Dzień, jak co dzień.
Wstaje z myślami o śmierci...
Wchodzę do łazienki. Myje zęby, ręce....Nakładam makijaż ale w sumie nie wiem po co .... Jestem sama... Nikomu na mnie nie zależy, wszyscy potrafią się na tobie wyżywać. Wychodze z łazienki, kieruje się do mojej garderoby. Wyciągam z niej czarne spodnie z dziurami na kolanach, siwy swetr i czarne glany. Ubieram się. Włosy zostawiam rozpuszczone z przedziałkiem na środku głowy. Na moją głowę pełną samobójczych myśli wkładam siwą (materiałową, bez daszka) czapkę z adidas'a.
Ide na dół z moim plecakiem. Nie jem śniadania, po co? Może jestem bogata. Ale dla mnie to nic. Nie wiem, za pieniądze nie kupisz szczęścia, zakochania czy miłości. Wzięłam mój telefon i słuchawki po czym włączyłam moją Playliste. Po chwili w słuchawkach zabrzmiała pierwsza melodia Green Day - American Idiot. Szłam na przystanek. Doszłam, i od razu przyjechał Bus. Wsiadam, a że nie mam miejsca pytam się jakiegoś bruneta o udostępnienie mi miejsca
- Mogę usiąść?
- Hmm? A tak jasne.. - uśmiechnął się do mnie uprzejmie i wziął swój plecak od strony okna. Usiadłam, i zaczęłam patrzeć się w szybę.|<~>|<~>|<~>|
Usiadłam w ławce i dzień jak co dzień, wyciągnęłam zeszyt i długopis. Do klasy weszła nauczycielka matmy i ten brunet z busa. Pani weszła z nim na środek klasy i go przedstawiła
-To jest wasz nowy kolega. Leonrde Devries. Leondre usiądź z... Lucy.-wskazała ręką na moją ławkę. Że co proszę!!? On ma tyle wolnych miejsc... Czemu akurat ja?! Usiadł obok mnie, i się rozpakował..
- Hej - powiedział pełny entuzjazmu
- Taaa... Cześć
- Co tam?
-Nic...
-Aha.. - na tym skończyliśmy naszą "rozmowę".
<~><~>PO db w on<~><~>
Spakowałam swoje rzeczy i ze strachem wyszłam z klasy. Przemierzałam korytarz że strachem, a gdy już szłam tą ciemniejszą stroną, bałam się jeszcze bardziej... W tej części napadają mnie coraz częściej.. Biją mnie, wzywają, a ja? Poddaje się i płacze.. Bo co mam zrobić? Na początku się wyrywałam, a jak poszłam z tym do dyra to powiedział cytuję
Co mnie to obchodzi? Radź se sama, takie życie!!
Każdego dnia jest coraz gorzej... Nie wiecie o mnie wszystkiego, ale może kiedyś się dowiecie...
Idąc przez korytaż ktoś pociągnął mnie gwałtownie za plecak. Zaczyna się...
To on...
- Cześć!! Znowu się widzimy no nie?! Też się cieszę - czułam jak moje oczy powoli się szkliły, a po chwili poczułam spływające łzy po moich policzkach...
- Nie rycz!! - zadał mi pierwszego kopniaka przez którego wylądowałam na posadzce.. Poczułam jak uderza mnie w policzek z pięści. Łzy spływały mi w tej chwili strumieniami. Bałam się okropnie, czułam przeszywajacy ból spowodowany kopniakami i uderzeniami... Byłam już tak pobita że już nawet tego nie czułam, już myślałam że umrę i trafię do nieba... Pomyliłam się....
Ujrzałam go.... Mojego anioła... Uratował mnie...Leondre P.O.V.
Idę szukając mojej szafki, ale zauważam jakiegoś chłopaka który bije jakąś dziewczynę, zaraz, zaraz... To Lucy! Podbiegam i krzycze
- Zostaw ją! - odpycham go od niej, przy okazji mu przywalam mu z pięści w twarz
- I co fajnie jak ktoś cię bije?!
- Noo nieee....
- No właśnie to czemu bijesz ją?!
Małą, bezbronną, chudą, nie mającą siły na wstanie!!? Co ona ci do chuja zrobiła?!! - biorę nieprzytomną Lucy na ręce i jej żeczy kierując się w stronę jej domu... Zaraz, zaraz... Ja nie wiem gdzie ona mieszka! Ale ze mnie idiota... Tak więc zawracam, i kieruje się w stronę mojego domu ...Hej...
Teraz w roli głównej Leondre Devries i Lucy Smith...
Jakie wrażenie odnosi pierwszy rozdział?
W zupełności odzwierciedla moją psychikę. To do two!! W mediach Lucy
CZYTASZ
(Nie) Jestem Sama // BAM
FanfictionLucy. Zawsze sama... Do czasu aż..... Jesteście ciekawi tego co się wydarzy? Zapraszam!