5. Prawie zniszczyliśmy miasto

343 35 2
                                    

  Cały statek zrobiony był z metalu, wszędzie było ciemno i dosyć cicho. Prawie cała załoga zajmuje się poszukiwaniem uciekinierki. Jak na ironię sama poszła do nich na statek a akurat ich w nim nie ma. Bywa. Postanowiliśmy się nie rozdzielać, oddzielni jesteśmy słabsi a tak gdy nas zaatakują mamy szansę wygrać. Aktualnie jesteśmy w poszukiwaniu czegokolwiek co może zaszkodzić strażnikom. Tylko, że statek okazał się być większy niż na zewnątrz i trudno znaleźć główne sterowanie.

-Ej Kori, na pewno nie wiesz gdzie jest jakieś tam główne coś co może ich powstrzymać?- kolejny raz spytał się o to Garfild.

-Kolejny raz mówię, że nie wiem, przypominam Ci jako iż byłam tu więźniem i nie mieli okazji mnie po nim oprowadzić. - wyraźnie była już zielonym zirytowana ale nie chciała tego pokazać, więc uśmiechała się sztucznie.

Zrobiłem kolejny skan pomieszczenia. Niestety, nic nie wykryło ważnego.

-Ehh.. w takim tempie to rozwalą całe miasto.- westchnął Victor.

-Jeśli masz jakiś pomysł by przyspieszyć to wal.- powiedziałem zirytowany. Nie lubię gdy ktoś mnie pogania.

-A żebyś wiedział że mam!- powiedział dumny. Ja za to spojrzałem się na niego pytająco.

-Główne sterowanie musi pobierać najwięcej energii, czyli wysyła najwyższą częstotliwość emitowanego promieniowania. Więc, wystarczy namierzyć miejsce z największą mocą promieniowania elektrycznego a wtedy zostanie nam tylko dostać się w te miejsce bez niepotrzebnych starć z przeciwnikiem.

-Coo??- najwyraźniej Garfild nic nie zrozumiał, zresztą jak i reszta.

-Dobry plan Victor, tylko zostaje nam w jakiś sposób namierzyć promieniowanie.- stwierdziłem.

Gdy pół-cyborg usłyszał, że go chwalę od razu zmienił nastawienie, tak jakby nigdy nie był przez nikogo doceniany za swoje pomysły.

-O to się nie martw, mam swoje sposoby.- uśmiechnął się chytrze.

Po chwili z jego ramienia wyszły małe kable przyczepiając się do ściany statku. Z jego przedramienia wysunął się wbudowany ekran dotykowy w którym pół-cyborg coś klikał.

-Mam! Namierzyłem!- wykrzyknął radośnie.

-Ciszej bo ktoś się zainteresuje.- pouczyła go Raven.

-Skoro już wiem to ruszamy.- zdecydowałem czekając aż robot pójdzie przodem.

                        ........

-Wow! Ale tu dużo światełek!- ucieszył się jak dziecko zielony, gdy powalał ostatniego strażnika.
Upewniając się, że wszystkich ubezwładniliśmy, podszedłem do jednego z komputerów.

-Ja i Victor zajmiemy się hakowaniem a wy pilnujcie czy ktoś nie idzie.- zadałem polecenie, następnie zajmując się maszyną.

                      ........

-To... ty jesteś kosmitką, tak?- zagadał Garfild do Koriand'r.

-Tak.- odpowiedziała krótko zajmując się dalej pilnowaniem wejścia.

-Czyli... masz jakąś dodatkową rękę bądź głowę tak jak w filmach?!- mówił podekscytowany.

-Nie, ale mam 7 żołądków. A tak to nie różnimy się dużo od ludzi. Jesteśmy tylko lepiej zbudowani, wytrwali i szybciej się regenerujemy. I nie lubię jak mówisz na mnie kosmitka, wolę jak byś mówił tamaranka. Tak nazywa się lód z mojej planety- Tamaranu.- powiedziała lekko się uśmiechając by po chwili znów przyjąć maskę poważnej.

-Ym, dobra.- podrapał się po karku.

-Ej chyba będziemy mieć towarzystwo!- zapowiedziała Raven.

-Zatrzymajcie ich!- krzyknąłem.

Od razu posłuchali się i pobiegli na korytarz.

-Ej dadzą radę ich przetrzymać zanim skończymy?- spytał zmartwiony Victor.

-Dadzą radę.- "muszą" pomyślałem.

Po kilku minutach prawie skończyliśmy rozbrajanie statku z mocy. Słychać było z korytarza dźwięki walki, która z każdą chwilą cichła. Czyżby przegrywali? Ta myśli jeszcze bardziej zmotywowała mnie do szybszej pracy.

-I mamy to! - krzyknął zadowolony pół-cyborg.

Następnie światła zgasły na monitorach a statek zaczął spadać w dół.
Złapałem się za odstającą rurę by nie poddać się grawitacji.

-Jesteś pewny, że wyłączyłeś zasilanie tylko te z którego brali energię do broni?!- zapytałem głośno chłopaka.

-A nie ty miałeś to zrobić?!- krzyknął Victor przywarty do sufitu.

Po jego słowach dostałem się jak najszybciej do komputera grzebiąc w ustawieniach. Gdy ustawiłem wszytko poprawnie statek odzyskał moc zatrzymując się w powietrzu.
Z ulgą westchnąłem, bo prawie przez nasze nie porozumienie nie ucierpiało miasto.

-Dobra, podskoczyła adrenalina.- zaśmiał się zdenerwowany.

-Chodźmy reszcie lepiej pomóc.- również zaśmiałem się zdenerwowany cała sytuacją.

Dotarliśmy do zbierającej się z ziemi grupce.

-Co wyście tam poklikali!?- wrzasnął obolały Garfild.

-Małe nieporozumienie.- podrapał się po karku cyborg.

-Lepiej się stąd zwijajmy zanim przyślą posiłki.- poinformowałem grupę.

Pędem pobiegliśmy w stronę wyjścia, oczywiście kilka razy myląc drogi w tym wielkim statku.
Gdy tylko znaleźliśmy się z powrotem na ziemi przed nami stali...

________________________________
Taaa.... najlepiej nie wyszło😆
Jednak mam nadzieję, że w minimalnym stopniu się podobało😅

~~~~~Do następnego🤓

Teen TitansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz