Szpitale.

17 4 3
                                    

Muszę dobiec, muszę dobiec!- Krzyczałam w myślach jak co rano, próbując zdążyć na autobus. Gdy już niemalże to zrobiłam kierowca ptrząc sie na mnie z premedytacją zamknął mi drzwi przed nosem! Pełna złości zaczełam galopować chcąc wsiąść chociaż na następnym przystanku. Jednakże zatrzymałam się gwałtownie i klepłam kopytem w czoło. Przecież mam skrzydła...- Pomyślałam i na nic już z nie zważając poleciałam do pracy.

Wylądowałam przed Szpitalem Św. Maurycego, modląc się w duchu żeby nie wylali mnie pierwszego dnia pracy. 

-Dzień dobry Pani Doktooor....- usłyszałam wchodząc do recepcji. Już szykowałam się by odpowiedzieć, gdy nagle zobaczyłam JĄ. Połyskująca srebrna grzywa na idealnej wysportowanej szyi, drwiła ze mnie i moich zniszczonych końcówek w kolorze mocnej kawy. Jej nienaganna sylwetka, nie posiadająca na sobie ani grama tłuszczu podśmiewała się pod nosem z mojego wystajacego, lekko brzuszka. No nic tylko płakać i zatapiać swoje smutki w lodach czekoladowych! Tak oto rozmyślając poszłam się przebrać w kitel. Wychodząc z zaplecza witałam się nieśmiało z pielęgniarkami zmierzającymi do pacjentów. Sama zmierzałam do swojego gabinetu. Chociaż to mój pierwszy dzień pracy już zwaliło się na mnie mnóstwo roboty. Nagle do gabinetu wbiegła ta kobieta którą widziałam wcześniej w recepcji. Krzyczała coś do mnie, ale ja skupiłam cała uwagę na jej gnijącej głowie i żebrach które przebiły klatkę piersiową.Dopiero teraz zauważyłam, że wszystko się rozpada i gnije. Sufit zaczął  się walić. A ja ledwo wydostałam się z gabinetu. Zaczęłam krzyczeć do innych by uciekali z tego miejsca ale oni już byli zainfekowani. Za każdym razem się tak dzieje, ale myślałam, że tym razem znajdą mnie później. W ostatniej klinice zajęło im to aż rok. Mogłam się spodziewać! Wszyscy tutaj wydawali się od razu jacyś podejrzani! Na szczęście jestem na takie wypadki przygotowana. Muszę się tylko dostać do zaplecza! Na raz rzucili się na mnie! Bełkotali coś o zastrzykach i uspokojeniu się. Kopiąc i gryząc dostałam się do zaplecza. A tam na moim wieszaku w kurtce był pistolet specjalnie na tą okazję. Jednakże nie miałam sposobności nic zrobić, ponieważ jeden z zainfekowanych dostał się do mnie, obezwładnił i wstrzyknął mi coś w pośladek. Ja na szczę...

----------------------------------------------------------------------------------------------

-Panie doktorze ja naprawdę nie wiedziałam, że podczas pobytu u rodziny może z kąś zdobyć pistolet! Ja napr...

- Proszę nie strzępić języka Pani Jakson. Bezdyskusyjnie przenoszę ją na odział zamknięty!

-Oczywiście Panie Doktorze ale chyba z jej psychiką nie jest jeszcze tak źle! Może terapia...

- Bez obrazy ale próbowała wystrzelać połowę personelu. Tu nawet największa dawka psychotropów nie pomoże.

-Ale...

-Bez dyskusji! A teraz proszę przygotować pacjenta do transportu.

-Tak Panie Doktorze...

----------------------------------------------------------------------------------------------

Zamknęli! Opanowali! Porwali! Ubezwłasnowolnili! Uwięzili!

Ale ja tak łatwo się nie poddam, pewnego dnia się uwolnie i zabiję te przeiegłe bestie!

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Proszę w komentarzach o konstruktywną krytykę i gwiazdkęmotywacyjną :)
Opowiadania będą raz w tygodniu(ja mi się uda opanować lenia).
Dobranoc :*

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 13, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Opowieści dziwnej treściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz