Po wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku tygodni, Isak żył w stresie. Bał się, że jego związek z Evenem skończy się szybciej, niż się zaczął, jednak z całych sił starał się zignorować to cholerne uczucie.
Po Wigilii spędzonej z Evenem oraz najbliższymi przyjaciółmi, jak również dzięki rozmowie z Sonją, blondyn był na coraz to lepszej drodze do tego, by zapomnieć o strachu i żyć z dnia na dzień, nie przejmując się tym, co nastąpi jutro, z chłopakiem jego marzeń u boku.
Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę, po prostu cieszyli się obecnością drugiego, nie oczekując niczego więcej od życia. Isak kochał Evena i wiedział, że chłopak odwzajemnia to uczucie. I nic ani nikt tego nie zmieni.
I choć początkowo ostatni dzień w roku mieli spędzić oddzielnie, ostatecznie i tak oboje zgodzili się pójść na imprezę noworoczną do Evy.
*•*•*
— Gotowy, piękny chłopcze? — głos Evena wyrwał blondyna z zamyślenia. Wygładził białą koszulkę z nadrukiem obrazu Van Gogha, poprawił swojego snapbacka, po czym odwrócił się w stronę chłopaka z lekkim uśmiechem na ustach.
— Nigdy nie byłem bardziej, Even — parsknął śmiechem i podszedł do Næsheima, ten praktycznie od razu objął dłońmi twarz młodszego chłopaka i złożył na jego ustach szybki i niechlujny pocałunek, który chwilę później przerodził się w bardziej czuły. Żadnemu z nich się już nie spieszyło, delektowali się tą chwilą tak długo, jak tylko mogli.
Isak cieszył się z powodu każdej mile spędzonej chwili z Evenem, każdego drobnego gestu z jego strony, bo wiedział, iż to, co mają może się skończyć w niedalekiej przyszłości. Nie chciał tego, za wszelką cenę chciał być z chłopakiem już zawsze, choć dla innych może to brzmieć wręcz absurdalnie.
Isak wsunął palce we włosy Evena i pociągnął delikatnie za ich końcówki, na co blondyn lekko się uśmiechnął, nie przerywając pocałunku.
Even niezauważenie wsunął swoje zimne dłonie pod koszulkę młodszego chłopaka i przesunął nimi w górę po jego brzuchu, oboje w tym momencie wiedzieli, do czego to wszystko zmierza.
Isak popchnął delikatnie blondyna w stronę swojego łóżka, dając mu tym samym jednoznaczny sygnał.
— Hej, nie chcę przeszkadzać, ale...— Siedemnastolatek odsunął się od Evena i speszony spojrzał na swojego współlokatora. — Potrzebujecie chyba jeszcze trochę czasu, co?
— Eskild! — Isak złapał jedną ze swoich koszulek leżących na podłodze i rzucił nią w uśmiechniętego chłopaka. Kątem oka spojrzał na Evena, który podobnie jak Tryggvasson, uśmiechał się nieznacznie. — Zapomniałeś już, jak się puka?
— Oh, doskonale wiem, jak to się robi, Isak — Chłopak przewrócił jedynie oczami i spojrzał znacząco na współlokatora. — Dobra, już dobra, wychodzę! Tylko proszę, wyjdźcie za jakieś dziesięć minut, ok?
Blondyn westchnął pod nosem i pokiwał głową, dając znak, iż zrozumiał, a wtedy Eskild wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
— On jest taki...
— Zabawny?
— Wkurzający.
YOU ARE READING
ᴋɪss ᴍᴇ ᴀᴛ ᴍɪᴅɴɪɢʜᴛ // ᴇᴠᴀᴋ ᴏɴᴇsʜᴏᴛ
Fanfiction«and i just want you to kiss me at midnight and never, i repeat - NEVER let me go» *** okladeczka od @seohyen 💜