4

361 23 6
                                    

Zamknęłam się w pokoju i rzuciłam torbę w róg pomieszczenia. Podbiegłam do biurka i wzięłam kartkę oraz flamastra. Zaczęłam pisać każdą obelgę wypowiedzoną w moją stronę. Stojąc przed lustrem zaczęłam czytać je na głos a po moich policzkach zaczęły cieknąc łzy. Pojedyncze krople zmieniły się w strumyk łez a cisza w głośne łkanie. Oparłam się rękoma o komodę i zamknęłam oczy. Stałam tak parę minut po czym położyłam się na łóżku rozmyślając. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.  Zaspana przetarłam dłońmi twarz i podniosłam do siadu. Spojrzałam na zegarek nad łóżkiem 8:15.

-Jestem spóźniona!-Krzyknęłam i zerwałam się z łóżka po czym pobiegłam do łazienki.

***

Zasapana wbiegłam do sali polonistycznej.
-Przepraszam za spóźnienie-Powiedziałam uspokajając oddech.
 -Znowu się spóźniłaś do dyrektora!-Krzyknęła polonistka. Wyszłam z sali.
-Nie no, moje życie tak jak ten dzień to jeden wielki żart-Burknęłam wchodząc do dyrektora.
Widząc Remka na krześle w gabinecie do moich oczu od razu napłynęło pełno łez. Zahamowałam je i siadając obok niego całe skupienie poświęciłam dyrektorowi. 

-Coś znowu zmalowałaś Ada?-Spytał zniesmaczony.

-Spóźniłam się na lekcje, po raz 20 w tym miesiącu...-Spojrzałam w ziemię.

-Oh.... Będe musiał cie zawiesić znowu-Oświadczył.

-Nie proszę! Nie mogę zostawać za to po lekcjach? Proszę-Spojrzałam na niego smutnym wzrokiem.

-Niech jej Pan nie zawiesza... mam więcej nieobecności czy spóźnień...-Zaśmiał się chłopak.

-Jesteś zawieszona, a ty Wierzgoń tym bardziej aczkolwiek ty jeszcze zostajesz po lekcjach i masz obniżone zachowanie do nagannego-Powiedział.

-Spoko-Zaśmiał się i wstał.
-Bierz przykład od Soni ona się chociaż stara poprawić-Mruknął.
-Nie będę brać przykłady z tej suki-Brunet ruszył w stronę drzwi.
-Jak ty sie odzywasz dziecko! I z jakie "suki" przecież wiem že to twoja przyjaciółka i dziewczyna kumpla! -Krzyknął.

Zaśmiał się i wyszedł z gabinetu.

- To się nią zajmij, a nie nami! -Warknął trzaskając drzwiami-Masz zamiar tu zostać?-Zwrócił się do mnie.

-Lepiej żebyś nie znał moich zamiarów....-Burknęłam patrząc na swoje buty.

-Jedziesz ze mną?-To bardziej zabrzmiało jak zdanie twierdzące, nie pytające.
-Gdzie?-Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego.
-Kawiarnia?-Zasugerował.
-A mam inne wyjście?-Westchnęłam.
-Nie-Uśmiechnął się lekko.
-No to w drogę-Wstałam.
Wyszliśmy ze szkoły i doszliśmy do jego samochodu, a on wsiadł na miejsce kierowcy, usiadłam na miejscu pasażera i ruszyliśmy.








Big girls cry |ReZigiusz|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz