Rozdział 1

124 7 0
                                    

- Pamiętaj, uważaj na siebie. - Ostrzegł Alex, mój najlepszy przyjaciel, jak i również prawa ręka Chris'a.

- Zawsze uważam - Odpowiedziałam nakładając na siebie czarną, skórzaną kurtkę.

- Wiem. Po prostu nie chcę żeby coś ci się stało.

Westchnęłam i odwróciłam się w stronę czarnowłosego. Patrzył na mnie, a w jego oczach widziałam troskę.

- Dlaczego każdy tak się o mnie martwi? - Zaczęłam - Jestem dużą dziewczynką, Alex. Poza tym pamiętaj że umiem się bić lepiej niż ty. - Uśmiechnęłam się zadziornie

- Gówno prawda, kochanie. Poza tym JA lepiej strzelam z broni. - Uniósł dumnie brodę.

- Racja, to wyjaśnia dlaczego omal mi łba nie odstrzeliłeś na ostatniej akcji.

- Jak jesteś taka wkurwiająca to się nie dziw. - Zaśmiał się

Uśmiechnęłam się i zawiesiłam sobie torbę na ramieniu.

- Lecę dryblasie - Puściłam mu całusa w powietrzu - Będziemy w kontakcie.

~°~°~

Zaparkowałam moje czarne BMW na jednym z wolnych miejsc, po czym wyszłam z samochodu. Muszę przyznać że nic ciekawego. Szkoła jak szkoła. Graffiti na jednym z murków obok wejścia, spory parking i boisko z boku budynku. Nacisnęłam przycisk zamykający samochód i ruszyłam w kierunku głównego wejścia. Od razu usłyszałam szepty, zapewne skierowane w moją stronę. Każdy się na mnie gapił, ale szczerze miałam na to wywalone. Weszłam do budynku i zaczęłam się rozglądać. Szłam przez długi korytarz, mijając szafki po bokach. Moim celem było znaleźć sekretariat. W końcu muszę być normalną uczennicą, w normalnym liceum. Gdyby nie to, że obiecałam Chris'owi że mu pomogę pomścić jego siostrę, nigdy bym się na to nie zgodziła. Dlaczego pomścić? Otóż Richard, odwieczny wróg mojego chłopaka, posunął się za daleko. Chcąc zniszczyć życie Chris'a zabił jego młodszą siostrę. Miała dopiero 15 lat, a tak szybko odeszła. Miała na imię Cassandra i zawsze chodziła uśmiechnięta. Zawsze kiedy ją widywałam zazdrościłam jej. Zazdrościłam jej tego, że chodzi uśmiechnięta i że ma beztroskie życie, o którym ja w jej wieku mogłam pomarzyć. Już od kiedy miałam piętnaście lat, do głowy wpajano mi reguły i nakazy, których miałam przestrzegać. Nigdy nie mogłam bawić się jak zwykła dziewczynka lalkami, tylko od zawsze musiałam się uczyć jak strzelać z broni, czy też jak unieszkodliwić przeciwnika. Miałam bardzo surowego ojca, który jak chociażby jedna łza spływała po moim policzku, podnosił na mnie rękę. Zazwyczaj jeszcze bardziej się rozklejałam i dostawałam ponownie.

" Tylko słabi płaczą"

To zdanie zostało ze mną do dziś. W końcu oduczyłam się płakać. Wszystko trzymałam w sobie. Zostało mi to do teraz. Odkąd skończyłam czternaście lat, czyli dokładnie cztery lata temu, z moich oczu nie poleciała ani jedna łza.

Chris nie musiał mnie długo przekonywać żebym śledziła syna Richarda. Wiedział że to jego słaby punkt. Mimo mojego charakteru i stylu życia nie jestem mordercą, dlatego zanim się zgodziłam Chris musiał obiecać mi że nie zabije chłopaka. Mimo iż w wielu rzeczach mu pomagam nie traktuje mnie jak zabawkę. Wręcz przeciwnie. Martwi się o mnie i zawsze pyta czy wszystko w porządku. Wielu osobom wydaje się że muszę się czuć wyjątkowo kiedy ktoś się tak o mnie troszczy, jednak mnie to zaczęło denerwować. Od zawsze musiałam radzić sobie sama. Nie jestem przyzwyczajona do zwierzania się komuś, przytulania kogoś czy innych tego typu pierdół. Nie lubię tego. Uważam że to nie potrzebne i nic nie pomaga.

