Taki mój krótki opis:
- jedenastolatka,
- waga normalna,
- wysoka,
- brązowe oczy,
- długie brązowe włosy,
- cera bardzo blada (przez co miałam przezwisko wampir),
- delikatnie różowe ustaCharakter:
- nieśmiała,
- zamknięta w sobie,
- marzycielka,
- optymistka o dobrym sercu
***
Wydawałoby się, że mam pełno adoratorów, przyjaciół, ale tak nie jest. Nie mam przyjaciół, a już napewno adoratorów. Kiedyś miałam kilku przyjaciół (Maxa, kuzyna Kevina, Johna i Laurę). Byliśmy zgraną paczką do zeszłego roku kiedy wszystko się posypało. Zawsze podobał mi się Max. Pewnego wieczoru siedzieliśmy przy ognisku i Laura wyznała mi, że podoba jej się Kevin. Gdy poszła z nim nad jezioro, a John poszedł do namiotu, pomyślałam, że porozmawiam z Maxem.
- Hej - powiedziałam
- Hej - odparł - dosiądziesz się?
- Ok - powiedziałam
- Mia
- Tak się nazywam - odparłam żartem
- Bo... ty... ten... i... - zaczął się plątać co było bardzo słodkie - Uh dobra powiem prosto z mostu podobasz mi się i chcę zapytać czy chciałabyś być moją dziewczyną - dokończył
- Oczywiście - uśmiechnęłam się
- Hej! - krzyknęła Laura - Maxiu niestety muszę porwać Mię - przyjaciółka zabrała mnie do naszego namiotu - Mia? - odezwała się
- Tak?
- Kevin mnie odrzucił - wytłumaczyła po czym zaczęła płakać
- Ale jak to? Co się stało? - spytałam
- No powiedziałam mu co czuję, a on powiedział, że mnie nie chce - powiedziała płacząc
- Mia? - usłyszałaś Kevina - możemy porozmawiać na osobności?
- Ok. Przepraszam cię Laura, zaraz wrócę - powiedziałam i wyszłam. - No to słucham cię. - odezwałam się do kuzyna, który nie wiedzieć czemu był cały mokry.
- Mia, Laura jest jakaś chora. Zawsze mi się podobała, ale to co zrobiła było okropne - powiedział chłopak. - Poszliśmy nad jezioro i zaczęła mi mówić, że się jej podobam. Już chciałem jej powiedzieć, że ona mi też, ale złapała mnie za koszulę, przyciągnęła do siebie i zaczęła całować po twarzy, a potem po szyi. Na początku podobało mi się to, ale w końcu odepchnąłem ją od siebie, bo przecież mamy dopiero po dziesięć lat. Ona wyszeptała mi do ucha, że moja strata, uderzyła w policzek, wepchnęła do jeziora i poszła. Wiadomo, że pływam dobrze, ale woda była tak zimna, że nie mogłem się ruszyć. Na szczęście John mnie wyciągnął. - wytłumaczył
- Kevin, ja nie wiem komu mam wierzyć - odpowiedziałam całkiem zszokowana
- Ok. Idź już do namiotu i prześpij się, bo widzę, że się strasznie trzęsiesz - powiedział i przykrył mnie swoją bluzą.
- Dzięki Kevin. Przepraszam, ale ja to muszę przemyśleć. Kocham cię. Dobranoc. - pożegnałam się
- Ja ciebie też, dobranoc - weszliśmy do swoich namiotów. Obudziłam się bardzo wcześnie, ale Laury już nie było. Wyszłam z namiotu żeby się przejść gdy usłyszałam rozmowę mojej przyjaciółki i Maxa?
- ... no i zaczęłam się z nim całować, a on mnie odepchnął, a ty na serio coś czujesz do Mii? - mówiła Laura
- Nie, ale założyłem się z Johnem, że pierwszy z nią będę chodzić. - włożyłam sobie pięść do ust, żeby nie usłyszeli mojego płaczu - Ona jest strasznie dziecinna, a ja wolę choć trochę doświadczone takie jak ty, bo to ty mi się podobasz. - dokończył po czym pocałował Laurę i już miał wstać i iść do namiotu kiedy jeszcze powiedział - Nie chcę z nią zrywać, bo pewnie się rozpłacze...
- Chyba w twoich snach, Max. Nie musisz ze mną zrywać, bo to ja z tobą zerwę. - wyszłam z mojej kryjówki - a ty - wskazałam na Laurę - nie zasługujesz na żadne uczucia. - powiedziałam i dumnie odeszłam. Zaczęłam się pakować do domu w czym pomagał mi Kevin, którego odrazu po przyjściu przeprosiłam.
- Szkoda, że już wyjeżdżasz. - odezwał się
- I tak już było nudno. - uśmiechnęłam się - To pa Kevin - pożegnałam się buziakiem w policzek z kuzynem i przytuliłam Johna, który do nas doszedł, wzięłam rzeczy i wróciłam do domu.