3

400 30 0
                                    

Poprawiłam torbę na ramieniu i chciałam wyminąć ich ale jeden z chłopaków popchnął mnie na zimną ścianę. Uderzenie było tak silne że załkałam i zjechałam po niej kuląc się przy ziemi.  
-A panienka gdzie się wybiera?-Roześmiał się Skowron.  
-Jak najdalej od Was -Mruknęła brunetka-idioci...-Warknęła i podeszła do Skowrona odpychając go ode mnie.
-Skowron do kurwy-Warknęła dziewczyna.

-No co? Na to zasługuje-Roześmiał się blondyn.  
-Chodźcie już nie ma sensu patrzeć na tą fajtłpe i oddychać tym samym powietrzem co ona-Mruknęła ciągnąc Michała za nadgarstek.
-Spierdalać -Pokręciła głową dziewczyna-Nie mam zamiaru na was patrzeć-Przekręciła oczami. 
-Uwielbiasz na nas patrzeć Kornelko-Powiedziała niebiesko włosa.
Brunetka wybuchła śmiechem-Wypierdalać-Zmrużyła oczy. 

-Wyglądasz jak chińczyk z okresem-Zaśmiała się dziewczyna stojąca obok Rychlika.
- Wzajemnie -Zaśmiała się sztucznie brunetka.
-Dobra, chodźcie-Roześmiał się Skowron i ruszył a za nim cała czwórka.
-Dzięki-Odezwałam się wstając i spoglądając na brunetkę.
- Spoko... nie rozumiem ich...-Westchnęła dziewczyna.
-Jakoś cała reszta umie ich zrozumieć...-Powiedziałam patrząc smutno w okno.
- Nie jestem resztą - zaśmiała si cicho - A teraz chodź stąd, bo jeszcze tu wrócą...-Powiedziała.
-Masz rację-Poprawiłam torbę na ramieniu i uśmiechnęłam się do niej.  
Milcząc poszłam pod salę patrząc w ziemię i co jakiś czas słysząc szepty i śmiechy. 

***

Wyszłam z szatni ubrana w kurtkę i szybko wyszłam ze szkoły kierując się w stronę przystanku. Zobaczyłam jak czarny samochód zatrzymuje się obok mnie, wsadziłam zziębnięte ręce do kieszeni i wyczekiwałam autobusu. Szyby samochodu uchyliły się.
-Podwieźć Cię?-Powiedział szatyn

-Nie-Burknęłam rozglądając się i ignorując Wierzgonia.

-Autobus nie przyjedzie-Przekrecił oczami.
-Skąd to wiesz?-Spojrzałam na niego.
-Wypadek-Wzruszył ramionami.
-Nie boisz że ktoś cię ze mną zobaczy?-Uśmiechnęłam się ironicznie.
-Jedziesz czy nie?-Przekręcił oczami.

Westchnęłam i wsiadłam na miejsce pasażera zamykając drzwi. Ruszył nic nie mówiąc.

-Powiedz mi czemu?-Zapytałam nagle spoglądając na niego.

-Co czemu?-Przyśpieszył.

-Czemu się nade mną uwziąłeś....-Spojrzałam na swoje buty.

-Byłem nowy... chciałem 'przypodobać' się reszcie, więc zacząłem Cię gnębić... co w końcu stało się codziennością-Patrzył się na drogę.
-Serio? Żeby dowartościować siebie sprowadziłeś mnie do stanu że nie umiem spać i patrzeć na siebie?!-Krzyknęłam patrząc na niego.
-Tak, wiem... jestem egoistom, ale przepraszam-Przyśpieszył.

-Po 7 latach piekła i płaczu ty mi mówisz zwykłe 'przepraszam'? Nienawidzę cię, ciebie, twojej paczki i wszystkich innych dupków z tej szkoły, możesz teraz stanąć przed lustrem i być dumny że zabiłeś mnie od środka-Wysiadłam jak zaparkował pod moim domem.
-A co mam kurwa powiedzieć?!-Uderzył rękami o kierownicę.

-Nic, najlepiej kurwa mnie zostaw-Ze łzami w oczach weszłam do domu i pobiegłam do siebie do pokoju.  

  Samochód z piskiem opon odjechał.  

Big girls cry |ReZigiusz|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz