Rozdział 6

89 5 0
                                    

Rozdział pisane na telefonie, dlatego mogą być drobne błędy :3


Przez ostatnie dni na całe szczęście nic szczególnego się nie działo. Brian mimo pozorów mnie ignorował, a ja wreszcie skontaktowałam się z Chris'em. Opowiedziałam mu o wszystkich ważnych rzeczach. Dzisiaj jest piątek, czyli ostatni dzień szkoły, a później długo wyczekiwany przeze mnie weekend. Pierwszą lekcją był W-f, dlatego wzięłam strój i ruszyłam w stronę szatni. Byłam lekko spóźniona przez ruch uliczny, więc nikogo nie było w pomieszczeniu. Lekcja się zaczęła dziesięć minut temu, dlatego każdy jest już na sali. Zdjęłam czarną bluzkę i jeansy, pozostając w bieliźnie. Wyjęłam strój na wf i założyłam go. Związałam włosy w kucyka i ruszyłam na lekcję. Praktycznie na każdej lekcji jestem skazana na Brian'a, a wychowanie fizyczne nie jest wyjątkiem. Z tego co mi wiadomo, chłopak jest starszy ode mnie, więc musiał najprawdopodobniej nie zdać. Podczas ostatniej rozmowy z Chris'em, zapytałam go jaki dokładnie jest jego cel. Chłopak stwierdził że musi w pierwszej kolejności zdobyć adres bazy, jak i domu Richarda. Co dalej? Na to pytanie chłopak odpowiedział że powie mi jak już odkryję te dwa adresy. Od razu po przekroczeniu wejścia na salę trener spojrzał na mnie dość niezadowolony.

- Cztery kółeczka truchtu za spóźnienie, młoda damo. - Przewróciłam oczami i zaczęłam spełniać jego polecenie. Brian wraz z kolegami kozłowali piłkami do kosza i śmiali się. Naprawdę coś tutaj jest na rzeczy. Już na początku mojego pobytu zniszczył mi samochód za błahostkę. Ostatnio dałam mu z liścia w twarz, więc nie ma opcji żeby dał sobie spokój. Nie mam pojęcia co ten frajer kombinuje, ale mam zamiar dowiedzieć się w najbliższym czasie.
~°~°~°~
Wzięłam tackę z jedzeniem i zajęłam miejsce przy jednym stoliku na stołówce. Spojrzałam na sałatkę, która znajdowała się w miseczce. Nie miałam w ogóle apetytu, dlatego grzebałam widelcem w jedzeniu, wpatrując się w nie.
- Cześć, złociutka. - Uniosłam brwi, kiedy zobaczyłam Brian'a dosiadającego się do stolika.
- Czego chcesz? - Warknęłam
- Widzę że jesteś w złym humorze. - Stwierdził
- Jeżeli nic nie chcesz, to daj mi święty spokój.
- Projekt. Z tego co wiem musimy zrobić go razem.
Spojrzałam na niego podejrzliwie. Co on kombinuje?
- Owszem. I?
- Gdzie i kiedy go zrobimy? - Zapytał
- Nigdzie i nigdy - Uśmiechnęłam się sztucznie.
- Posłuchaj. Uwierz mi ostatnie czego chcę to robić z Tobą cokolwiek, ale nie mam zamiaru oblać biologii z powodu twojego kaprysu.
Roześmiałam się głośno.
- Nagle pilny uczeń z Ciebie się zrobił?
Chłopak prychnął.
- Mówię poważnie.
- Ja też. - Odpowiedziałam - Posłuchaj, nie wiem co kombinujesz, ale
- Nic. Nie. Kombinuje. - Powiedział lekko zirytowany akcentując każde słowo. - Więc? U mnie, czy u ciebie?
Przez chwilę nad tym myślałam. Nie wezmę go so siebie do domu. Tego jestem pewna. Pójście za to do niego, może się okazać złym i głupim pomysłem.
- Zgoda. - Mruknęłam po czym wstałam - U ciebie. O której i kiedy?
- Po szkole?
Skinęłam głową. Muszę się dokładnie zastanowić czy na wszelki wypadek brać broń. Może to absurdalne ale wolę być zabezpieczona. Underwood zachowuje się dziwnie. Bardzo dziwnie.
***
Za Brian'em szłam do jego samochodu. Wiedziałam że to będzie jak Igrzyska śmierci. Zaintrygował mnie jednak fakt, iż Underwood zaproponował że zrobimy pracę u niego. Jeżeli naprawdę zaprowadzi mnie do siebie, to muszę przyznać że pójdzie zbyt łatwo. Już i tak w szkole muszę być bardzo ostrożna, ponieważ Brian może się czegoś dowiedzieć. Brian przeszedł na około swojego czarnego Camaro i otworzył drzwi. Weszłam na miejsce pasażera. Chłopak zajął miejsce przy kierownicy i odpalił silnik. Jechaliśmy w ciszy, ale pasowało mi to. Nie chciałam żeby Chłopak mnie zdenerwował czy też sprowokował żebym znowu go uderzyła. Mimo iż udawałam wyluzowaną, byłam również czujna. Uważnie śledziłam drogę, którą jechaliśmy i obserwowałam okolice. W pewnym momencie zadzwoniła mi komórka. Nosz kurwa, serio?
- Nie odbierzesz? - Brian uniósł brew, nie spuszczając wzroku z drogi.
- Zajmij się prowadzeniem. - Mruknęłam po czym wyjęłam komórkę. Na wyświetlaczu pojawił się napis świadczący o tym, że dzwoni mój chłopak. Przesunęłam palcem po zielonej słuchawce, przyciskając telefon do ucha po stronie przeciwnej niż siedzi Underwood.
- Halo?
- Cześć kotek. - Głos Chris'a rozniósł się w słuchawce - Jesteś już w domu?
- Nie. Jadę robić projekt z Brian'em.
- Oh. - Mruknął - Rozumiem. A gdzie jedziecie?
- Do niego.
- Hm.. Okej. Zadzwonię później dobrze?
- Jasne. - Odpowiedziałam z westchnięciem.
Rozłączyłam się i schowałam telefon. Zdziwił mnie fakt że Chris nie protestował. Myślałam że mi zabroni, albo po prostu zacznie na mnie wrzeszczeć że postradałam zmysły, ale nic takiego nie nastąpiło. Wiedziałam że Underwood przysłuchiwał się rozmowie, ale nie komentował tego.
Po kilku minutach samochód się zatrzymał, a my znajdowaliśmy się przed ogromnym domem jednorodzinnym. Muszę przyznać że posiadłość robiła wrażenie. Chłopak wysiadł z samochodu, a ja zrobiłam to samo zaraz po nim. Brian bez słowa zaczął iść w stronę wejścia. Szłam za nim rozglądając się dookoła.
- Rozglądasz się tak, jakbyś myślała że chcę Cię zaraz tutaj zabić i zakopać w ogródku.
- Czyżby? Akurat o tym myślałam. - Powiedziałam sarkastycznie, a chłopak przewrócił oczami. Wyjął z tylnej kieszeni pęk kluczy, po czym otworzył drzwi od domu. Pokazał mi gestem dłoni żebym weszła pierwsza. Prychnąłem pod nosem.
- Nie udawaj dżentelmena, którym nie jesteś. - Powiedziałam po czym przekroczyłam próg domu.
Zapowiada się ciekawe popołudnie.

Dangerous Girl ~ Niebezpieczna dziewczynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz