Kamień

28 2 1
                                    

Gwiazdy cudownie migotały na niebie. Tylko można było pozazdrościć takiego widoku mędrcom z pięknego, zdobionego srebrnymi i złotymi elementami balkonu. Jak tylko weszło się na ten oto balkon, zobaczyć było można od osady, po Kryształowe Jeziora i Pustynię Gwiezdną. Podobno roiło się tam od skarbów i różnych dóbr, lecz nikt tego jeszcze nie potwierdził. Ludzie raczej byli negatywnie nastawieni do tych terenów, ponieważ zlękli się opowieści mędrców, jak to można spotkać tam różne demony i duchy. Od lat mędrcy próbowali tworzyć przedmioty, które przywróciłyby równowagę sił dobra i zła. Nikt nigdy nie wiedział, czy chodziło im o faktyczną pomoc ludziom, czy o sławę i majątek. Po wielu nieudanych próbach, jeden z mędrców postanowił wybrać się w okolice Kryształowych Jezior, aby znaleźć przedmioty odpowiednie do oczarowania. Kilka dni przed wyprawą, mędrzec wziął ze sobą kilka książek z zaklęciami: "Władanie Żywiołami: zaklęcia na poziomie zaawansowanym", "Bogactwo, szczęście i inne, czyli potrzeby ludzi", oraz "Demoniczne moce, okultystyka dla zaawansowanych", "Czasoprzestrzeń". Mędrzec uważał, że będą to odpowiednie zaklęcia na przeciwstawienie się złu. Postanowił on stworzyć kilka postaci, które uczyniłyby ten świat lepszym. Kiedy wyruszył, musiał przejść przez osadę tutejszego ludu. Nie raz zaczepiali go ludzie, którzy proponowali kupno swoich produktów np. zamarznięte kryształy, rośliny. Chatki w osadzie były skromne - przeciętna chatka składała się z głównego, dużego pokoju, mniejszego, kuchni oraz łazienki. To zależało już od ludzi, jak go sobie urządzą. Na zewnątrz ściany pokryte były niskiej jakości drewna, a od wewnątrz miękkim, syntetycznym futrem. Możliwe, że nie były one aż tak bardzo skromne, lecz ludzie często porównywali je do pałaców ludzi, którzy posiadali dużo kryształów, dlatego byli tacy bogaci. Przy tych pałacach, te chatki mogły faktycznie wydawać się skromne. Lecz to tylko kwestia gustu i porównywania się do innych. Ludzi na Uranie od dzieciństwa uczono, aby nie porównywać się do innych, tylko doceniać to, co się ma. Zapewne wielu Urańczyków nie nauczyło się tego, ponieważ często byli bardzo zazdrośni. Często ta zazdrość prowadziła do czynów takich jak kradzież, a nawet morderstwo. Mnich szedł dalej. Po dość długiej chwili, wyszedł z osady. Wszedł na drogę na Pustynię Gwiezdną. Dookoła drogi rosły uschłe, często pozamarzane krzewy. Pył gwiezdny odbijał światło gwiazd, przez co dawał wrażenie świecącego podłoża. Szedł dalej. Mróz szczypał go w policzki, lecz on nie zwracał na to uwagi. Szedł nieustraszony, jakby nie czuł tego bólu. W kończyli doszedł do Gwiezdnej Pustyni. Przysiadł na starej, spróchniałej, drewnianej ławce. Rozejrzał się dookoła, mimo że to nie miało sensu, ponieważ otaczała go pustka. Ewentualnie z ziemi wyrastały krzewy, a z daleka widać było Zimny Las - drogę do Kryształowych Jezior. W końcu schylił się i zaczął przesypywać dłońmi pył gwiezdny, który natychmiast zaczął go ranić w dłonie. On, kontynuując sprawiał wrażenie, że nie odczuwa bólu. Może faktycznie go nie odczuwał? Bądź był tak zniecierpliwiony, że nie miał czasu na przerwę? Tego się nie dowiemy. Po kilku długich minutach natknął się na pewien przedmiot - bransoletkę. Poprzewracał ją w dłoniach. Około pięćdziesiąt lat, z metalu, pokryta skruszonym lapisem. Mędrzec uznał, że może się przydać i włożył ją do woreczka wykonanego z utkanych gwiazd, najprawdopodobniej z pierścieni Saturna. Kontynuował poszukiwania. Niestety bezskutecznie. Zawiedzony przysiadł na ławce. Po kilku minutach namysłu, pomyślał że pójdzie w stronę Kryształowych Jezior. Jak powiedział, tak i zrobił. Wsiadł z ławki i poszedł w kierunku lasu. Droga była dość długa - około 20 kilometrów. Kiedy już dotarł do lasu, szedł przez wąską, ubitą ścieżkę. Dookoła otaczały go różnego rodzaju drzewa. Drzewa o białym pniu i koronie znanym pod nazwą Shiroi. Natomiast o fioletowej barwie były znane jako Murasaki. O niebieskiej jako Ao. Od czasu do czasu można było napotkać ginący już gatunek japońskiej wiśni. Na dole rosły tulipany kryształowe oraz czarne róże. Rosło też dużo krzewów owoców np. srebrne jagody, dość powszechne, lecz niejadalne. Do najbardziej smacznych, rzadkich, cennych należały diamentowe szyszki. Ich środek można było spokojnie zjeść, a jak się starło twardą skorupę to tworzyła ona cenną przyprawę. Kiedy mędrzec wyszedł z lasu, od razu wszedł na teren Kryształowych Jezior. Na początku zdjął ubrania i się wykąpał. Jego pokrwawione ręce natychmiast poczuły ulgę, tak samo jak policzki. Następnie wysuszył ubrania i rozpoczął poszukiwania. Długi czas robił to bez skutku, aż w końcu natrafił na pewien dziwny kamień. Był on podzielony na trzy części. Każda z tych części była pokryta warstwą kamienia szlachetnego - ametystu, lapisu i diamentu. Mędrzec podszedł do niego i spróbował go podnieść - bezskutecznie. Zostało tylko jedno rozwiązanie. Rzucić czary na miejscu. Otworzył kilka książek i wybrał idealne połączenie na pogromczynię zła - bogini wody i majątku. Wszystko, co dotknęła mogło się zamienić w srebro, zależnie od jej woli. Następnie wypowiedział kilka słów, najprawdopodobniej po łacinie. Po chwili dotknął diamentowej części kamienia. Ta zaczęła się świecić. Po kilku chwilach wyjął książkę o czasoprzestrzeni. Wypowiedział również kilka innych słów po łacinie. Dotknął ametystowej części kamienia. Ta również zaczęła się świecić. Następnie wyjął książkę o zwalczaniu demonów. Powtórzył te czynności, co przy poprzednich kamieniach. Dotknął lapisowej części. Ta się zaświeciła. Na końcu wypowiedział słowa:
-Marsie. Ty będziesz boginią wody i majątku. Arian. Ty będziesz boginią czasu i energii. Venus. Ty będziesz boginią zwalczania demonów. Urodzicie się w takiej kolejności, jak przed chwilą powiedziałem. - zakończył. Na koniec konieczne było zaklęcie kończące. Już miał je rzucić, lecz przerwał mu damski, donośny i dźwięczny głos dochodzący z góry.
- No... czyli Akulz wiedział że tu będziesz... spokojnie... i tak skończysz tak jak inni...- mędrzec wiedział, że była to Texle, służąca Akulza. Po niecałej sekundzie, wielka, barczysta, skrzydlata istotna porwała w górę mędrca. Razem zniknęli  za chmurami. Gwiazdy znów zaczęły pięknie świecić. Na różowawym podłożu leżał kamień. Cały się świecił. Co jakiś czas obok przechodziły jakieś zwierzęta, np. wilki, rysie, koty, sowy a nawet jeden feniks. Lecz kamień ani nie drgnął. Po jakimś czasie z nieba spadł kawałek żarzącego się drewna. Upadł prosto na kamień. Nagle z diamentowej części poleciał dym. Krążył chwilę nad kamieniem, a następnie przybrał kształt małej dziewczynki...

To już koniec części 1. Postaram sie, aby kolejna część była dłuższa. Przepraszam za ewentualne błędy i pomyłki.

Części będą wychodzić co dwa dni (chyba ze uda mi się zrobić je wcześniej)

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 10, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Siostry z UranuWhere stories live. Discover now