1.Kontuzja

477 27 2
                                    

Boisko szkolne. To moje ulubione miejsce. Codzienny trening to zastrzyk adrenaliny na cały dzień. I tak naprawde to wszytko co jest mi do szczęścia potrzebne.

Tygrys i Ściana weszli na murawę.

-Hej chłopaki!-zaczął Tygrys.-Niestety dziś treningu nie będzie. Trener się pochorował.

-No nie!!!-zaryczęliśmy.

-Ej! Chłopaki! To może by tak dzisiaj gdzieś skoczyć?

-Dobry pomysł!-wrzasnął Rasta.

No to ruszyliśmy w miasto.

-Rasta! Gdzie piłka?-zapytałem

Rasta rzucił mi piłkę. Złapałem ją i zacząłem podbijać główką.

-Ściana, oriętuj się!-wybiłem piłkę w jego stronę.

Ściana odbił piłkę główką, a ta powędrowała w stronę Tygrysa. Ten złapał ją i pobiegł przed siebie.

-Co ty robisz?!-wrzeszczęliśmy za nim.

-Szybko chłopaki. PATRZCIE!!!-wrzasnął Tygrys.

Wziął rozbieg i kopnął piłkę, a ta wylądowała na drzewie.

-Brawo, Tygrys.- powiedziałem.-I jak masz zamiar ją zdjąć?

-Spokojnie, Shaker.-odparł.- Przecież oto mi chodzi. Daje dyche, że tego nie zdejmiesz.

-Dyche? Uuu... Chłopie skoro tak to już szykuj kase.

Powoli przymierzyłem się do rozbiegu. Oszacowałem odległość. Rozpędziłem się i ruszyłem. Najtrudniejsze było wdrapanie się na drzewo. Kora łatwo się osuwała, ale mimo tego udało mi się złapać jakiejś gałezi i się na niej podciągnąć. Później było z górki. Dotarłem na sam szczyt bez żadnego problemu. Dorwałem piłkę i z satysfakcją rzuciłem:

-I co? Łyso Tygrys?! Wisisz mi dychę!

-Shaker! Złaź!

Czy to był Ściana?- pomyślałem-Ale on przecież....

Coś strzeliło i pękło. Zanim się zorientowałe już leżałem na ziemi.

Obudziłem się lekko zdezorientowany i otumaniony. Byłem w szpitalu. Super. Chciałem wstać ale strasznie bolała mnie ręka i nie mogłem nawet się podnieść. Jeszcze lepiej. Niemiałem siły na dalsze próby wstawania dlatego zdrzemnąłem się.

Obudził mnie lekarz.

-Wszystko dobrze?-zapytał.

-To chyba ja powinienem zadać to pytanie, doktorze.-odparłem.-Co jest z moją ręką?

-No cóż... Jest złamana.

-Złamana?

-I to w trzech miejscach.

-Super. Świetne pocieszenie, doktorze.

-Masz jeszcze skręconą kostkę, ale to niewielki uraz.-powiedział lekarz.- Masz wstrząśnienie mózgu.

-No nieźle!-wrzasnąłem.- I co może jeszcze mi pan powie, że musicie mi zrobić przeszczep dupy?!

-Shaker! Jak ty się wyrażasz?!

Popatrzyłem w stronę drzwi. To moja matka. Jeszcze jej tu brakowało.

- Też miło mi cię widzieć, mamo.-powiedziałem oschle.

-Panie doktorze, ja bardzo za niego przepraszam, ale on chyba nie potrafi pogodzić się z tym, że nie zagra w najbliższym sezonie.

-Co?!-wybuchłem.

-Jak to co? Shaker! Jak ty sobie wyobrażasz grę w tym stanie?

No to genialnie. Poprosu nie mogło być lepiej. Tylko, że to najważnjejszy sezon. I chyba mój ostatni...


-----------------------------------------------------------

Cześć!!!
Jak się podoba?
Czekam na wasze opinie w komentarzach!
Elo

RywaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz