-My tu mamy mieszkać?- tak brzmiało pierwsze pytanie mojej rozkapryszonej 7-letniej siostry Oli.
-Nie marudź, mogłyśmy trafić gorzej- cześć. Jestem Wiktoria. Od 17 lat chodzę po tym świecie i, jak na razie, wyprowadzka od ojca to najlepsza rzecz, jaka mi się przytrafiła. Jak się domyślacie, tata pije, przez co często, bardzo często, wpada w gniew i musi się wyżyć. Na mamie i mnie. Przed Olą, na szczęście, udaje kochanego tatusia i zawsze, jak musi się wyżyć, to robi to wtedy, gdy Oli nie ma w domu.
-A dlaczego się przeprowadzamy? I czemu tatuś nie pojechał z nami?- mała pyta się już chyba setny raz w przeciągu godziny. Mamie lekko napina się szczęka.
-Kochanie, mówiłam ci już. Rodzice muszą od siebie odpocząć. Za bardzo weszliśmy sobie na głowy, więc teraz bierzemy od siebie urlop.
-A czemu nie zostałam z tatą?
-Ola- mama zaczyna się trząść.- Już ci to tłumaczyłam.
-Ale...
-Ola! Daj mamie spokój- siostrzyczka wydyma wargi, robi obrażoną minę i idzie wybrać sobie łóżko w pokoju.
Nasz nowy "dom" ma kuchnio-jadalnię, salon, a jednocześnie pokój mamy, mały pokój dla mnie i Olci, łazienkę i korytarzyk na buty, kurtki i przejście z jednego pomieszczenia do drugiego.
-Mamo- zaczęłam, jak Ola już poszła.- Wiem, że chciałabyś, żebyśmy zamieszkały w lepszych warunkach, żeby Ola się bardziej cieszyła, ale jest super. Nie martw się. Będziemy się czuły tysiąc razy lepiej niż tam, u tego... potwora. Wiem, że nie powinnam tak mówić, bo to mój ojciec a twój mąż, ale po tym, co nam robił, inaczej nazwać go nie mogę.
-Córeczko... Przepraszam... Mogłam coś przeczuć i zostawić go wcześniej...-o nie.
-Mamo. To nie twoja wina. Tego nie da się przeczuć. I nie przeoraszaj, bo nie masz za co.
-Kochanie...- zaraz się rozklei.
-Nie, mamo. Jesteśmy silne. Pamiętasz? Przez 5 lat mi to mówiłaś. A teraz co? Jak ty się poddasz, to ja też. Jesteśmy silne, tak?- kiwa głową.- Powtórz mamo.
-Jesteśmy silne, skarbie. I się nie poddamy. Walczymy do końca.-Pobudka! Chcesz się spóźnić pierwszego dnia w nowej szkole śpioszku?- uwielbiam ją budzić. Zawsze dostaję od niej całuska. Teraz też.- Tylko cichutko. Mama musi się wyspać, tak księżniczko?
-Tak- obdarza mnie przy tym tak promiennym uśmiechem, który rozgrzewa każde serce. Nawet mojego ojca.- Wiktoria? Czy coś się stało?
-Nie, nic, kochana. Ubieraj się.
Stoi tak przede mną jeszcze kilka sekund, azrw końcu zrezygnowana idzie się przygotowywać. "Nie mogę się tak zawieszać. Zwłaszcza przy niej."Nowa szkoła jest duża. Nawet bardzo. I zielona. Uwielbiam, gdy ściany mają właśnie taki odcień. Jest taki spokojny i odprężający. A to w szkole bardzo się przydaje. Mam nadzieję, że sale od środka też takie są. W poprzedniej szkole miałam białe ściany i przez to czułam się "wolna od wiedzy". Innymi słowy, pusty mózg. "Dobra, to teraz tylko znaleźć sekretariat".
-Dzień dobry! Czy mogłaby mi pani wskazać sekretariat?
-Oczywiście, kochana. Tędy. Chodź za mną- pani woźna jest wysoką, szczupłą, starszą szatynką. Bardzo miłą, rzecz jasna.- To tutaj. Wchodź, nie krępuj się.
Puk, puk. Słyszę odpowiedź, więc wchodzę.
-Dzień dobry. Jestem Wiktoria Nowakowska i chciałabym odebrać plan lekcji.
-Aaa, to ty jesteś Wiktoria!- sekretarka obdarzyła mnie szerokim uśmiechem.- Proszę. Masz tutaj plan, kartę obiadową, kluczyk i wykaz nauczycieli- podała mi przezroczystą koszulkę ze wszystkimi rzeczami.- Mam nadzieję, że nadrobisz zaległości. Powodzenia, kochanie.
-Dziękuję. Do widzenia!
-Do widzenia, Wiktorko!-Cisza! Cisza!- w końcu można się normalnie odezwać. Staję przy biurku, przy którym siedzi pani Kankowska, nauczycielka matematyki.- Chciałabym wam przedstawić nową koleżankę- teraz już wszystkie oczy są zwrócone w moją stronę.- Powiedz coś, kochanie.
- Cześć, jestem Wiktoria Nowakowska. Przeprowadziłam się tu z Kamienia. Lubię pisać, tańczyć, śpiewać i grać w siatkówkę. Mam nadzieję, że się polubimy- na koniec się uśmiechnęłam i ruszyłam na poszukiwanie miejsca. W trzeciej ławce pod oknem pomachała do mnie drobna blondynka. Postanowiłam się do niej przysiąść.
- Hej, jestem Maja- wyciągnęła ku mnie rękę, więc ją uścisnęłam.- Czemu się przeprowadziłaś?- i co ja mam jej na to odpowiedzieć?
- Miałam, hmm, problemy.
- Pewnie nie chcesz mówić jakie?
- Na razie nie chcę.
- Okej- uśmiechnęła się pocieszająco, podsunęła podręcznik i zaczęłyśmy robić zadania.
CZYTASZ
W poszukiwaniu szczęścia
Novela JuvenilWiktoria w swoim życiu trochę przeszła. Ma pijącego ojca, który bił ją i mamę. Olę, jej młodszą siostrę, na szczęście ubóstwia, czyli zostawia w spokoju. W końcu postanawiają się wyprowadzić. Czy nasza bohaterka poradzi sobie w nowym otoczeniu? Czy...