1.

67 1 0
                                    

 Piątek....Dziś jest pierwszy dzień w mojej pracy, a mianowicie będę kelnerką. Wiem, że to nie jest praca marzeń, ale lepsze, to niż nic prawda?    


Może opowiem coś o sobie, nazywam się Bonnie Evans, mam 25 lat, mieszkam sama, ukończyłam szkołę modową, mam bardzo bogatych rodziców, ale oni jakby to ująć wyrzekli się mnie? Chyba dobrze, dobrałam słowo. Zrobili to ponieważ, wybrałam inny kierunek studiów niż oni chcieliby. Cała moja rodzina, to szanowani prawnicy wraz z moimi braćmi i tylko z nimi mam kontakt. Mnie od dawna interesowała moda, projektowanie ubrań, wiec wybrałam takie, a nie inne studia.

    Zaczynam szykować się do pracy, szybki prysznic, makijaż i ubieram się. Śniadania nie jem, bo nawet nie czuje głodu, zakładam do tego kurtkę, bo widzę że pogoda niezbyt dopisuje, zabieram ze sobą torebkę, klucze od samochodu i wychodzę z mieszkania,zamykając je na klucz. Po 20 minutach znajduję się już przed lokalem, wychodzę z samochodu zamykając go i wchodzę do środka. Witam się z ludźmi, znajdujący się tutaj i podążam do pokoju socjalnego. Przebieram się w rzeczy robocze, czyli czarna spódniczka, biała bluzka na krótki rękawek i czarne baleriny.

Gotowa do pracy wychodzę z pomieszczenia i kieruję się za ladę. Witam się z barmanką Kate.

-Cześć Ana, widzę że dziś tłumu nie ma.- dziękuję Bogu za to.

-Nie, nie ma na szczęście, bo wiesz wczoraj byłam na imprezie i mam takiego kaca, dziwie się, że dziś do pracy dotarłam.- zaczęłam się śmiać z dziewczyną, powiedziałam że rozumiem i podeszłam do pierwszego stolika.

-Dzień dobry, czego Państwo sobie życzą?

- Dzień dobry, poprosimy sok pomarańczowy i naleśniki. 

-Dobrze, za chwilę Państwu przyniosę.- zapisałam wszystko i z uśmiechem odeszłam. Poszłam do kuchni i dałam im kartkę, na której było wszystko zapisane. Poszłam do toalety, załatwić swoją potrzebę i wyszłam uprzednio myjąc ręce. 

Usłyszałam jak w pokoju dzwoni mój telefon, więc poszłam szybko odebrać. Dzwoniła moja przyjaciółka Emma.

-Halo?- zapytałam, bojąc już się odpowiedzi.

-Cześć Bonnie, jak tam u Ciebie?

-Ymm dobrze,a coś się stało że dzwonisz?

-Od razu muszę coś chcieć?- zapytała głupio.

-Znam Cię nie od dziś, gadaj o co chodzi, bo muszę wracać do pracy.- powiedziałam śmiejąc się.

-No dobrze, masz mnie, a chodzi mi o to że jutro jest sobota i masz wolne, więc mam pomysł aby pójść dzisiaj do klubu, co o tym myślisz?- hmm w sumie dawno nie byłam, pomyślałam.

-No ok, to do potem.

-Ojeju nawet nie wiesz jak się cieszę, tak do potem, buziaki.- i się rozłączyła.

Chowam telefon do torebki i wychodzę z pomieszczenia. Kieruję się do kuchni po wcześniejsze zamówienie, które podałam. Wchodząc do kuchni potykam się o mopa i ląduję na podłodze. Ludzie w kuchni mają niezłą polewkę ze mnie, aż sama zaczynam się z siebie śmiać i tarzam się po podłodze, kiedy wszyscy się uspokajamy, pomaga mi wstać chłopak o imieniu Arthur.

-Dziękuję Ci bardzo i kto ustawił tutaj tego mopa?- pytam, śmiejąc się.

-A my nie wiemy.- odpowiedzieli wszyscy, kiwnęłam głową, że rozumiem.

Wzięłam jedzenie, napoje i poszłam zanieść klientom.

-Proszę i smacznego.

-Dziękujemy.-odpowiedzieli uśmiechając się do mnie.

Let me love you.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz