. Identyczną białą wełnę. Te same brudne, oblepione błotem kopyta.
Można by rzec...
Ale to nie prawda. W oczach mieniła się nienawiść do wszystkiego co żyje. Wełna niczym tarcza przed każdymi warunkami pogodowymi, sterczała na wszystkie strony. Kopyta krzesały iskry o gołe kamienie.

  Jednak jak każda inna.

                         iiiiiiii

Obserwowałem właśnie piękną Kalinę. Wypasała owce na halach. Piękne czarne włosy szarpał wiatr, przeplatając je z liśćmi. Trawa uginając się pod ciężarem jej czerwonych trzewiczków, przygniatała ciężko pracujące mrówki. Ona sama patrząc na owieczki, słodko owijała swój serdeczny palec wokół lśniącego jak skrzydło kruka, czarnego loka.
  Pod wpływem impulsu wybiegłem z domu, po zielonej jak młode liście trawie. W głowie składałem już litery, łącząc je w słowa, a następnie zdania, mające wyrazić moją miłość. Jednakże gdy tylko podniosła na mnie swoje piwne oczy, zamarłem tracąc wszystkie misternie ułożone słowa. Zebrałem się w sobie. Uznałem ,że i tak nic nie stracę próbując, a nawet jeżeli polegnę, to w walce.
- Witaj, przepiękny mamy dzień, nie sądzisz?-Powiedzialem na wydechu, nie tracąc czasu na takie prozaiczne rzeczy jak oddech.
- Witaj. O tak dzisiaj jest dosyć ładnie.- Bąkneła pod nosem, rumieniąc się leciutko. Wpatrywała się w chmury, a błękitna jak niebo nad nami sukienka, układała się perfekcyjnie na jej ciele. Miała ona okrągłą małą twarz, z wielkimi oczyma i pełnymi ustami. Ręce,nogi i brzuch dosyć pulchne, ale idealnie wpisywały się w całość.
  Usiadłem koło niej bardzo ostrożnie, by nie uciekła niczym płochliwa łania. Jednakże ona nie zwracała na mnie uwagi, skupiając ją na małym baranku.
Wydawał się dość zły, będąc jednocześnie przestraszonym. Bał się własnego cienia, skacząc na wszystkie strony, grożąc swoimi małymi różkami owcom.
  Kalina podbiegła do niego, a biorąc go ostrożnie na ręce szeptała cicho, uspokajające słowa do ucha baranka. Jednakże z każdym krokiem w moją stronę robił się coraz bardziej nerwowy. Próbując się wyrwać z objęć dziewczyny zadrapał ją w jej pulchny policzek. W końcu zebrawszy w sobie wszystkie siły wyrwał się z jej objęć. Lądując trawie, pognałw moją stronę, nie dbając o wołania swojej przepięknej właścicielki.
  Zatrzymał się tylko dla tego że jego różki zatopiły się do końca w mojej klatce piersiowej.
  Ostatnie co pomyślałem wracając do piekła to że zawaliłem kolejny raz i nic mnie już nie uratuje.

                           iiiiiiii

Biorąc pod uwagę wszystkie niedoskonałości owcy, możemy jej tylko dziękować: za ostre rogi, potrafiące przebić każdą zbroję.
za wełnę chroniącą przed chłodem.
I za ochronę...

                   Przed POTWORAMI.
-------------------------------------------------
Proszę w komentarzach o konstruktywną krytykę i gwiazdkęmotywacyjną :)
Opowiadania będą raz w tygodniu(ja mi się uda opanować lenia).
                   Dobranoc :*

Opowieści dziwnej treściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz