Rozdział 1

30 3 12
                                    



Lisica

-Jestem strasznie zmęczona. Zarwana nocka to nie zbyt dobra chwila na to by uciekać. Trzeba coś znaleźć by się gdzieś ukryć. Po długim czasie znalazłam spory obszar pokryty lasem w którym zaczęłam się rozglądać.- Auć! Dostałam z liścia od pewnego drzewa. -Pierdolona gałąź!      Dobra spróbuj się uspokoić, jest dobrze tylko trochę spanikowałaś. -Kurwaaaa! Ja pierdole ale ty jesteś głupia nie drzyj japy przecież się wydasz. Nagle zauważyłam goniących mnie kilku kolesi ale bardzo daleko. Śmiesznie to wyglądało, tak jakby czarne kropki skakały w lesie.

-Fuck!Nadal mnie szukali . Trzeba się tam ukryć.  Podbiegłam do małej chatki w środku samego lasu. Po cichu wkradłam się przez drzwi i celowałam nabitą spluwą ta gdzie spoglądałam. Nagle wiatr sam zamknął drzwi po czym szybko odwróciłam się z coraz szybszym oddechem. Moje serce biło jak najęte. Krople potu spływały mi po rękach, gdy nagle usłyszałam cichy skromniutki  głosik.

??? -Mamusiu czy to ty? Ty nie jesteś moją mamusią, co tu robisz? Mała dziewczynka w piżamce otulająca poduszkę w rękach z zaniepokojoną miną, patrzyła ze łzami w oczach na mnie jak na osobę która miałaby ją skatować.- Po co potrzebna ci ta broń?Trochę kaszlała, może była chora.

Lisica

-Ciii! Musimy być cicho bo na znajdą. Wypatruje przez okna swego wroga"Czarną Bliznę"po czym schowałam broń. -Dobra nikogo nie ma. Jestem Lisica uciekam przed złym panem bo odeszłam z jego gangu. Mówiłam szeptem żeby nie zdradzić swej kryjówki.-Czemu jesteś sama, nikt się tobą nie opiekuje?

Mia

-Jestem Amelia, ale mówią na mnie Mia. Moja mama miała wrócić dwa dni temu, ale jej nie ma. Pomożesz mi jej szukać? Patrzyła swymi szklistymi oczami na mnie. 

Lisica

Była spoko, chodź nie za bardzo mi odpowiadało że muszę się nią zaopiekować. Jej matka pewnie się schlała i leży teraz w rowie albo miała do czynienia z Czarną Blizną. -No ale ja muszę już iść nie mogę tu dłużej zostać.

Mia

-Czekaj! Weź mnie ze sobą! Poszukamy mojej mamy. Nie zostawiaj mnie samej w tym domu, strasznie się boję bo jest zimno, a nocą wieje wiatr przez co słychać jakby straszyły w nim duchy,bo dach jest dziurawy. Wtedy na twarzy pojawiła się jej smutna mina opuszczonego szczeniaczka.

Lisica

Nie chciałam zostawiać tej małej na pastwę losu, ale gang Czarnej Blizny mnie gonił. -No zgoda, ale szybko się ubierz. Na dworze nie jest tak ciepło. Sama wiesz, że na dworze hula wiatr. Gdy wypowiedziałam te słowa usłyszałam dźwięk zatrzaśnięcia drzwi samochodowych. Wyjrzałam przez okno i to z pewnością nie była mama Miji. -Cholera! Mia szybciej! Kiedy wychodziła ze swojego pokoju pociągnęłam ją za rękę i jak najszybciej wyszłyśmy tylnymi drzwiami. -Musimy uciekać zły pan nas goni,a raczej mnie. Chodź to nie zmienia faktu musimy już iść.

Mia

-Ale moja mama? Znajdziemy ją przecież nie chce zostać sama, w dodatku nie poradzę sobie. Kto będzie chciał mnie słuchać? Dla wszystkich jestem tylko kula u nogi, zawsze tak było. Mój ojciec pił jak wiecznie spragniony, a matka ledwo dawała sobie z tym rade. W końcu odeszłyśmy od niego i zamieszkałyśmy tutaj.Opowiedziała mi swoją historię nawet na mnie nie spoglądając. Wiedziała że, nie ma wyboru więc uciekłyśmy najdalej jak się dało, aż dotarłyśmy do skromnego mieszkania Lisicy. 

Lisica

Otworzyłam jej drzwi, a Mia nie była co do tego przekonana ale wiedziała że musi tam wejść bo , albo wejść i chociaż na trochę zostać albo szukać matki nie wiadomo gdzie.- Rozgość się. Powiedziałam lecz ona chyba tego nie usłyszała. Była bardziej zainteresowana moim psem. Był miły, ale nie dla każdego. -Wabi się Agon. O dziwo jak na Dog'a niemieckiego na nią nie warczał, lecz dał się głaskać . -Chcesz coś zjeść albo pić? Była zapatrzona w niego jak w obrazek. -Agon! Chodź jedzenie! Wtedy zrobiłam obiad z tego co miałam w lodówce i podałam do stołu.

Mia

-Nie jestem za bardzo głodna. Popatrzyła na naleśniki jakby na stole leżało surowe mięso. -Skąd masz Agona? Tak dobrze mówię? Agon?

Lisica

-Tak, Agon. W sumie to ze schroniska. Nie jestem na ogół taka przyjazna. Musiałam mieć psa który mnie obroni, a Agon nadawał się idealnie. Jest duży i szybki wiec większość osobników się go boi. Wyobraź sobie. Idziesz z takim Agon przez miasto więc nikt ci nie podskoczy. A tak naprawdę to nie jestem Lisica, tylko Ronnie. Lisica to moje przezwisko dla tajniaków. Oni nie muszą znać mojego imienia, a pozatym fajnie tak posługiwać się pseudonimami. Jedz, bo stygnie.

Mia

-A czy ja też mogę mieć jakieś przezwisko?  Tylko trzeba sobie jakieś wymyślić. Tylko jakie....Rozglądała się po całym pokoju szukając inspiracji.- Agon pomożesz? 

Ronnie

-Zjedz to może wymyślisz? Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. To było dziwne, bo rzadko kto mnie odwiedzał. Wystraszyłam się. -Mia schowaj się! Po cichu do niej wołając. Podeszłam do drzwi lecz nie miałam w drzwiach ani szybki, ani małego okienka przez które się zerka. Zaczął walić do drzwi jakby się paliło. Ja wtedy wróciłam się po broń. Chwyciłam za klamkę i pociągnęłam a tam...



Dalsza część będzie w następnym rozdziale. Dajcie znać jak wam się podobało, to moja 1 książka więc nie jest za rewelacyjnie ale zawsze coś. Pozerki i buziaki dla wszystkich.:)


Morderca miłość czyni.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz