Rozdział I: Shikamaru

601 22 6
                                    

- Tatooo! Mogę iść się pobawić z Chojim? - zapytałem, wchodząc do pokoju, w którym przebywał mój rodziciel. Wspiąłem się na fotel obok niego i popatrzyłem oczami szczeniaka. Przynajmniej wiedziałem, że na pewno się zgodzi.

- Jasne, że tak. Tylko wróć przed zachodem słońca. Jutro pierwszy dzień szkoły, musisz się przygotować. - Pogłaskał mnie po włosach i wrócił do czytania gazety.

- Dzięki tato! - Zeskoczyłem z siedziska i wybiegłem na podwórko, gdzie czekał na mnie mój najlepszy przyjaciel.

Całe popołudnie zleciało nam na zabawie w chowanego z innymi dziećmi. Gdy zaczęło robić się ciemno, wszyscy zaczęliśmy się rozchodzić do domów. Wszystkich nas czekał jutro pierwszy dzień szkoły. Zapowiada się świetnie!

- Shikamaru... - zagadnął mnie cicho Choji - myślisz, że poradzę sobie w szkole?

Chłopak był niepewny i trochę posmutniał. Popatrzyłem na niego szeroko otwartymi oczami.

- Oczywiście! Przecież będziemy razem. Nie masz się o co martwić. - Poklepałem go po plecach. Choji uśmiechnął się, a jego humor powrócił. Stanęliśmy właśnie pod moim domem.

- Dzięki, Shikamaru. No to... do jutra. - Pomachał mi wesoło i odszedł. Patrzyłem jak oddala się w stronę innych budynków. Uśmiechnąłem się do siebie i pomyślałem, jakie to szczęście mieć takiego przyjaciela jak Choji.

Wszedłem do domu i od razu do moich nozdrzy dobiegł cudowny aromat ramenu. Pobiegłem do kuchni i usiadłem przy stole. Mama odwróciła się do mnie i posłała mi ciepły uśmiech. Odwzajemniłem go i zajrzałem jej przez ramię. Domyśliła się, że jestem głodny, więc nalała dla mnie zupy. Jednakże, zanim postawiła przede mną talerz z posiłkiem, zapytała:

- A ręce umyłeś? - Westchnąłem ciężko i zeskoczyłem na ziemię. Popędziłem do łazienki. Po chwili z powrotem byłem w kuchni i wcinałem pyszny ramen. Gdy skończyłem, pomogłem mamie posprzątać ze stołu i poszedłem poszukać taty.

Znalazłem go w ogrodzie za domem. Był czymś zajęty, więc postanowiłem mu nie przeszkadzać. Usiadłem na schodach tarasu i obserwowałem jak pracuje. Głowę oparłem na dłoniach. Nie zauważyłem nawet, gdy zdążyło się ściemnić. Tata nadal coś robił, więc poszedłem do swojego pokoju i przygotowałem sobie ubrania na jutrzejszy dzień. Potem położyłem się na łóżku i obserwowałem nocne niebo, przez okno dachowe. Chmury leniwie sunęły po ciemnym nieboskłonie, od czasu do czasu przysłaniając księżyc. Patrzenie na chmury to moje ulubione zajęcie. Uspokaja mnie. Nie męczy. Mógłbym tak leżeć i patrzeć na niebo przez cały czas.

                                   ***

Obudziło mnie wołanie mojej mamy. Powoli otworzyłem oczy i podniosłem się na łokciach. Przez chwilę zastanawiałem się, dlaczego tak wcześnie mnie budzi. A później sobie przypomniałem.

Zerwałem się z łóżka i ubrałem przygotowany wczoraj strój. Zbiegłem po schodach i wpadłem do kuchni. Usiadłem przy stole i zjadłem śniadanie. Podekscytowany popędziłem po resztę rzeczy i stanąłem przed drzwiami, gotowy do wyjścia.

Usłyszałem ciche kroki. Odwróciłem się i za sobą dostrzegłem tatę. Na jego ustach czaił się dumny uśmiech. Podszedł do mnie i pogłaskał po głowie. Za nim stanęła mama. Wyszliśmy wszyscy razem i skierowaliśmy w stronę mojej nowej szkoły. Po drodze dołączył do nas również Choji z rodzicami. Szliśmy razem, śmiejąc się i rozmawiając.

W końcu dotarliśmy do budynku, przed którym zebrali się również inni uczniowie, wraz z swoimi rodzicami. Niektóre dzieci cieszyły się, niektóre stresowały. Ale wydaje mi się, że wszystkie były szczęśliwe.

Tuż przy wejściu do szkoły stał Kiba ze swoją mamą. Otaczały ich psy, ich nieodłączni towarzysze. Po mojej prawej stronie dostrzegłem Sasuke. Stał roześmiany z rodzicami i bratem. Nie znam go zbyt dobrze. Nigdy się z nami nie bawi. Rzadko go w ogóle widuję.

W cieniu drzew spostrzegłem kogoś jeszcze. Stał sam. Na głowie miał coś w stylu gogli. Wszyscy omijali go szerokim łukiem. Podniósł głowę i przyglądał się innym ludziom. Już wiem. To Naruto. Z jakiegoś powodu wszyscy go unikają. Jest sierotą. W sumie to trochę mu współczuję. Nie wiem o nim dużo. Od czasu do czasu dołącza się do nas i biegamy razem po wiosce.

Przez kolejne minuty zbiera się reszta uczniów. Gdy wybija godzina dziewiąta, ze szkoły wychodzi kilku sensei i dyrektor placówki. Po krótkim przemówieniu, zaprasza nas do środka i dzieli na kilkunasto osobowe grupy. Do mojej klasy trafiają między innymi Naruto, Sasuke, Sakura, Kiba, Hinata, Ino i na szczęście Choji. Nie jest źle. Choć może być trochę kłopotliwe. Ehh... no cóż, pożyjemy zobaczymy. Zapowiada się nienajgorzej.

Siadamy razem z Chojim w ławce na tyłach pomieszczenia. Po chwili dołącza do nas dziwny chłopak. Ma ciemne okulary, a większość twarzy zasłania jego kurtka. Patrzy na nas przez moment i przedstawia się.

- Jestem Aburame Shino. A wy?

- Ja jestem Akimichi Choji. - odzywa się mój przyjaciel, zanim zacznie wcinać chrupki. W sumie to nie ma chwili, żeby Choji czegoś nie jadł. Odbija się to znacząco na jego wadze, ale mi to nie przeszkadza. Lubię go takiego jakim jest.

- A ty? - Shino kieruje pytanie do mnie.

- Nara Shikamaru. - Przedstawiam się szybko i odwracam wzrok. Patrzenie na niego, przyprawia mnie o ciarki.

Do sali wchodzi sensei Iruka. Wchodzi na niski podest i staje za biurkiem. Szeroko się uśmiecha.

- Witam wszystkich! Od dziś należycie do tej klasy - 1A! Mam nadzieję, że wasza przygoda z ninjutsu zacznie się pozytywnie i spodoba wam się to. W przyszłości każdy z was wyrośnie na wspaniałego Shinobi. - Uśmiechnął się jeszcze szerzej, choć wydawało się to niemożliwe. Jego białe zęby odbiły światło słoneczne, wpadające przez gigantyczne okno. Wszyscy wydali z siebie pomruki zadowolenia. Rodzice stojący przy drzwiach, aż kipieli z dumy.

Do domu wracam późnym popołudniem. Jem kolację i kładę się spać. Nie mogę doczekać się nauki w Akademii!

Witam, witam ;3
Spodobało się? Zostawcie gwiazdkę lub komentarz, żebym wiedziała ^^ Jeśli to polubicie to będę pisać dalej :D
Narka ^^

Shikamaru x TemariOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz