- Mia! - wyrwała mnie mama z rozmyśleń - Zejdź na dół i zjedz coś.
- Idę mamo! - krzyknęłam, trochę się ogarnęłam i zbiegłam do kuchni
- Dziś masz urodziny więc przyjeżdżają ciocia Angela i wujek Roger z dziećmi - powiedziała podając mi tosty z serem
- Z Kevinem? - spytałam dla pewności
- Tak i z małą Jessicą - potwierdziła moja rodzicielka
- Okej, a o której?
- O trzynastej. Masz godzinę żeby się przygotować. - powiedziała z uśmiechem
- CO?! ILE?! Przecież nie mam jeszcze nic przygotowanego! - zdenerwowałam się
- To co tu jeszcze robisz? - spytała mama i zaczęła się śmiać. Szybko dokończyłam tosta i pobiegłam na górę. Weszłam do pokoju i rozejrzałam się. Nic specjalnego. Zwykły szary, ale właśnie taki mi się podobał.Otworzyłam szafę i zaczęłam grzebać jaką sukienkę ubrać. W końcu wybrałam białą koronkową, a do tego czarne baleriny. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Wróciłam do pokoju i zaczęłam szukać biżuterii. Kolczyki wybrałam srebrne perełki, a do tego także srebrny naszyjnik ze znakiem nieskończoności. Rozczesałam moje długie brązowe włosy. Spojrzałam na zegar na ścianie. Zostało jeszcze pół godziny.
Szybko się uwinęłam - pomyślałam. Zeszłam do kuchni.
- Ślicznie wyglądasz - skomentowała mama
- Dzięki - odpowiedziałam - Pomóc ci w czymś? - spytałam
- Właściwie to możesz. Zanieś proszę na stół szklanki, lemoniadę i sałatki.
- Okej. - odpowiedziałam i zabrałam się do pracy.
- Jeszcze dwa tygodnie do rozpoczęcia roku szkolnego więc Kevin tu zostanie i razem pojedziemy... - nagle coś zaczęło pukać w okno. Otworzyłam je, a na rękę usiadła mi sowa z listem. Pogłaskałam ją, wzięłam list i wypuściłam ją. Zobaczyłam pieczęć z herbem Hogwartu. Otworzyłam go szybko i zaczęłam czytać.
- Dostałam się! - krzyknęłam
- To cudownie! Kevin też swój już dostał więc jak już mówiłam razem pojedziemy na peron i razem musicie zrobić zakupy, ale ja nie mogę wam pomóc, bo mamy dużo rozpraw w ministerstwie. - dokończyła mama. Cała ona. Rzadko ma czas przez to, że jest członkiem Wizengamotu.
- Oh szkoda, ale napewno sobie poradzimy - powiedziałam. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Pobiegłam otworzyć.
- Mia! - krzyknęła ciotka i dosłownie się na mnie rzuciła - Jak ty wyrosłaś! Jak wyładniałaś! Wszystkiego najlepszego! - wręczyła mi do ręki prezent.
- Dziękuję ciociu, ale nie trzeba było. - powiedziałam i wpuściłam gości do domu.
- Mia! - usłyszałam cichutki głosik czteroletniej Jessici
- Jessica! Ale ty urosłaś! - powiedziałam i wzięłam ją na ręce, a ona zaczęła chichotać i bawić się moimi włosami. - Wujek Roger! - krzyknęłam
- Hej maleńka! Wszystkiego najlepszego! - powiedział wujek i dał małą paczuszkę.
- Dziękuję. - powiedziałam i wzięłam podarek.
- Ze mną się nie przywitasz? - usłyszałam głos za sobą.
- Kevin! - krzyknęłam i pocałowałam go w policzek na powitanie.
- Wszystkiego najlepszego kuzyneczko! - powiedział i wręczył torebkę z prezentem
- Dziękuję, ale nie musieliście - powiedziałam i razem z Jessicą zaczęłam otwierać prezenty. Od cioci dostałam czarny kubek, który pod wpływem wysokiej temperatury zmienia się na biały w kwiatki i pierścionek z napisem "love". Od wujka dostałam dwie książki: "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" i coś o wampirach. Jessica dała mi własnoręcznie robioną bransoletkę, a Kevin biały zegarek ze złotą tarczą. Gdy zjedliśmy obiad mama przyniosła tort. Pomyślałam życzenie. To co zawsze:
"Być szczęśliwą" i zdmuchnęłam świeczki. Zaczęliśmy jeść tort. Gdy wszyscy skończyli dorośli poszli porozmawiać do salonu, a ja wzięłam Kevina i Jessicę do mojego pokoju.
- Pobawmy się - prosiła Jessica
- Dobrze cukiereczku, a w co? - spytałam
- W berka - odpowiedziała
- To chodźmy do ogrodu. - powiedziałam i wyszliśmy. Zaczęliśmy się bawić. Najpierw goniłam ja po czym złapałam Jessicę. Ona złapała Kevina. Biegaliśmy chyba pół godziny po czym zmęczeni poszliśmy na plac zabaw, który był blisko domu.
- Dostałaś list? - spytał Kevin siedząc na huśtawce.
- Tak - odpowiedziałam i poprawiłam Jessicę na moich kolanach. Siedzieliśmy tak dość długo, aż w końcu mała zasnęła więc wzięłam ją na ręce i poszliśmy do domu.
- Wujek z ciocią i Jessicą zostają do jutra, a po obiedzie wyjadą - oznajmiła mama
- Fajnie, że zostajecie - powiedziałam
- Dzieci, wy śpicie u Mii, Amanda na kanapie, a my z Rogerem w sypialni. - powiedziała ciocia
- To my idziemy - powiedziałam i poszłam z Kevinem do pokoju niosąc Jessicę. - To ja mogę spać z Jessicą. - to mówiąc zaczęłam ścielić dodatkowe łóżko - Możesz iść do łazienki pierwszy - dodałam
- Ok - powiedział i poszedł się umyć. Wszyscy się umyliśmy położyliśmy się w swoich łóżkach i - nie wiem jak oni - ja zasnęłam odrazu.
***
Zaraz, zaraz coś tu jest nie tak - pomyślałam i poszłam do kuchni napić się. Godzina 8:00 wszyscy jeszcze spali. Nalałam soku do szklanki, gdy nagle usłyszałam wrzask i tak się wystraszyłam, że stłukłam szklankę. Pobiegłam zobaczyć co się stało. Zauważyłam mamę leżącą na kanapie, a na niej książki, które spadły z półki.
- Pomóc ci mamo? - spytałam i zaczęłam zbierać książki i układać na stoliku.
- Dziękuję ci. Zrób śniadanie proszę. O matko już ósma? - powiedziała i pobiegła się ubrać. Wróciłam do kuchni i zaczęłam zbierać szkło ze szklanki. W pewnym momencie mocno się zacięłam i syknęłam z bólu, ale gdy spojrzałam na dłoń zobaczyłam tylko szramę. Żadnej krwi. Pobiegłam do mamy spytać o co chodzi.
- Mamo? Zacięłam się szkłem, bo rozbiłam szklankę, ale nie leci mi krew, zobacz. - pokazałam jej ranę.
- Córko otwórz proszę usta. - powiedziała. Tak też zrobiłam. - Tego się obawiałam. Mia, posłuchaj. Wiesz, że twój ojciec to mugol. Mój ród był zawsze czystej krwi. Miałam wyjść za Tima McScreama i połączyć nasze rody, ale pewien wypadek w tym przeszkodził. Byłam na spacerze i Tim mnie ugryzł, bo okazało się, że jest wampirem co oznaczało, że także się nim stanę. Gdy wszyscy się o tym dowiedzieli, wspólnie stwierdziliśmy, że muszę wyjść za mugola aby moje dzieci nie przejęły tego po mnie. Więc wyszłam za twojego ojca, Toma McNamara, ale widzę, że to nic nie dało, bo wyszły ci kły. Nie leje ci się krew, bo jesteś wampirzycą.* - wytłumaczyła mi. Ogarnął mnie wielki szok, ale pozostało jedno pytanie.
- Co się dokładnie stało z moim ojcem? - mama zawsze mówiła, że zginął w wypadku samochodowym.
