A moim oczom ukazała się... Jakaś dziewczyna.Spojrzała się na mnie jak na wariatkę (heheszki zrymowało się Wix) No ale co się jej dziwić ?Jestem w koszulce do połowy ud i przy okazji jestem cała w mące i jajkach!Dziewczyna weszła do środka ,bez zaproszenia.
-A ty to kto?-Zapytała nie zbyt miło.No ale heloooo to ona sobie weszła jak by nigdy nic!
-Ja tu mieszkam a ty?
-Jak tu mieszkasz?Gdzie jest Abraham?!-Nie mal już krzyczała.
-Abi!!!-krzyknęłam.Po chwili przyszedł chłopak nadal bez koszulki w podobnym wyglądzie.
-Co jest księżniczk...-zamilkł gdy zobaczył blondynę . Uuuu niezręcznie.
-Kto to do cholery jest? Czemu wy tak wyglądacie?Czemu mówisz do niej księżniczko? I do jasnej cholery czemu ona mówi na ciebie Abi?!?!?!-Teraz już krzyczała,a mi chciało się śmiać.
-Jakoś tak wyszło.-powiedzieliśmy we dwójkę po czym się zaśmialiśmy.
-To wyjaśnimy później.-powiedziała to zabijając nas spojrzeniem.-Teraz mi powiedz co to za miś i kwiaty z którymi cię widziałam na mieście?-spytała dumnie chłopaka.
-Bym znów zapomniał!-powiedział i pobiegł do salonu.po chwili wrócił z wielkim misiem i pięknym bukietem kwiatów.-To dla Wiktorii! -powiedział dając mi wcześniej wymienione rzeczy.Nic nie mówiąc przytuliłam chłopak.Trwaliśmy tak do póki nie poczułam spalenizny.
-Co to za zapach?-chłopak zaciągną się powietrzem i pobiegł do kuchni a ja za to zaczęłam się śmiać jak jakaś nienormalna.Jak już się uspokoiłam akurat wrócił Abi.-I co?
-To twoja wina że się spaliły!Dodałaś do nich cukier który jest łatwo palny!
-Moja? to ty miałeś je pilnować!Jeszcze się kłóciłeś że to ty będziesz je smażył -zaczęłam się śmiać a po chwili dołączył do mnie chłopak.
-Dobra wybaczam ci!-Powiedział z obojętnością za co dostał w ramię.
-To co pizza?-chłopak przytakną.-zjesz z nami?-spytałam się blondynki.
-nie dzięki , nie jem takich rzeczy.-fukneła.Prosić się nie będę.
-Jessi nie zachowuj się tak zjedz z nami.-zachęcał ją chłopak.To tak ma na imię blond suka. W sumie pasuje jej.
-nie dzięki będę już szła pa!- rzuciła oschle i wyszła.
-Co to za złośnica?-zapytałam ze śmiechem.
-Moja dziewczyna.-PRZYPAŁ!! od razu spoważniałam.-Ale tylko na niby.-zaczął mówić dalej gdy zauważył że nadal nie rozumiem-Mój manager uważa że powinienem mieć dziewczynę.A że rodzice Jessi są wpływowi to tak się skończyło.Ale to tylko chodzenie za ręce w miejscach publicznych lub całowanie się.
-No to ci się trafiła.-poklepałam go po ramieniu.-To co zamawiamy pizze?
Mamy kolejny rozdział! co sądzicie o blond suce znaczył Jessi?podobało się?Mam nadziee że tak.
Pozdrawiam i miłego:
-dnia
-nocy
-wieczora
-poranka
-popołudnia
wasza Wix miśki <3
YOU ARE READING
Kto by się spodziewał?
FanfictionTo moje pierwsze opowiadanie więc bądźcie wyrozumiali... Opowieść może zawierać nieodpowiednie słowa. czytasz na własną odpowiedzialność!