Wstałam pełna energii, zresztą jak zawsze. Taa..wieczna optymistka. Z niewielkim wysiłkiem, bardzo, ale to bardzo leniwie, spojrzałam na zegar znajdujący się nad biurkiem. Godzina 10. Mam jeszcze 2 godziny. Ugh...nigdy nie lubiłam czekać, co dopiero teraz? Szykowanie się zajmuje mi z godzinę włączając w to śniadanie, wszystkie poranne łazienkowe czynności, lekki makijarz i wybór stroju na dziś. Wstałam. Leniwym krokiem poszłam do kuchni przygotować dobie śniadanie. Nie jestem gruba więc nie stosuję diety. Odpuść sobie opowiadanie i zbędne pierdzielenie o tym jakie to śniadanie zjadłam i tak dalej. Wzięłam prysznic, umyłam zęby, a mój dzisiejszy outfit składał się z czarnych rurek i o dwa rozmiary za dużej szarej bluzy z nadrukiem myszki Miki.
Godzina 11. Teraz tylko czekać 1, długo ciągnącą się godzinę, na to, aż ON się wreżcie pojawi.
Po dłuższym czekaniu usłyszałam dzwonek do drzwi, do których chwilę potem podbiegłam. Chwilę się uspokajałam, a dopiero po tym otworzyłam drzwi. Jak gdyby nigdy nic wszedł do mojego domu, zdjął buty i po,ierował się do mojego pokoju. Położył się wygodnie na kanapie i przeszywał mnie wzrokiem.
-ee..to co oglądamy? -lekko spędzony spytałam
-no jak to co? Jasne że... romanse- zapiszczał jak mała dziewczynka, przez co chwilę później wiłam się ze śmiechu na podłodze. Głupawka. Wzięłam do ręki białą puchatą poduszkę i walnęłam nią chłopaka, co napewno go nie zabolało. On nie czekając dłużej wziął taką samą poduchę i takim o to sposobem rozpowrzechniła się bitwa na poduchy. Nie wiem ile to trwało, ale na pewno nie krótko.
-przestań...już no..ej..poddaje się... PRZESTAŃ!- ja to nawet bitwę na poduszki umiem przegrać 😒
-będziesz grzeczna?
-ja ZAWSZE jestem grzeczna.
Chłopak parsknął śmiechem, ale już po chwili wił się na podłodze ze śmiechu. Ja tylko z rozbawieniem wymalowamym na twarzy przyglądałam mu się.
Nawet nie wiedziałam, w jak krótkim czasie stracę moje "szczęście"
W końcu postanowiliśmy obejrzeć "Saw 1". Bałam się. Ale to nie moja wina ze boję się takich horrorów! Niespodziewanie chłopak przyciągnął mnie do swojego torsu, obejmując w talii.
-hmmm płaski masz ten brzuszek..
Policzki lekko poróżowiały mi na jego słowa. W pewnej chwili moja mama wparowała do pokoju. Wszystko jej wytłumaczyłam, a ona zaproponowała, by chłopak został do 18. Tak też nasz maraton filmowy się przedłużył.
Kochałam te dnie, kiedy ON przychodził i od razu przytulał do swojego torsu, obejmował dłońmi w talii. I tak razem leżeliśmy na kanapie, chłopak skupiony na filmie, jego jedna dłoń spoczywająca na mojej talii, a druga z tyłu głowy, kiedy leciały te obrzydliwe momenty. On uśmiechnięty i mówiący kojącym głosem "nie patrz, teraz jest źle", ja wtulona w niego. Czując przyjemne ciepło, które ma w sobie, jeszcze mocniej wtulam się w jego klatkę piersiową, rysując niewidzialne kółka na jego plecach moimi palcami. Zaciskając ręce na jego koszulce, udaję odważną mówiąc i oszukując samą siebie i jego, że nie boję się horroru. Właśnie wtedy, coraz bardziej przyzwyczajałam się do jego towarzystwa...
CZYTASZ
"..bo kiedyś"
Romance-co się dzieje? -nic.. -mów. -właśnie chodzi o to ze nic się nie dzieje. Kiedyś był on i byłam ja. Byliśmy my. Ja zamknięta w jego szczelny uścisku, a on uśmiechnięty od ucha do ucha że to właśnie jego osoba daje mi takie poczucie bezpieczeństwa...