- Twojego ojca zabił wilkołak Fenrir Greyback. - powiedziała. - Skarbie, narazie idź przygotuj śniadanie i nikomu nie mów co się stało. Masz tu fiolkę z eliksirem, którego musisz dodać do swojego jedzenia i picia, bo my nie możemy jeść tego co śmiertelnicy. Miej go zawsze przy sobie. Do picia trzy krople, a do jedzenia cztery, przynajmniej pięć minut przed tym jak będziecie jeść. Gdy wrócę z pracy, a ciocia i wujek pojadą wytłumaczę ci wszystko o wampirach, a teraz muszę już iść, pa - pożegnała się mama, ubrała buty, wzięła torebkę, weszła do kominka i deportowała się do ministerstwa. Zawiesiłam fiolkę z eliksirem na szyję i poszłam robić śniadanie. Pomyślałam, że zrobię tosty i jajecznicę, bo w mojej rodzinie wszyscy to lubią. Gdy skończyłam zaniosłam jedzenie na stół i nałożyłam sobie trochę jajecznicy i jednego tosta na talerz i wlałam trochę soku pomarańczowego. Otworzyłam fiolkę z eliksirem i powąchałam. Pachniał ziołami, a kolor był czerwony.Konsystencja była trochę jak woda tylko gęstsza ale nie na tyle żeby nie dało się jej wylać. Wlałam jak mama kazała trzy krople do szklanki i cztery do jedzenia. Po chwili ciecz wsiąknęła, ale jedzenie nie zmieniło ani koloru, ani zapachu. Zaczęłam jeść. Smak także pozostał ten sam. Gdy skończyłam zaniosłam do zlewu naczynia i zostawiłam. Nie wiem czy wampiry mogą dotykać wody, bo czytałam, że np. wilkołaki nie mogą dotykać srebra. Poszłam na górę i zawołałam gości żeby poszli zjeść śniadanie. Gdy zasiedli do stołu ja poszłam się ubrać i wysłałam sowę do matki:
'Mamo! Czy my możemy dotykać wody? Mam myć zęby? Odpisz szybko proszę
Mia'. Odpisała mi prawie odrazu:
'Nie możemy.** Nie myj zębów. Nie musisz, bo one zawsze będą białe, ale jeśli chcesz to możesz wziąć miętówkę
Twoja mama Amanda' Wzięłam biało - czarną koszulkę i czarne espodnie i poszłam do łazienki się ubrać. Włożyłam ubrania, rozczesałam włosy i założyłam zegarek od Kevina, bransoletkę od Jessici i pierścionek od cioci. Popatrzyłam na lustro. No tak, nie widać mnie. Zaczęłam pisać list:
'Mamo! Właśnie zauważyłam, że nie widać mnie w lustrze. Czy na zdjęciach też mnie nie widać? Jeśli nie to czy jest na to jakiś sposób?'
Znowu otrzymałam list prawie odrazu:
'Niestety nie widać nas na zdjęciach***, ale w mojej sypialni w szafce zakazanej jest fiolka z fioletowym eliksirem dzięki któremu widać nas przez 24 h. Żeby otworzyć szafkę, trzeba przekręcić gałkę trzy razy w prawo, dwa razy w lewo i powiedzieć następujące zaklęcie: Sesterca fandeus (czyt. seterca fandeu). Wypij trzy krople i resztę eliksiru przelej do jednej z przygotowanych fiolek i zawieś na szyi jak czerwony eliksir. Zamknij szafkę, przekręć gałkę dwa razy w prawo i trzy razy w lewo i powiedz następujące zaklęcie: Finite. Jeżeli będziesz mogła otworzyć szafkę bez zaklęć to nic, zostaw ją tak, a ja ją domknę ponieważ rzadko się zdarza mag, który umie czarować bez różdżki.
Twoja mama Amanda'
Poszłam do sypialni i zrobiłam to co przeczytałam.
- Sesterca fandeus - powiedziałam i szafka się otworzyła. Wyjęłam eliksir, napiłam się i resztę wlałam do osobnej fiolki, założyłam na szyje i schowałam pod koszulkę. Zamknęłam szafkę i powiedziałam - Finite - i udało się. Szafki nie dało się otworzyć. Wróciłam do łazienki i spojrzałam do lustra. Zobaczyłam, że jestem bardziej blada niż zwykle i zauważyłam kły. Wróciłam do sypialni mamy otworzyłam szafkę i znalazłam eliksir na kły, przelałam trochę do fiolki, ale zostawiłam, bo nie wiem ile mam łyknąć i zamknęłam szafkę.
•••
od autorki:
* nie wiem jak jest naprawdę ale czytałam zmierzch, a tam jest, że wampiry nie mają krwi więc tak piszę,
** wydaje mi się, że wampiry nie mogą dotykać wody i tego się trzymam :),
*** tego też nie wiem dokładnie, ale podobno wampira nie widać na zdjęciu i podobno mają na to eliksir