Kiedy szłam tak rozmyślając nie zauważyłam jak jedne z drzwi przede mną otworzyły się gwałtownie. Odskoczyłam na bok i dzięki Bogu, ponieważ widząc z jakim hukiem uderzyły w ścianę cieszę się że to nie byłam ja.

Osoba, która wyszła z pomieszczenia wyglądała na wściekłą. Z ust Chłopaka - jak się okazało - wyleciał rząd przekleństw, po czym nie spoglądając na mnie poszedł w stronę wyjścia. Weszłam do gabinetu, z którego wyszedł nerwus. Jak się okazało trafiłam na gabinet dyrektora. Starszy mężczyzna spojrzał z nad papierów i zlustrował mnie wzrokiem.

- Panienka Clarkson? - Spytał przyjaznym tonem

- We własnej osobie - Uśmiechnęłam się uroczo. W końcu muszę jakoś zrobić dobre wrażenie na nauczycielach.

- Doskonale! - Uśmiechnął się szeroko, a w kącikach jego oczu pojawiły się drobne zmarszczki - Za chwileczkę dam ci kluczyk do szafki. Będziesz w niej miała zestaw podręczników.

Skinęłam głową, a on zaczął szperać w szufladach. Po kilku sekundach zadowolony podał mi mały, srebrny kluczy z zawieszką, na której był napisany numerek szafki.

"128" - taki był mój numerek. Rozglądałam się po korytarzu aż w końcu natrafiłam na właściwą. Przekręciłam mały zamek i otworzyłam drzwiczki. W środku był zestaw książek, o którym zresztą wspominał mi mężczyzna. Na drzwiczkach widniało małe lustereczko. Korzystając z okazji zerknęłam w swoje odbicie. Moje szare oczy, podkreślone były tuszem do rzęs oraz czarnym eyelinerem, a swoje pełne usta podkreśliłam malinowym, delikatnym błyszczykiem. Włosy, których ostatecznie postanowiłam nie farbować związałam w koński ogon. Wiedziałam że moja decyzja nie spodoba się Chris'owi, ale cóż poradzić? Takie życie.

Pierwszą lekcją według mojego planu miała być historia. Po przejściu na drugie skrzydło szkoły, odnalazłam właściwą salę. Wraz z dzwonkiem na lekcję weszłam do klasy i zajęłam miejsce w ostatniej ławce. Wyjęłam potrzebną książkę i spojrzałam przez okno. Po szybie spływały krople deszczu. Dobrze że jestem samochodem.
- Koleżanko, chyba ci się miejsca pomyliły. - Spojrzałam na dziewczynę stojącą przy ławce. Patrzyła na mnie wrogo. Jej sukienka nie sięgała nawet do kolana, a makijaż był tak mocny, że mógł służyć jako odblask. Paznokcie były tak długie że nie wiem, jak ona się posługuje dłońmi w ciągu dnia.
- A ty chyba pomyliłaś budynki. Do burdelu w inną stronę. - Powiedziałam spokojnie
Oczy dziewczyny w tej chwili wyglądały jak pięcio, a usta miała rozdziawione ze zdziwienia - I zamknij usta, żeby ci mucha nie wleciała.
Po klasie przebiegł szmer. Nie był to śmiech jak się spodziewałam. Każdy milczał. Ciszę przerwał jakiś chłopak wchodzący do sali. Do środka wszedł wysoki, dobrze zbudowany brunet. Wzrokiem przejechał po klasie, a jego spojrzenie zatrzymało się na mnie. Leniwie lustrował mnie wzrokiem. Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, uniosłam jedną brew, a on przeniósł wzrok na blondynę, która nadal się na mnie patrzyła.
- Ty.. - Wysyczała, pokazując na mnie palcem wskazującym. - Pożałujesz że ze mną zadarłaś.
Zaśmiałam się, a każdego wzrok przeniósł się na mnie. Nawet chłopak uniósł w zaskoczeniu brwi. Blondyna wściekła uniosła głowę i wyszła z sali.
Dzięki Bogu że nie przefarbowałam włosów...

~°~°~°
I jak? Wiecie coś więcej o naszej bohaterce. Następnym razem bedzie się więcej działo, to wam obiecuję ^^

Dangerous Girl ~ Niebezpieczna dziewczynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz